Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego odrzuciła wczoraj kasację radcy prawnego od wyroku zawieszającego go w prawie do wykonywania zawodu za… nierespektowanie poprzedniego zawieszenia.

Obwiniony został zawieszony – początkowo na sześć miesięcy – za znieważenie funkcjonariusza publicznego. W tym półrocznym okresie prawnik podejmował jednak liczne czynności zawodowe, reprezentował klientów w kilku sprawach, w tym także w jednej karnej. Jego brak uprawnień do występowania w niej groził unieważnieniem postępowania – radca zresztą poinformował sąd o zawieszeniu niedługo przed wydaniem wyroku, gdy wydawało się pewne, że będzie on niekorzystny dla jego klienta.
Za te działania obwiniony został ponownie zawieszony, tym razem na trzy lata. Wyższy Sąd Dyscyplinarny podtrzymał tę decyzję, a radca złożył kasację do Izby Dyscyplinarnej. Ta jednak oddaliła ją wczoraj (sygn. akt II DK 124/21) jako oczywiście bezzasadną.
Główny zarzut dotyczył bowiem tego, że zasądzona kara miałaby być niewspółmiernie wysoka. Tymczasem zdaniem składu orzekającego była ona odpowiednia i zgodna z wcześniejszym orzecznictwem dyscyplinarnych sądów radcowskich, które zwykle za pierwsze poważne przewinienie zawieszają na kilka miesięcy, a za drugim razem właśnie na okres od roku do trzech lat (lub całkowicie usuwają prawnika z zawodu). Ten kilkumiesięczny okres miał dać radcy czas na przemyślenie nagannego zachowania.
W tej sprawie ewidentnie do tego nie doszło. Obwiniony nie był bowiem w stanie wyjaśnić, dlaczego reprezentował klientów mimo zawieszenia. Na późniejszym etapie próbował zasłaniać się umową stałego zlecenia, ale nie odpowiedział na pytanie, dlaczego w takim razie występował w todze. Sprawozdawca sędzia Adam Tomczyński wskazał, że to rażące naruszenie prawa, zasad etyki zawodowej oraz godności zawodu radcy prawnego. Jak zaznaczył, nie można tolerować jawnego lekceważenia wyroków sądów dyscyplinarnych przez członków samorządu. Podkreślił też, że obwiniony w tej sprawie pokazał duże natężenie złej woli.