Spór wokół sądownictwa opóźnia rozpatrywanie spraw. Coraz więcej postępowań – zarówno karnych, jak i cywilnych – nie może zostać zakończonych z powodu obecnej sytuacji

Handel narkotykami, rozbój, zabójstwo, stosowanie gróźb karalnych - to przykłady postępowań karnych cofniętych do sądów I instancji z powodów, które mają swoje źródło w decyzjach podejmowanych przez rządzących. Podobne można znaleźć w sądach cywilnych (np. sprawy o podział majątku i o przyznanie renty). Większość tych spraw była już na finiszu, wystarczyło wydać wyrok w II instancji. Niestety, z powodu tego, co zadziało się w sądownictwie w ostatnich latach, albo zostały zawieszone na kołku, albo wróciły do I instancji z nakazem ich ponownego rozpoznania. Wynikiem zamieszania wokół Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego jest też opisany w zeszłym tygodniu na łamach DGP bulwersujący przypadek sędziego skazanego karnie za kradzież, który nadal nie został wydalony z zawodu („Sędzia złodziej wciąż w zawodzie”, 20 stycznia 2022 r.).
Wątpliwości co do składu
Jednym z najgłośniejszych powodów uchylania wyroków i przekazywania spraw do ponownego rozpoznania jest zasiadanie w składzie pierwszoinstancyjnym sędziego, który został powołany z rekomendacji obecnej Krajowej Rady Sądownictwa (KRS).
Tak było w opisywanej przez DGP sprawie, która toczyła się przed Sądem Okręgowym w Częstochowie. Rozpatrywał on apelację od wyroku Sądu Rejonowego w Zawierciu. Oskarżonym był mężczyzna, która groził pracownikom Poczty Polskiej i urzędu gminy. Pracownika urzędu uderzył nawet w twarz. SR uznał, że oskarżony jest chory na schizofrenię, a w czasie popełniania czynów działał w stanie ograniczonej poczytalności.
Sąd okręgowy nie zbadał sprawy merytorycznie, bo stwierdził, że w postępowaniu wystąpiła bezwzględna przyczyna odwoławcza polegająca na nienależytej obsadzie sądu. To wystarczyło, aby uchylić wyrok SR i przekazać sprawę do ponownego rozpoznania. SO powołał się przy tym na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 22 lipca 2021 r. w sprawie Reczkowicz przeciwko Polsce. W rozstrzygnięciu tym Strasburg uznał, że Polska naruszyła art. 6 konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, który mówi o prawie do sądu. Naruszenie polegało na tym, że skarżąca była sądzona przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, podczas gdy w składzie tej izby zasiadają osoby, które przeszły procedurę konkursową przed niedającą należytych gwarancji niezależności KRS. Zdaniem częstochowskiego sądu także w sprawie, która przed nim zawisła, doszło do podważenia fundamentalnego prawa człowieka, o którym mowa w art. 6 konwencji.
Podobny tok myślenia towarzyszył orzekającej w SO w Słupsku sędzi Agnieszce Niklas-Bibik. Ona również uchyliła wyrok sądu I instancji skazujący oskarżonego za rozbój na dwa i pół roku pozbawienia wolności, ponieważ w składzie tego sądu była osoba, która przeszła procedurę konkursową przed obecną KRS. Sędzia także powoływała się na orzeczenia zagranicznych trybunałów podające w wątpliwość legalność obecnej rady.
To tylko przykłady tego typu spraw, których z czasem - należy się spodziewać - będzie coraz więcej.
- Siłą rzeczy takich spraw będzie coraz więcej. Po pierwsze dlatego, że KRS nadal przeprowadza konkursy, a prezydent nadal powołuje osoby, które wzięły w nich udział - zauważa Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Dodaje, że strony postępowań mają prawo kwestionować nieprawidłowo obsadzone składy i trudno przypuszczać, żeby z tego prawa nie korzystały, gdy może im to przynieść konkretne profity procesowe.
Podobnego zdania jest Zbigniew Krüger, adwokat z kancelarii Krüger & Partnerzy. Według niego zaistniała sytuacja godzi w pewność obrotu prawnego. - Jeżeli osoby nieprawidłowo powołane będą orzekać także w sprawach odwoławczych, chaos będzie się pogłębiać - podkreśla.
Wadliwe delegacje
Kolejnym powodem uchyleń wyroków jest sposób delegowania sędziów do sądów wyższej instancji. Chodzi przede wszystkim o członków obecnej KRS, którzy dodatkowo pełnią też funkcje prezesów lub wiceprezesów sądów. Otóż minister sprawiedliwości delegował ich do orzekania w sądach wyższej instancji właśnie na czas pełnienia tych funkcji. Szkopuł w tym, że prawo o ustroju sądów powszechnych nie przewiduje takiego sposobu delegacji. Mówi jedynie o tym, że może ona zostać udzielona sędziemu na czas oznaczony do dwóch lat lub na czas nieoznaczony.
Na problem po raz pierwszy zwrócił uwagę SN, rozpatrując kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie (wyrok z 25 maja 2021 r. sygn. akt IV KK 70/21). Sprawa dotyczyła wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach w obrocie gospodarczym, a pierwszy wyrok w tej sprawie wydał SO w Rzeszowie jeszcze na początku 2016 r. Badając zaskarżone orzeczenie, które w tej sprawie wydał sąd II instancji, SN zauważył jednak, że w składzie, który wydał zaskarżony wyrok, zasiadał sędzia nieprawidłowo delegowany do SA w Rzeszowie. Chodziło o Rafała Puchalskiego, członka obecnej KRS i prezesa rzeszowskiego sądu. Zdaniem SN jego delegacja jest od początku nieskuteczna, gdyż nie została oparta na przepisach prawa.
Narracja ta została utrzymana przez SN w kolejnym wyroku z 7 lipca 2021 r. (sygn. akt II KK 208/20). W tym przypadku z powodu wadliwej delegacji kolejnego członka KRS Dariusza Drajewicza uchylono wyrok SA w Warszawie (sygn. akt II AKa 457/18). W sprawie chodziło o handel narkotykami, za co oskarżony został skazany na karę 3,6 lat pozbawienia wolności. Pierwsze orzeczenie wydał SO Warszawa-Praga w Warszawie we wrześniu 2018 r. (sygn. akt V K 193/14).
Po wyrokach SN stwierdzających wadliwość sędziowskich delegacji udzielanych na czas pełnienia funkcji podobne orzeczenia zaczęły zapadać w sądach powszechnych. Jako przykład można podać wyrok SA w Krakowie z sierpnia ub.r. (sygn. akt III AUa 1387/19). Krakowski SA rozpatrywał apelację od wyroku, który w 2019 r. zapadł w wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych katowickiego SO. W sprawie chodziło o ustalenie prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy. SA dostrzegł jednak z urzędu, że w sprawie wystąpiła bezwzględna przyczyna odwoławcza powodująca nieważność całego postępowania i skutkująca uchyleniem wyroku oraz przekazaniem sprawy do ponownego rozpoznania sądowi I instancji. A wszystko dlatego, że w składzie katowickiego sądu zasiadał sędzia delegowany na czas pełnienia funkcji wiceprezesa kieleckiego sądu okręgowego.
To zresztą niejedyne tego typu rozstrzygnięcie wydane przez SA w Krakowie. Wcześniej, bo w lipcu ub.r., sąd ten także uchylił wyrok z powodu wadliwej delegacji sędziego. Wówczas chodziło o sprawę karną, a uchylone orzeczenie skazywało na 12 lat pozbawienia wolności podejrzanego o zabójstwo dokonane we wsi Grzegorzowice. Do zdarzenia doszło w 2020 r.
Tymczasem zarówno Ministerstwo Sprawiedliwości, jak i sami sędziowie, których delegacje zostały podważone, podkreślali, że dotychczas taki sposób delegowania nie budził wątpliwości po stronie Sądu Najwyższego.
- SN rozpoznał kilkanaście kasacji wniesionych od orzeczeń, w których byłem sędzią tzw. sprawozdawcą (referentem), i oprócz tego jednostkowego wyroku nigdy żaden nie został uchylony z powodu formy mojej delegacji - deklarował na łamach DGP sędzia Puchalski.
Brak ławników
Kolejną przyczyną, dla której sprawy się przeciągają, jest wyeliminowanie ławników z sądów. Chodzi o nowelizację kodeksu postępowania cywilnego (Dz.U. z 2021 r. poz. 1090), zgodnie z którą czynnik społeczny w okresie pandemii oraz rok po jej ustaniu nie bierze udziału w procesach cywilnych. Sądy zaczęły się jednak zastanawiać, czy takie rozwiązanie nie jest przypadkiem sprzeczne z konstytucją.
Jeden z nich - Sąd Rejonowy Katowice Zachód w Katowicach - zapytał o to Trybunał Konstytucyjny, zawieszając przy tym postępowanie, w którym powód domagał się odszkodowania w związku z naruszeniem zasad równego traktowania w zatrudnieniu. Sprawa ciągnie się od 2020 r., a jeśli weźmiemy pod uwagę, jak długo trwają postępowania przed TK, należy się spodziewać, że na ostateczne rozstrzygnięcie tego sporu trzeba będzie poczekać zapewne jeszcze kilka długich lat.
Wątpliwości dotyczących konstytucyjności wspomnianej nowelizacji k.p.c. nabrał również katowicki SO, rozpatrując sprawę o podział majątku (pierwsze orzeczenie zapadło w 2019 r.). On jednak nie zdecydował się na zadanie pytań TK i skierował je do SN.
Winni sytuacji
Kto więc winny jest temu, co dzieje się w sądownictwie? Narracje są dwie. Spora część sędziów i innych prawników wskazuje na decyzje rządzących, którzy ich zdaniem nie respektowali konstytucyjnych zasad, np. przy uchwalaniu nowego sposobu wyłaniania sędziowskiej części KRS.
- Winnymi zaistniałego stanu rzeczy są osoby odpowiedzialne za tryb i sposób powołania obecnej KRS - uważa mec. Krüger.
Rządzący z kolei zarzucają sędziom, że ci uzurpują sobie prawo do nadmiernego aktywizmu orzeczniczego i sztucznie kreują pewne problemy w celu wywołania chaosu prawnego. Pytany o opisywane sprawy Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, stwierdza, że to dowód na to, że „nadzwyczajna kasta nie bierze jeńców”.
- W imię interesu politycznego część sędziów wymyśla najróżniejsze triki prawne, aby siać anarchię w sadownictwie. Powymyślali sobie interpretacje contra legem bezwzględnych przyczyn odwoławczych, żeby wyroki upadały - uważa wiceminister.
Jego zdaniem sędziowie ci nie liczą się z krzywdą pokrzywdzonych ani autorytetem sadownictwa i państwa, które mają obowiązek reprezentować.
- To politycy poprzebierani za sędziów. Chaos i anarchia w sądownictwie to jest ich cel. I taki jest oto powód uchylania wyroków - podkreśla Warchoł.
O krzywdzie stron postępowań, w których wyroki są uchylane, mówi również mec. Krüger.
- Jeśli w sprawie o zapłatę nastąpi uchylenie wyroku z uwagi na nieprawidłowe powołanie sędziego, strona będzie musiała zapłacić odsetki ustawowe za dodatkowy, często długi termin, za co przegrywająca strona nie ponosi odpowiedzialności. Czy w takim razie będzie uprawniona do dochodzenia odszkodowania od Skarbu Państwa w związku z niepotrzebnie naliczonymi odsetkami? Jestem przekonany, że będzie ku temu podstawa - podaje przykład i jeszcze raz podkreśla, że odpowiedzialność za zaistniałą sytuację niewątpliwie ponoszą rządzący.
ikona lupy />
Wymiar sprawiedliwości działa coraz gorzej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Współpraca Piotr Szymaniak