Pełne otwarcie sądów dla publiczności i mediów po rozluźnieniu obostrzeń covidowych to dobry krok, natomiast całkowite odwrócenie wszystkich zmian wprowadzanych w czasie epidemii nie przysłużyłoby się ani wymiarowi sprawiedliwości, ani stronom

O d 28 marca 2022 r. w sądach – podobnie jak w niemal całej przestrzeni publicznej – nie ma już obowiązku noszenia maseczek. Gdyby w ślad za tym z wymiaru sprawiedliwości miały zniknąć wszystkie wprowadzone ustawą antycovidową zmiany, przyniosłoby to więcej szkody niż pożytku. Nadeszła natomiast chwila, kiedy trzeba się poważnie zastanowić nad tym, które z rozwiązań ułatwiających pracę sadów w czasie epidemii należy zachować na stałe po jej ustaniu, ewentualnie jak zmodyfikować je tak, aby wyeliminować ich wady.
Jeszcze rok, ale może krócej
Fakt, iż obecnie przepisy przewidują, że większość rozwiązań funkcjonujących w sądach cywilnych z uwagi na ogłoszony stan epidemii ma obowiązywać jeszcze przez rok od odwołania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19, nie gwarantuje, że przepis ten nie zostanie z dnia na dzień uchylony lub zmieniony, jak stało się z pierwszą wersją rozwiązań antycovidowych. Wraz z trwałym ustępowaniem epidemii można się bowiem spodziewać odwoływania po kolei epizodycznych rozwiązań wprowadzonych we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Uprzedzając możliwość przedwczesnego uchylenia niektórych korzystnych regulacji antycovidowych, należy przenieść je na stałe do procedury cywilnej po niezbędnych modyfikacjach.
Ławnicy powinni wrócić
W sprawach cywilnych ustawa z 2 marca 2020 r. w ostatecznej wersji obowiązującej od 3 lipca 2021 r. wprowadziła zmiany w kilku obszarach. Po pierwsze, chodzi o składy orzekające, a konkretnie wyeliminowanie z udziału w szeroko rozumianych sprawach cywilnych ławników oraz trójek sędziów zawodowych. Druga płaszczyzna to doręczenia elektroniczne dla profesjonalnych pełnomocników. Trzecia – rozprawy zdalne i orzekanie na posiedzeniach niejawnych.
Czasowe usunięcie ze składów ławników wywołało sporo kontrowersji i głośne protesty, było jednak korzystne w okresie zimowego nasilenia epidemii. Pomijając podnoszone przez krytyków kwestie ustrojowe, widzimy, że brak czynnika społecznego nie miał większego realnego wpływu na praktyczny wymiar działalności orzeczniczej. Zasadnicza część spraw cywilnych od lat rozstrzygana jest w składzie zawodowym. Niewielki udział ławników pozostał w sprawach rodzinnych – z najszerszą reprezentacją w sprawach rozwodowych – i niektórych pracowniczych. Przywrócenie ławników do orzekania czy to w terminie określonym w obowiązującej ustawie, czy nawet wcześniej nie budzi moim zdaniem żadnych kontrowersji. Rozważyć można co najwyżej ponowną analizę struktury postępowań, w których biorą udział, mając na uwadze fakt, iż w niektórych podobnych rodzajowo sprawach rodzinnych przewidziano ich udział, a w innych z tego samego zakresu już nie.
Składy jedno- czy trzyosobowe?
Identycznej konkluzji nie można natomiast przedstawić w odniesieniu do przywrócenia w poprzedniej formie trzyosobowych składów zawodowych – przede wszystkim w sprawach odwoławczych, ale także niewielkiej części pierwszoinstancyjnych. Przepisy antycovidowe w zasadzie w ostatniej chwili uratowały poważnie naruszoną przez destrukcyjne zasady losowania składów trzyosobowych możliwość sprawnego orzekania w sprawach apelacyjnych. Czynnik ten zaczynał właśnie z pełną mocą dezorganizować pracę nie tylko sądów odwoławczych, lecz także sędziów orzekających w sprawach dotyczących ubezwłasnowolnienia. Składy jednoosobowe pojawiły się w chwili, gdy po kilku seriach losowań sędziowie musieli orzekać w kilku, a nawet kilkunastu trójkach. Zaczynało się dziać to, przed czym osoby mające pojęcie o sprawach odwoławczych przestrzegały od dawna – ten sam sędzia sprawozdawca orzekał w tym samym czasie w wielu różnych składach. Skutkiem tego podczas rozpraw następowały liczne zmiany wchodzących i wychodzących sędziów. Oczywiste jest, że wbrew intencjom autorów tego ułomnego rozwiązania w stronach, szczególnie tej ostatecznie przegrywającej, mogło to wywoływać przekonanie o podejrzanym dobieraniu specjalnego składu do rozpoznania jej sprawy.
Jeśli wieloosobowe składy miałyby zostać przywrócone, to należy albo odstąpić od losowania trójek, pozostawiając, ich ustalenie przewodniczącemu wydziału (co jest rozwiązaniem optymalnym), albo ostatecznie jednokrotnemu losowaniu na wyznaczony okres. Na przykład przez 6 czy 12 miesięcy powinien powstawać stały skład trzech sędziów rozpoznających wspólnie sprawy, w których są sprawozdawcami.
Niezależnie od powyższego powrót odwoławczych składów kolegialnych byłby dobrą okazją do analizy potrzeby ich utrzymania w zakresie obowiązującym przed epidemią. Przypomnijmy, że w sądach okręgowych apelacje i zażalenia w znakomitej większości spraw nawet bez zmian covidowych rozpoznawał jeden sędzia, ponieważ rozstrzygane były w postępowaniu uproszczonym. Liczba tych spraw po zmianach procedury istotnie wzrosła. Sąd Najwyższy w 2021 r. uznał jednak, że w tym postępowaniu nie rozpoznaje się wyjątkowo licznych spraw alimentacyjnych. Niezbędnym minimum jest taka korekta procedury, która przypisze apelacje w tych najprostszych ze swej istoty sprawach do rozpoznania przez jednego sędziego. Dotyczy to także innych postępowań, np. depozytowych.
Zasadnym pójściem o krok dalej byłoby natomiast pozostawienie składów trójkowych tylko w tych sprawach, w których dopuszczalna jest skarga kasacyjna, oraz przejście na składy jednoosobowe we wszystkich zażaleniach oprócz tych, które dotyczą zaskarżenia postanowienia kończącego postępowanie. W tym przypadku wyłom uczynić trzeba jednak dla zażaleń poziomych od orzeczeń wydanych w pierwszej instancji. Ta kategoria – ze względu na społeczny odbiór sądu – powinna być rozpoznawana niezależnie od ich przedmiotu w składach trójkowych.
Doręczenia za pomocą portalu
Obowiązkowe doręczenia elektroniczne dla profesjonalnych pełnomocników obowiązują od lipca 2021 r. Początki wprowadzania tego systemu były trudne, z czasem przekonali się jednak do niego nie tylko sędziowie, lecz także większość pełnomocników. Nieufność wobec doręczeń przez Portal Informacyjny ustąpiła zadowoleniu z tego narzędzia nie tylko dlatego, że pozwalają one pełnomocnikom uniknąć czekania na poczcie na odbiór przesyłek, lecz przede wszystkim dlatego, że nawet średnio zaznajomionemu z obsługą portalu adwokatowi czy radcy prawnemu pozwalają wydłużyć termin na podjęcie wymaganej czynności procesowej (przygotowanie apelacji czasem o dwa tygodnie, a w skrajnych przypadkach nawet więcej). Po wprowadzeniu w listopadzie 2021 r. oddzielnej zakładki PI z doręczeniami i elektronicznych potwierdzeń doręczenia system działa sprawnie i nie sprawia większych kłopotów. W takich okolicznościach odejście od nich i powrót do sprawiającej ciągłe kłopoty poczty porównać by można do rezygnacji z samochodu na rzecz bryczki. Oczekiwać należy ruchów wręcz przeciwnych. Portal informacyjny należy rozwijać, kolejne funkcjonalności powinny ułatwiać zawodowym pełnomocnikom korzystanie z niego, a doręczenia – objąć także sprawy karne. Należy także dążyć do wprowadzenia w portalu komunikacji dwukierunkowej będącej zaczątkiem akt elektronicznych.
Zdalnie i hybrydowo
Ostatnia ważna kwestia to rozprawy zdalne. Także one – po początkowych obawach i trudnościach – stopniowo zyskiwały licznych zwolenników po obu stronach sędziowskiego stołu. Nie powinno dojść do całkowitej rezygnacji z tej formy procedowania, reguły prowadzenia e-rozpraw należy jednak zmienić.
Jawność postępowania wymaga, aby co do zasady posiedzenia odbywały się na sali sądowej. W mojej opinii po zakończeniu epidemii samodzielne uprawnienie sądu do decydowania o formie rozprawy powinno zostać ograniczone. Obowiązującą zasadę należałoby odwrócić. Poza pewnymi wyjątkami sąd nie mógłby narzucać konieczności udziału w zdalnej rozprawie. Pełnomocnik lub strona powinni mieć natomiast zagwarantowany udział zdalny w każdym posiedzeniu sądowym, jeśli wyrażą taką wolę. Rozprawa powinna się odbywać co do zasady na sali sądowej, natomiast strony i pełnomocnicy sami decydowaliby, czy stawią się w sądzie, czy skorzystają z możliwości połączenia się z nim online. Sąd nie powinien mieć możliwości wykluczenia udziału chętnego do wzięcia udziału w takiej rozprawie hybrydowej.
Obecnie liczni pełnomocnicy i strony są pozbawieni takiej możliwości ze względu na niechęć niektórych sędziów do nowoczesnych form procedowania. Jeśli weźmiemy pod uwagę niewielkie wymagania techniczne prowadzenia w pełni zdalnych lub hybrydowych rozpraw, nie ma z pewnością sądu, który nie sprostałby temu zadaniu. Decyzję co do formy (stacjonarnej lub online) przesłuchania świadków, stron i biegłych należy pozostawić natomiast sędziemu, który najlepiej wie, czy należy uznać fizyczną obecność osoby przesłuchiwanej za konieczną.
Fakt, iż świadków i strony można obecnie przesłuchiwać zdalnie, powinien ponadto skutkować całkowitym uchyleniem przepisów o pomocy sądowej polegającej na przesłuchiwaniu kogokolwiek przez sąd wezwany, inne sądy powinny co najwyżej udostępniać odpowiednie pomieszczenie z komputerem do takich przesłuchań.
Taka hybrydowa forma rozpraw pozwoli wyeliminować większość zarzutów dotyczących e-posiedzeń, umożliwi przeprowadzenie rozpraw w licznych przypadkach kolizji terminów, które zmuszałyby do ich zniesienia. Ułatwi to prowadzenie procesu jego uczestnikom, a nie tylko sądowi. Procedowanie w tym trybie pozbawi także racjonalności wszystkie zarzuty o utrudnianie udziału publiczności czy mediów w rozprawach zdalnych, ponieważ będą one mogły uczestniczyć w niej na sali rozpraw nawet wtedy, gdy wszyscy uczestnicy będą się łączyć online.
Opowiadam się natomiast przeciwko jakimkolwiek formom orzekania na posiedzeniach niejawnych wbrew woli stron. Istnieje mnóstwo spraw, które nie wymagają przeprowadzania rozprawy, ale w każdej z nich wola strony chcącej w niej jednak uczestniczyć powinna być wiążąca. Na marginesie tylko wspomnieć należy, że moim zdaniem wykładany właściwie obowiązujący aktualnie art. 15zzs1 ust. 1 pkt 4 ustawy antycovidowej w zasadzie całkowicie uniemożliwia zgodne z prawem wydanie po jego zastosowaniu orzeczenia na posiedzeniu niejawnym, ponieważ poza czysto hipotetyczną sytuacją trwałego odłączenia sądu od internetu lub trwałej awarii wszystkich komputerów nigdy nie dojdzie do tego, by nie można było przeprowadzić posiedzenia zdalnego. ©℗