O przedstawienie własnego poglądu na temat tego, czy izba może orzekać, poproszone zostały strony i ich pełnomocnicy.

Zadziwiające, kuriozalne, coś takiego nie powinno mieć miejsca - tak oceniają prawnicy pisma, jakie na zarządzenie orzekającego w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego Adama Rocha zostały wysłane do obwinionych i ich obrońców. Prosi się w nich o ocenę tego, czy ID SN może orzekać.
- To dość zaskakujące. Nie spotkałem się jeszcze nigdy z tego typu praktyką - nie kryje zdziwienia Michał Laskowski, prezes Izby Karnej SN, wielokrotnie sądzący sprawy dyscyplinarne.
Poważne zaburzenie
„W realizacji wydanego przez sędziego Sądu Najwyższego zarządzenia proszę o przedstawienie własnego stanowiska co do możliwości procedowania w sprawie przez Sąd Najwyższy w Izbie Dyscyplinarnej, przy uwzględnieniu znajdujących zastosowanie przepisów prawa krajowego i międzynarodowego oraz orzeczeń krajowych i międzynarodowych organów sądowych” - pismo o takiej treści zostało wysłane w kilkunastu sprawach zawisłych przed ID SN. Na odpowiedź strony mają siedem dni.
Jak tłumaczy Piotr Falkowski, rzecznik prasowy ID SN, sędzia Adam Roch zarządzenia takie wydał dla prawie wszystkich spraw w swoim referacie, których ma kilkanaście. Pismo z prośbą o ustosunkowanie się z zakreśleniem różnych terminów wysłane zostało do każdej strony występującej w tych sprawach.
- Sędzia uważa, że ponieważ zostały wydane pewne głośne orzeczenia, zwłaszcza organów międzynarodowych, to - nie rozstrzygając na tym etapie o ich stosowaniu - mogą rodzić pewne wątpliwości u stron postępowań - mówi Falkowski. - Dlatego sędzia stwierdził, że zapyta uczestników postępowań, jeszcze przed wyznaczaniem terminów, o ich stanowisko w tej kwestii - dodaje.
Do piątku wpłynęła do SN jednak odpowiedź w tej sprawie, która była pozytywna - tzn. obwiniony stwierdził, że nie widzi przeszkód w dalszym procedowaniu. Piotr Falkowski wskazuje, że największe znaczenia mają tu właśnie opinie głównych zainteresowanych, czyli obwinionych.
- Jeśli taka opinia będzie pozytywna, najpewniej zostanie wyznaczony termin - tłumaczy rzecznik ID. Opinia negatywna natomiast niczego nie przesądza, sędzia będzie dalej analizował tę kwestię i podejmie samodzielnie decyzję. Piotr Falkowski zaznacza przy tym, że wysyłanie tego typu pism to inicjatywa tylko jednego sędziego SN.
Prawnicy nie kryją zdziwienia.
- Sąd nie powinien zadawać podsądnym tego typu pytań. Monopol na sądzenie należy do państwa, a to oznacza, że tylko ono ma prawo do decydowania o tym, przed jakim sądem, w jakim składzie ma się toczyć jaka sprawa. Strony postępowań nie powinny mieć w tej kwestii nic do powiedzenia - komentuje sędzia Laskowski. Jak dodaje, w tego typu kwestiach nie powinno być żadnych wątpliwości, a jeśli takowe występują i wyrażają je nawet sami sędziowie, to oznacza to, że coś w systemie zostało poważnie zaburzone.
Pismo wywołało duże poruszenie także wśród profesjonalnych pełnomocników. Na facebookowych grupach dyskusyjnych adwokaci w komentarzach nie zostawiają na nim suchej nitki. Jedni obracają sprawę w żart i radzą pozostawić je bez odpowiedzi jako niepochodzące od prawidłowo umocowanego sądu. Pojawiają się też dowcipne sugestie, że to próba wyciągnięcia przez sędziego darmowej opinii prawnej i że adwokat do odpowiedzi powinien dołączyć fakturę. Inni polecają, by spytać wpierw o przewidywany wyrok i od tego uzależnić swoją odpowiedź. Jeszcze podpowiadają, by pismo zignorować lub skwitować krótkim komentarzem „iura novit curia” (prawo jest sądowi znane).
Komentujący bardziej na poważnie sugerują, by odpowiedzieć krótko, iż izba ta procedować nie może, z odesłaniem do głośnych wyroków ETPC i TSUE na ten temat, oraz by prosić o podstawę prawną takiego pytania lub o rozpoznanie sprawy przez izbę karną.
Z kolei Łukasz Baj, adwokat, który udostępnił pismo na grupie facebookowej, w rozmowie z DGP stwierdza, że wezwanie z ID SN odbiera jako element prowokacji politycznej.
- Jeśli sąd sam nie wie, czy jest sądem i czy może w sprawie orzekać, i pyta o to strony, to budzi to moje wątpliwości jako pełnomocnika co do tego, kto w takiej izbie zasiada. To pismo jest dziwne - nie ma trybu ani podstawy do jego zadania, nie ma też rygoru w przypadku braku odpowiedzi - zauważa adwokat. Jak mówi, odpowiedź zostanie udzielona, ale na razie jest jeszcze opracowywana.
- Mam jednak wrażenie, że gdyby orzeczenie okazało się niekorzystne dla którejś ze stron, to brak zajęcia przez nią konkretnego stanowiska na „tak” lub „nie” będzie potem wykorzystywany w retoryce w przypadku ewentualnych skarg do sądów europejskich - podsumowuje mec. Baj.
ikona lupy />
Izba Dyscyplinarna SN nadal pracuje / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Izba nadal proceduje
Przypomnijmy, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w lipcu br. wydał dwa orzeczenia dotyczące Izby Dyscyplinarnej SN. Najpierw postanowieniem zabezpieczającym zobowiązał nasz kraj do zawieszenia stosowania przepisów mówiących o kompetencjach ID SN, a dzień później orzekł, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem unijnym.
W związku z tymi rozstrzygnięciami I prezes SN Małgorzata Manowska wydała zarządzenia częściowo zamrażające działalność ID SN. Zgodnie z nimi nowe sprawy dyscyplinarne sędziów mają trafiać do jej sekretariatu, natomiast o losie spraw, które trafiły już do ID SN, ma decydować prezes tej izby lub skład orzekający, do którego została dana spraw przydzielona. Tak więc ID SN nadal proceduje, przede wszystkim w sprawach dotyczących przewinień dyscyplinarnych przedstawicieli innych zawodów prawniczych niż sędziowie (m.in. adwokatów, prokuratorów czy radców prawnych). Dla przykładu - w zeszłą środę ID SN pozbawiła radcę prawnego na okres pięciu lat prawa do wykonywania zawodu za to, że podejmował on czynności radcowskie wbrew wcześniejszym orzeczeniom sądów dyscyplinarnych o zawieszeniu prowadzenia działalności (sygn. akt II DK 123/12).
Co więcej, zdarza się i tak, że niektóre składy orzekające uznają, że nie ma podstaw do zawieszenia postępowań i nadal sądzą sprawy dotyczące sędziów. W związku z tym stanem rzeczy TSUE w październiku zdecydował o nałożeniu na Polskę kary w wysokości 1 mln euro dziennie za brak wstrzymania prac ID SN. ©℗