Niektórzy adwokaci i radcowie publicznie komentują kwestie związane z pandemią koronawirusa. Wyrażanie kontrowersyjnych opinii nie jest karalne, jednak może zmniejszać społeczne zaufanie do pełnomocników.

Kwestia szczepień przeciwko COVID-19 oraz wprowadzanych obostrzeń sanitarnych podzieliła społeczeństwo. W dyskusję coraz częściej włączają się także adwokaci oraz radcowie prawni. Ale choć prawnik też człowiek i swoje zdanie może mieć, to jednak wykonuje zawód zaufania publicznego, a jednocześnie – rzadko mając wiedzę z zakresu medycyny – może wprowadzać ludzi w błąd. Niektórzy mogą to nawet robić nieświadomie, kierując się dobrymi intencjami i chcąc prowadzić dyskusję na jeden z najważniejszych bieżących tematów. Inni otwarcie krytykują wszelkie obostrzenia sanitarne. Obrona ukaranych za ich nieprzestrzeganie to jedno, a wypowiedzi na ten temat w mediach społecznościowych – drugie. W takich przypadkach trzeba zadać sobie ważne pytanie: gdzie się kończy opinia, a zaczyna potencjalny delikt dyscyplinarny?
Mylny odbiór
Pod koniec 2021 r. na okładkę tygodnika „Newsweek” trafił adwokat Piotr Schramm, partner w kancelarii GESSEL. Z powodu swoich wpisów w mediach społecznościowych dotyczących pandemii COVID-19 został wskazany przez redakcję jako jeden z „siewców głupoty” (obok Bogdana Rymanowskiego, Jana Pospieszalskiego oraz Edyty Górniak). Niedługo potem Schramm postanowił wnieść prywatny akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi Lisowi, redaktorowi naczelnemu „Newsweeka”, w sprawie o zniesławienie.
Dlaczego na okładkę tygodnika trafił właśnie on? Otóż profil mecenasa na Twitterze obserwuje obecnie 35,8 tys. użytkowników. Wielu z nich odbiera jego wpisy jako kwestionujące potrzebę szczepień przeciwko COVID-19 lub przeciwstawiające się wprowadzanym obostrzeniom sanitarnym. Schramm bywa wręcz wskazywany jako autorytet wśród przeciwników szczepień.
– Nie podważam szczepień przeciwko COVID-19 jako takich, lecz zabieram głos w toczącej się na całym świecie otwartej dyskusji dotyczącej polityki postępowania w kryzysie COVID-19. Między innymi o możliwości i zasadności prawnej wprowadzenia powszechnego obowiązku dla nich – mówi Piotr Schramm. Dodaje, że jest aktywnym zwolennikiem większości szczepień ochronnych, które przyjmuje.
Zapytany o to, czy prawnik powinien wypowiadać się publicznie w kwestiach medycznych, odpowiada, że nie przedstawia własnych poglądów medycznych, ewentualnie załącza publicznie dostępne wyniki badań czy analiz. – Pracuję ze specjalistami z różnych dziedzin, brałem udział w wielu skomplikowanych sprawach, np. z zakresu błędów medycznych – mówi mec. Schramm.
Wskazuje, że nie ocenia decyzji indywidualnych człowieka co do sposobu stosowania obostrzeń sanitarnych. – Jeżeli zostały wprowadzone przepisy, nawet niekonstytucyjne, to decyzja co do ich stosowania lub nie jest zawsze osobista, tak jak decyzja o szczepieniu. Wielu jest „za” lub „przeciw”, ja uważam, że to decyzje każdego człowieka – dodaje.
Adwokat podkreśla, że dotychczas nie reprezentował ukaranych za nieprzestrzeganie obostrzeń sanitarnych, choć miał wiele takich propozycji. – Jeśli linkuję badania dotyczące np. maseczek, to proszę o otwartą dyskusję, bo obywatele mają swoje prawa – mówi mec. Piotr Schramm.
Nie czas zawieszać prawa
Mecenas Piotr Schramm uważa, że od wielu lat działa na rzecz wolności ludzi, a pandemia nie jest sposobnością do tego, aby nagle przestać upominać się o prawa obywatelskie. – Nie można trwać bezczynnie, gdy prawo stanowione jest na konferencjach prasowych albo gdy ogranicza się konstytucyjne wolności obywateli rozporządzeniami, kiedy bezwzględnie wymagana jest moc ustawowa. Mówi o tym wprost rzecznik praw obywatelskich – przypomina mec. Schramm.
Po okładce „Newsweeka” dostał ponoć wiele propozycji reprezentowania go przeciwko redakcji i naczelnemu oraz głosów poparcia od koleżanek i kolegów prawników. – Martwi mnie to, że od dwóch lat wolności i prawa są mocno naruszane. Gdyby było więcej głosów w debacie, naruszeń prawa byłoby mniej. Uciszanie dyskusji nie jest słuszne – mówi mec. Schramm.
Otwarcie na temat jego wpisów wypowiada się za to prof. Michał Romanowski, adwokat i partner w kancelarii Romanowski & Wspólnicy. Nie ma wątpliwości, że tweety mec. Schramma mogą odstraszać ludzi od szczepień przeciwko COVID-19. W rozmowie z nami prof. Romanowski podkreśla, że adwokat nie może grać życiem ludzi, powołując się na wolność słowa. Przypomina, że wykonując zawód zaufania publicznego, ślubuje współdziałać w ochronie wolności oraz praw obywatelskich rozumianych także jako prawo do ochrony zdrowia, poczucia bezpieczeństwa i wolności od strachu.
– Adwokat nie może też zwalczać środków podejmowanych w powyższych celach i zgodnie z prawem – mówi prof. Romanowski. Jego zdaniem prawnicy, a więc osoby niebędące ekspertami od chorób zakaźnych czy pandemii, nie powinni publicznie podważać skuteczności szczepień czy interpretować kategorycznie wyników badań. – Powinni się liczyć z postępowaniami dyscyplinarnymi tak jak fizjoterapeuci i medycy oraz osoby pełniące funkcje publiczne zniechęcające do szczepień – uważa prof. Romanowski.
Etyczny dylemat
Tylko czy faktycznie można mówić o odpowiedzialności dyscyplinarnej np. za podważanie sensu szczepień ochronnych? Zapytaliśmy o to Jerzego Naumanna, autora „Zbioru Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu”. Według niego same wypowiedzi dotyczące np. negowania pandemii czy też istnienia COVID-19 nie stanowią przewinienia dyscyplinarnego. Istnieje bowiem wolność wyrażania poglądów, o ile nie są sprzeczne z prawem. – Jest to tylko świadectwo, które wystawia sobie adwokat wygadujący tego rodzaju bzdury – uważa mec. Naumann. Podkreśla, że adwokat powinien zdawać sobie sprawę, iż wykonuje zawód zaufania publicznego. Poważanie i oddziaływanie społeczne publicznych wypowiedzi adwokatów powinno ich skłaniać do powściągliwości w propagowaniu osobistych poglądów na spolaryzowane tematy.
Zdaniem mec. Naumanna rzecz przedstawia się inaczej, gdy w grę wchodzi nawoływanie do nieprzestrzegania np. obostrzeń sanitarnych, bo one wynikają już z obowiązującego prawa. – Bez wątpienia stanowi to delikt i wówczas należy się liczyć ze stosowną reakcją pionu dyscyplinarnego proporcjonalną do okoliczności konkretnego zachowania adwokata – ocenia Jerzy Naumann.
O stanowisko w tej kwestii zapytaliśmy Naczelną Izbę Adwokacką. Jej sekretarz Bartosz Grohman mówi nam, że izba nie ma wpływu na głoszone przez swoich członków poglądy. – Adwokaci, jak zresztą każdy obywatel RP, korzystają z prawa do wolnej wypowiedzi i z treści głoszonych poglądów nie mogą być rozliczani, o ile nie stanowi to deliktu dyscyplinarnego – mówi mec. Grohman. A samo głoszenie teorii kwestionujących konieczność szczepień czy negujących wprowadzane obostrzenia w jego ocenie deliktem nie jest. Sekretarz NIA dodaje, że dotychczas nie odnotowano w izbie związanych z tym skarg na adwokatów.
Segregacja i eksperymenty
Osoby publicznie odnoszące się do tej kwestii znajdziemy też oczywiście wśród radców prawnych. Z ich grona szczególnie wyróżnia się Anna Kubala z Warszawy. Aktywnie prowadzi bowiem swoje profile na Facebooku, Twitterze, Linkedlnie oraz Instagramie. Często występuje też jako ekspertka w filmach na YouTube.
Mecenas Kubala otwarcie twierdzi, że wprowadzane przez rząd obostrzenia sanitarne są nielegalne, a szczepienia przeciwko COVID-19 to niebezpieczny eksperyment medyczny. Nawołując do walki z „segregacją sanitarną”, instruuje odbiorców, jak uniknąć kary za brak maseczki ochronnej. Głosi, że szkoły nie mają prawa przekazywać uczniom żadnych informacji na temat szczepień przeciwko COVID-19. Chwali się wygranymi procesami w sprawach o nieprzestrzeganie obostrzeń sanitarnych. A gdy jakieś medium usuwa jej posty, publikuje je jeszcze raz albo w innych serwisach.
Na swoich profilach mec. Kubala stwierdziła ostatnio, że została pobita przez policjanta na jednej z warszawskich komend za brak maseczki ochronnej. Miano wyrwać jej z ręki telefon, znieważyć, zastraszyć i popychać. „W budynkach policji nie ma kamer, mogą zrobić, co chcą. Skatują cię, a potem powiedzą, że napadłeś na nich i to było w obronie, a tak poza tym to spadłeś ze schodów” – komentowała.
Umówiliśmy się na rozmowę telefoniczną z mec. Anną Kubalą. Dyskutowaliśmy przez blisko 25 min. Radczyni została poinformowana o charakterze publikacji oraz prawie do autoryzacji swoich wypowiedzi. Potwierdziła, że chce skorzystać z tej możliwości. Dzień po naszej rozmowie przesłała nam jednak wiadomość, w której odmówiła wykorzystania jakiejkolwiek treści wynikającej z naszej rozmowy, a nawet podania faktu, że rozmowa w ogóle miała miejsce.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że do rzecznika dyscyplinarnego Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie wpłynęły dotychczas dwie skargi na mec. Kubalę. Próbowaliśmy to potwierdzić u źródła. Bartosz Miszewski, wspomniany rzecznik, odpisał nam tylko, że organy dyscyplinarne „w razie powzięcia wiadomości o postępowaniu radcy prawnego, które może być oceniane pod kątem popełnienia deliktu dyscyplinarnego, szczegółowo analizują zaistniały stan faktyczny i prawny i po jego weryfikacji podejmują indywidualne rozstrzygnięcia w formie decyzji procesowych”. Zapytany wprost o skargi na Annę Kubalę nie odesłał nam już żadnej odpowiedzi.
W kwestii radców prawnych wypowiadających się na temat pandemii wody w usta nabiera również Krajowa Rada Radców Prawnych. Klara Szczęsnowicz z działu komunikacji KRRP mówi, że do oceny czynności zawodowych oraz przestrzegania zasad etyki przez konkretnego radcę prawnego uprawnione są organy pionu dyscyplinarnego samorządu. – W każdym zgłoszonym przypadku domniemanego przekroczenia zasad w tym zakresie stosowny organ, najczęściej rzecznik dyscyplinarny danej izby okręgowej, bada sprawę i w uzasadnionych przypadkach wszczyna stosowne postępowanie – kwituje Szczęsnowicz.
Topniejący autorytet
Prawnicy ścierający się w kwestiach okołopandemicznych lubią przywoływać dokładnie ten sam przepis Konstytucji RP – art. 31, który wskazuje, że ograniczenia konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane wyłącznie w drodze ustawy. I to tylko wtedy, gdy jest to konieczne dla m.in. zdrowia publicznego. Te fundamentalne kwestie wydawały się niegdyś jasne i zrozumiałe dla każdego. W dobie ekstraordynaryjnej sytuacji, jaką jest pandemia, zaczęły zależeć od komentatorów. I choć treść przywołanego artykułu nie zmieniła się od ćwierćwiecza (oprócz drobnej poprawki językowej w 2001 r.), to na świecie zmieniło się wiele: technologia, media społecznościowe i sposoby prowadzenia dyskusji. Zmienili się też sami prawnicy, którzy coraz śmielej wyrażają swoje poglądy w silnie polaryzujących kwestiach. Niewątpliwie cierpi na tym autorytet adwokatów i radców prawnych. Coraz częściej pełnomocnicy stają się bowiem co najwyżej zawodowcami zaufanymi dla określonych grup, ale już nie dla całego społeczeństwa.
Oddziaływanie społeczne publicznych wypowiedzi adwokatów i radców powinno ich skłaniać do powściągliwości w propagowaniu osobistych poglądów