Skrajny formalizm był cechą procesów archaicznych. W najstarszym procesie rzymskim powód musiał wyrecytować przed urzędnikiem odpowiednią formułkę (legis actio). Jakikolwiek błąd skutkował przegraną, bez względu na słuszność żądania. Z czasem zrozumiano, że nadmierny formalizm krępuje proces i utrudnia dotarcie do prawdy. W Polsce już przed wojną przyjmowano, że rację bytu mają tylko takie formalności, które są niezbędne dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania.
Skrajny formalizm był cechą procesów archaicznych. W najstarszym procesie rzymskim powód musiał wyrecytować przed urzędnikiem odpowiednią formułkę (legis actio). Jakikolwiek błąd skutkował przegraną, bez względu na słuszność żądania. Z czasem zrozumiano, że nadmierny formalizm krępuje proces i utrudnia dotarcie do prawdy. W Polsce już przed wojną przyjmowano, że rację bytu mają tylko takie formalności, które są niezbędne dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania.
Autorem opinii jest Adam Zwierzyński, adwokat w Kancelarii Radzikowski, Szubielska i Wspólnicy.
Najnowszym pomysłom Ministerstwa Sprawiedliwości bliżej raczej do starożytności niż czasów współczesnych. Projekt kolejnej nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego (nr druku UD-156) zaostrza wymogi dotyczące wniosków dowodowych i wprowadza nieznany wcześniej procedurze rygor ich „nieistnienia”.
Zgodnie z planowanym art. 1281 k.p.c. wnoszone przez adwokata lub innego zawodowego zastępcę pismo procesowe będzie musiało zawierać wyraźnie wyodrębnione wnioski dowodowe. Te zgłoszone jedynie w uzasadnieniu sąd będzie musiał uznawać za nieistniejące i nie podejmować wobec nich żadnych czynności.
W uzasadnieniu nowelizacji czytamy, że wnioski dowodowe zgłaszane w uzasadnieniu mogą zostać przeoczone, a nowe rozwiązanie ma zmobilizować pełnomocników do konstruowania pism procesowych w sposób zwięzły i przejrzysty. Ma też przyspieszyć postępowanie i zapobiec zbędnemu rozrostowi objętości pism procesowych.
Pierwsze nasuwa się pytanie, czy ryzyko przeoczenia przez sędziego wniosku zawartego w uzasadnieniu to powód do zmiany procedury i piętrzenia formalizmów i rygorów? Czy właściwsze naszej kulturze prawnej nie powinno być raczej założenie, że sędzia uzasadnienia pism pełnomocników czyta, a oni w swoim własnym (oraz ich klientów) interesie dbają, by wnioski prezentować czytelnie, i nie potrzeba tego wymuszać odrębną regulacją?
Sędzia może przeoczyć nie tylko wniosek w uzasadnieniu. Może nie zauważyć oświadczenia o nadaniu odpisu do drugiej strony (art. 132 par 1 k.p.c.), nr KRS, podpisu strony, wszystkich innych wymogów formalnych pisma (art. 126 k.p.c.). Czy one też powinny znaleźć się w „wyodrębnionej części”, „byle nie w uzasadnieniu”? Zapewne wielu sędziów ma słaby wzrok. Czy powinniśmy wprowadzać wymóg pisania pism czcionką co najmniej 14 pkt? Problemy (po wszyciu w akta) może sprawiać pismo ze zbyt wąskim marginesem – może wprowadzić minimalną jego szerokość? Czytelność wywodu mogą pogarszać zdania wielokrotnie złożone – czy nakazać używanie zdań pojedynczych?
Widać, że idea wyrażona w projekcie nie przystaje do obecnych czasów, a projektowany formalizm jest nieproporcjonalny do celów, którym ma służyć. W rzeczywistości to po prostu kolejna pułapka na profesjonalnych pełnomocników, a nie rozwiązanie jakiegokolwiek realnego problemu.
Rygor uznania wniosku za nieistniejący bez dalszych czynności oznaczałby, że strony o tym, czy ich dowody zostały skutecznie wniesione, dowiadywałyby się dopiero z uzasadnienia orzeczenia. Nie zapewnia to elementarnej pewności prawnej i minimalnych standardów rzetelnego postępowania.
Oczywiste jest, że projekt postawionych przed nim celów nie spełni. Tak się bowiem składa, że najwięcej jest zwykle dowodów z dokumentów. W większych sprawach mogą ich być tysiące. Nowy przepis wymusi drobiazgowe wyliczanie każdego z nich już na wstępie wraz z przyporządkowaniem im konkretnych faktów. Nawet w mniej złożonych sprawach zajmie to wiele stron. Wyliczenie i tak nie zwolni pełnomocnika od konieczności przywołania tych samych dokumentów już w uzasadnieniu pisma, przy prezentacji porcji stanu faktycznego, którego wykazaniu mają służyć (inaczej wywód będzie nieczytelny). Na koniec dokumenty będą wymieniane po raz trzeci, na liście załączników, którą każde pismo procesowe zawierać musi. Jakkolwiek by na to patrzeć, spowoduje to istotne zwiększenie, a nie zmniejszenie objętości pism procesowych oraz pogorszy ich przejrzystość, zamiast ją zwiększyć.
Czemu służyć ma takie „usprawnienie”, skoro od nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego z 4 lipca 2019 r. sąd w ogóle nie musi wydawać postanowienia dowodowego dotyczącego dokumentów (zgodnie z art. 2432 k.p.c. dokumenty znajdujące się w aktach sprawy lub do nich dołączone stanowią dowody bez wydawania odrębnego postanowienia)? Dlaczego praktyka wplatania dowodów z dokumentu w kolejne fragmenty stanu faktycznego uzasadnienia nie podoba się ustawodawcy, skoro jest ona normą także w uzasadnieniach orzeczeń?
Wypada mieć nadzieję, że nieistniejące wnioski dowodowe nie zaistnieją jednak w naszej procedurze, a ustawodawca skieruje swoją energię na naprawę rzeczywistych mankamentów, których w niej nie brakuje. ©℗
Idea wyrażona w projekcie nie przystaje do obecnych czasów, a projektowany formalizm jest nieproporcjonalny do celów, którym ma służyć. W rzeczywistości to po prostu kolejna pułapka na profesjonalnych pełnomocników, a nie rozwiązanie jakiegokolwiek realnego problemu.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama