I prezes SN Małgorzata Manowska wyraziła nadzieję, że Polska odwoła się od lipcowego wyroku ETPC w sprawie dotyczącej adwokat Joanny Reczkowicz. Jeśli do tego nie dojdzie, staniemy przed wielkim problemem - powiedziała. Nie wykluczyła, że w takiej sytuacji mogłaby odejść z SN.
W swoim orzeczeniu Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził "poważne nieprawidłowości w powoływaniu sędziów do nowo utworzonej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego po reformie legislacyjnej".
Komentując tę sprawę w rozmowie z PAP, I prezes SN Małgorzata Manowska zwróciła uwagę, że w wydanym wyroku ETPC zakwestionował sposób powoływania członków Krajowej Rady Sądownictwa. "Ja na razie abstrahuję od tego, czy ETPC oparł się na prawdziwych przesłankach. Przykładowo niedawno udało mi się zobaczyć taki dokument Rady Europy, w którym nasza konstytucja została przetłumaczona - nie wiem, czy celowo, czy niechcący - ale absolutnie błędnie. Tam zostało napisane, że zgodnie z konstytucją KRS jest organem samorządu sędziowskiego, co jest oczywistą nieprawdą" - mówiła.
I prezes SN wyraziła nadzieję, że Polska odwoła się do Wielkiej Izby ETPC i jeszcze raz przedstawi swoje racje. "Bo jeśli tak się nie stanie, to ten wyrok ETPC, który kwestionuje sposób powoływania KRS, będzie dotyczył wszystkich sędziów - i Sądu Najwyższego, i sądów powszechnych - a my staniemy przed wielkim problemem, co z tym zrobić" - powiedziała.
Jak wskazała, jej zdaniem są trzy wyjścia z tej sytuacji. "Albo ci wszyscy sędziowie odchodzą, albo Polska odchodzi ze struktur unijnych i Rady Europy, a trzecie wyjście, jakie ja mam, jest takie, że ja odchodzę z Sądu Najwyższego" - powiedziała.
I prezes SN zapewniła jednocześnie, że z niecierpliwością czeka na działania legislacyjne władz, które pomogłyby w rozwiązaniu sporu wokół sądownictwa. "Ja swój pogląd mam. Był on konsultowany w sposób nieformalny również z tzw. starymi sędziami (...) Te pomysły uzyskały akceptację, mogłyby pogodzić dwie strony sporu" - powiedziała.
Sędzia Manowska podkreśliła przy tym, że nie należy dać się sprowokować "ani z jednej, ani z drugiej strony". "Bo jeśli np. Komisja Europejska w swoim wniosku o ukaranie Polski bezrefleksyjnie pisze, że Izba Dyscyplinarna orzeka, a miała nie orzekać, to ja nie wiem, co mam na to dictum odpowiedzieć. Jeśli ktoś chroni niezawisłość sędziowską, nakazując, żeby I prezes SN naruszał niezawisłość sędziowską i stosował rozwiązania siłowe, zabierając sędziom akta, to doszliśmy do ściany, pod którą nie ma miejsca na racjonalne ruchy" - powiedziała.
Sprawa rozstrzygnięta przez ETPC dotyczyła adwokat Joanny Reczkowicz, która w lipcu 2017 r. została zawieszona przez sądy adwokackie w czynnościach na trzy lata w związku z obwinieniem o m.in. nierozliczenie się z klientem i wykonywanie zawodu mimo zawieszenia. Jej sprawa została rozpoznana przez Izbę Dyscyplinarną SN. Prawniczka złożyła w tej sprawie skargę do ETPC.
Trybunał uznał, że w sprawie tej doszło do oczywistego naruszenia prawa krajowego. Według ETPC naruszono procedurę powoływania sędziów do Sądu Najwyższego, ponieważ zostało to powierzone KRS, "organowi, który nie miał wystarczających gwarancji niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej". W ocenie Trybunału procedura powoływania sędziów "ujawniała nadmierny wpływ władzy ustawodawczej i wykonawczej na powoływanie sędziów".
Zdaniem ETPC naruszenie procedury powoływania sędziów do Izby Dyscyplinarnej było tak poważne, że naruszyło samą istotę prawa do sądu ustanowionego ustawą. W konsekwencji Trybunał orzekł, że adwokat ma otrzymać 15 tys. euro odszkodowania.