Od 1 stycznia br. Izba Cywilna Sądu Najwyższego pracuje według nowych zasad: zamiast pięciu wydziałów są trzy. Pięciu przewodniczących dotychczasowych wydziałów – zaliczanych do grona tzw. starych sędziów SN – pod koniec grudnia odwołała I prezes SN Małgorzata Manowska.

Na szefów trzech nowo powstałych wydziałów powołani zostali tzw. nowi sędziowie SN: Mariusz Łodko, Marcin Krajewski i Tomasz Szanciło. Roszady te zapewne nie pozostaną bez wpływu na sposób wyznaczania składów orzekających w IC SN. Dotychczasowi przewodniczący pilnowali bowiem, aby starzy sędziowie orzekali tylko ze starymi, a nowi z nowymi. Jak słyszymy, odejście od tej praktyki sprawi, że kilku starych sędziów z IC SN poważnie rozważy przejście w stan spoczynku.
Zmiany budzą wątpliwości wśród starych sędziów także z tego powodu, że zostały wdrożone bez faktycznego udziału Kolegium SN. To co prawda odbyło się pod koniec grudnia, ale nie wzięli w nim udziału tzw. starzy sędziowie, przez co ich zdaniem nie było odpowiedniego kworum do podjęcia uchwały.
– Mimo to prezes Manowska, gdy jest to jej potrzebne, zarządza w takich sytuacjach głosowanie obiegowe, a nieoddanie przez nas głosów traktuje jako głosy wstrzymujące się – mówi jeden z tzw. starych sędziów.
Ci ostatni już we wrześniu ub.r. podjęli decyzję o nieuczestniczeniu w obradach Kolegium SN do czasu całkowitego zawieszenia prac Izby Dyscyplinarnej.
Kierownictwo SN twierdzi, że zmiany były konieczne, gdyż dzięki nim rozpatrywanie spraw w IC SN, która ma największe zaległości spośród izb SN, przyśpieszy. – Zmiany w sposobie zorganizowania prac IC były opiniowane w identyczny sposób co zmiany w sposobie zorganizowania Izby Karnej SN. Dlatego nie widzę podstaw do selektywnego podnoszenia wątpliwości względem IC, nie czyniąc tego względem IK – podkreśla w odpowiedzi na pytania DGP Aleksander Stępkowski. Dodaje, że w kwestii odwoływania przewodniczących wydziałów kolegium nie posiada żadnych kompetencji opiniodawczych.
– Odwołanie przewodniczących wydziałów w IC jest konsekwencją likwidacji tych wydziałów i powołania trzech zupełnie nowych, na podstawie całkowicie nowych kryteriów. Dotychczasowi przewodniczący nie mogą kierować jednostkami nieistniejącymi – podkreśla rzecznik SN.
Tymczasem podjęte przez I prezes SN oraz prezes Izby Cywilnej decyzje postawiły tzw. starych sędziów orzekających w tej izbie pod ścianą. – Nie bardzo wiadomo, w jaki sposób możemy się temu skutecznie przeciwstawić – słyszymy od naszego informatora. Na razie w grupie tzw. starych sędziów trwają narady. – Prawda jest też taka, że do zmian doszło nieprzypadkowo w okresie okołoświątecznym, kiedy sporo osób jest na urlopach – słyszymy. Dlatego też pierwszy oficjalnych reakcji ze strony tzw. starych sędziów należy spodziewać się w tym tygodniu.
– Być może zostanie wydane wspólne oświadczenie, w którym sprzeciwimy się działaniom nowego kierownictwa SN – mówi jeden z sędziów.
Słyszymy również, że zdymisjonowani przewodniczący wydziałów zastanawiają się, czy nie podjąć kroków prawnych. Jednak żadne decyzje w tej kwestii dotąd nie zapadły.
Starzy sędziowie są oburzeni jeszcze z jednego powodu. Chodzi mianowicie o pismo, jakie I prezes SN wysłała w grudniu do ówczesnego przewodniczącego Wydziału III w IC SN Karola Weitza. Dotyczy ono głośnej sprawy znanego krakowskiego sędziego Waldemara Żurka. To na jej kanwie TSUE orzekł, że w sytuacji, gdy w składzie orzekającym zasiada osoba powołana na urząd sędziego SN z naruszeniem procedury (chodziło konkretnie o Aleksandra Stępkowskiego, rzecznika prasowego SN), sąd jest zobowiązany do uznania takiego orzeczenia za niebyłe (sygn. akt C-487/19). Pytania prejudycjalne do TSUE zadał skład siedmioosobowy, z czego trzech sędziów przeszło już w stan spoczynku. Do rozpatrywania sprawy muszą zostać włączeni inni sędziowie SN. I tu pojawił się problem, gdyż w międzyczasie doszło do zmiany na stanowisku prezesa IC SN. Funkcję tę pełni teraz Joanna Misztal-Konecka, która sama jest zaliczana do grona „nowych”.
Nowa prezes IC SN w odpowiedzi na nasze pytania dotyczące uzupełnienia składu już w październiku ub.r. przyznała, że przy podejmowaniu decyzji o uzupełnieniu składu orzekającego nie będzie pomijać żadnego sędziego orzekającego w IC SN. Zanim jednak do tego dojdzie, akta sprawy muszą wrócić do izby (wcześniej znajdowały się w TSUE w związku z rozpatrywaniem przez Luksemburg pytań prejudycjalnych). Tymczasem, jak się okazuje, może to nie nastąpić szybko. Jak wynika z pisma skierowanego do sędziego Weitza, prof. Manowska zleciła Biuru Studiów i Analiz SN przygotowanie analizy dotyczącej wyroku TSUE. „W związku z powyższym akta sprawy sygn. akt III CZP 25/19 wykorzystywane są obecnie na potrzeby sporządzenia przedmiotowej analizy” – pisze I prezes SN. Dodaje, że biuro ma zakończyć pracę 28 lutego br.
– Naszym zdaniem to niedopuszczalna ingerencja osoby nieuprawnionej w tok postępowania sądowego. To skandal. Tego typu decyzje mógłby podjąć jedynie skład orzekający w tej sprawie – słyszymy od jednego z sędziów. Są również przypuszczenia, że w ten sposób celowo przedłuża się procedowanie w tej sprawie.
– Chodzą bowiem słuchy, że w połowie stycznia ze strony Pałacu Prezydenckiego wyjdzie inicjatywa ustawodawcza zmierzająca do całkowitego przemeblowania SN. Być może więc chodzi o to, żeby zanim do tego dojdzie, nie wykonano wyroku TSUE – mówi nasz rozmówca.
Pytany o to rzecznik SN zapewnia tymczasem, że I prezes „jest jak najdalsza od blokowania wykonania jakiegokolwiek wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w zakresie objętym właściwością prawa europejskiego”. ©℗