Przeprosiny za opóźnienie rozpoczęcia rozprawy oraz wyjaśnienie jego przyczyn to bardzo ważny element wpływający na ocenę sądów przez obywateli – wynika z raportu Fundacji Court Watch.
Przeprosiny za opóźnienie rozpoczęcia rozprawy oraz wyjaśnienie jego przyczyn to bardzo ważny element wpływający na ocenę sądów przez obywateli – wynika z raportu Fundacji Court Watch.
Organizacja przedstawiła w piątek wyniki kolejnego „Obywatelskiego Monitoringu Sądów”. Po raz drugi przygotowywany był on w warunkach pandemicznych, ograniczających dostępność sądów. Raport powstał na podstawie 1656 obserwacji przeprowadzonych przez 168 wolontariuszy w 168 jednostkach w całym kraju. W raporcie zwrócono uwagę, jak ważne dla budowania obrazu sądów w świadomości społecznej jest punktualne rozpoczynanie spraw. Obywatel często musi poświęcić większość dnia roboczego na pobyt w sądzie, nie chce więc mieć poczucia, że ten czas został zmarnowany. Jeśli zaś już takie opóźnienie nastąpi, nawet nie z winy sądu, ważne jest przeproszenie i wyjaśnienie przyczyn zwłoki, co jest wyrazem szacunku do interesanta i pokazuje wysoką kulturę organizacyjną sądów.
Jak wskazano w raporcie, odsetek spraw, które rozpoczęły się o czasie, wzrósł z 46 do 53 proc. Jednak choć cieszy ta tendencja, odnotować trzeba też, że tylko w 28 proc. takich przypadków ktoś przeprosił za opóźnienie lub wyjaśnił jego przyczyny. Tylko 8 proc. badanych spraw opóźniło się z winy uczestników. Za niemal połowę przypadków odpowiadał sąd (23 proc.) lub przedłużenie poprzedniej rozprawy (24 proc.). W 44 proc. przypadków wolontariusze nie wiedzieli, co jest przyczyną zwłoki.
7 proc. spraw objętych obserwacją się nie odbyło. Najczęstszym sposobem informowania o odwołaniu lub odroczeniu sprawy było wywieszenie informacji na wokandzie (42 proc.), w drugiej kolejności sąd ogłaszał to po wejściu uczestników na salę (30 proc.), a w niemal co dziesiątym przypadku informację tę przekazał oczekującym na sprawę pracownik sądu.
Niepokojąco, bo aż dwukrotnie wzrosła liczba spraw kierowanych na posiedzenie niejawne (z 4 do 8 proc.). Choć w porównaniu z początkiem pandemii dostępność sądów dla publiczności znacznie się poprawiła (wówczas wyłączone było 35 proc. sądów), to wciąż co dziesiąty z nich pozostaje „zamknięty”. Innymi formami ograniczania udziału publiczności był obowiązek uzyskania karty wstępu, zgody przewodniczącego lub przekroczenie limitu osób na sali. Od maja 2021 r. odsetek sądów stosujących te ograniczenia znacznie spada. Wzrosła za to liczba spraw prowadzonych w formie zdalnej – najwięcej było ich w apelacji warszawskiej (13,7 proc.), a najmniej w poznańskiej (2,7 proc.). W rekomendacjach zwrócono uwagę na potrzebę stworzenia zasad postępowania na rozprawie online i przekazania ich uczestnikom lub opublikowania.
Okrojone składy
Uczestnicy konferencji towarzyszącej prezentacji raportu zwracali też uwagę na niedawne zmiany procedur: cywilnej i karnej. W przypadku tej pierwszej największe obawy prelegentów budziło wprowadzenie składów jednoosobowych w II instancji, co wiąże się ze zmniejszeniem udziału ławników – czyli elementu społecznego – w wymiarze sprawiedliwości. Sędzia SN Katarzyna Gonera wskazała jednak, że wciąż istnieje możliwość wyznaczenia składu trzyosobowego na wniosek sędziego sprawo zdawcy i dotąd nie zdarzyło się, by prezes sądu odmówił.
Sędzia Sądu Apelacyjnego w Krakowie Paweł Rygiel podkreślił, jak ważna jest kolegialność orzeczeń dla rozwiania wątpliwości i unikania błędów, zaś jednoosobowe składy i odwołania poziome doprowadzić mogą do znacznych rozbieżności w orzecznictwie sądów. Natomiast Marek Neumann, radca prawny z kancelarii Allen & Overy, zwrócił uwagę na zastrzeżenia, jakie budzi możliwość składania zeznań na piśmie, podczas gdy strony nie mają realnej możliwości wyegzekwować przesłuchania świadka na rozprawie. Kontrowersje wzbudziła też dopuszczalność rozpraw hybrydowych – gdy jedna strona łączy się zdalnie, a druga jest na sali, może to prowadzić do ich nierównego traktowania.
Więcej tymczasowych aresztowań
Dyskusja poświęcona zmianom w procedurze karnej dotyczyła zaś nadużywania tymczasowego aresztowania. Od 2015 r. liczba przypadków zastosowania tego środka wzrosła z niemal 5 tys. do ponad 10 tys., a zatem o więcej niż 100 proc. Sędzia SN Paweł Wiliński ocenił, że przyczynami tego wzrostu są: traktowanie prawa karnego jako narzędzia walki politycznej, nadużywania uprawnień przez sędziów i prokuratorów oraz niski poziom kultury prawnej, który powoduje, że prawnicy się na takie działanie godzą.
Z kolei sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie Dariusz Mazur ze Stowarzyszenia Themis wskazał na liczne sposoby zwiększania liczby tymczasowych aresztowań – np. dokonywanie zatrzymań, gdy dyżur ma sędzia chętniej je orzekający.
Prokurator Katarzyna Kwiatkowska, prezes Stowarzyszenia Lex Super Omnia, zwróciła zaś uwagę, że choć prokuratorzy powinni dążyć do tego, by tymczasowe aresztowanie trwało jak najkrócej, to jednak w praktyce śledczy, który opowie się za zwolnieniem podejrzanego z aresztu, może liczyć się z nieprzyjemnymi konsekwencjami służbowymi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama