Zbigniew Ziobro zarządził odsunięcie Adama Synakiewicza od wykonywania obowiązków. Sposób działania MS i sama podstawa prawna są wątpliwe konstytucyjnie

Adam Synakiewicz jest sędzią Sądu Okręgowego w Częstochowie. W jednej ze spraw powołał się na orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące Polski i uchylił rozstrzygnięcie zapadłe w I instancji. Powodem był niewłaściwy skład sądu, w którym zasiadała osoba powołana na stanowisko sędziego przez nową Krajową Radą Sądownictwa.
Prezes częstochowskiego SO odmówił zarządzenia przerwy w wykonywaniu czynności przez Synakiewicza, nie znajdując ku temu podstaw (wnioskował o to zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych). Takie zarządzenie wydał więc minister sprawiedliwości. DGP poinformował o tym pierwszy w miniony czwartek. MS powołał się na art. 130 par. 1 prawa o ustroju sądów powszechnych (patrz: grafika).
Grzechy sędziego, nie sądu
– To działanie nielegalne. Zastosowanie tej podstawy prawnej jest grubymi nićmi szyte, z czego musieli sobie zdawać sprawę prezes sądu i rzecznicy dyscyplinarni, skoro minister sprawiedliwości wziął sprawy w swoje ręce – mówi sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. – Ta regulacja służy temu, aby w sprawach nagłych, jak np. złapanie sędziego na jeździe w stanie nietrzeźwości, można było szybko zareagować i natychmiast go odsunąć, poddając tę decyzję kontroli sądowej. Jednak chodzi o zachowanie sędziego jako osoby sprawującej urząd, a nie sędziego jako sądu. Odsuwanie sędziego od orzekania w reakcji na wydany wyrok na trefnej podstawie prawnej jest totalną grandą – dodaje szef Iustitii.
Stowarzyszenie Iustitia wydało oświadczenie, określając działanie Zbigniewa Ziobry „rażącym aktem represji”, który będzie miał poważne konsekwencje zarówno w sferze kar finansowych nałożonych na Polskę, jak i w sferze uznawania polskich orzeczeń w Europie. „Kierownictwo MS stosuje metodę faktów dokonanych i działa według zasady, że im bardziej naruszy praworządność, tym lepiej dla realizacji politycznych celów. Za te działania Zbigniew Ziobro nie będzie jednak płacić z własnych środków, zapłacą wszyscy obywatele, którzy stali się teraz jego «zakładnikami»” – czytamy.
Ale to nie wszystko. Choć minister uprawnienie opisane w art. 130 par. 1 ma od 2007 r., do tej pory zarządzenia o przerwie w czynnościach służbowych sędziego wydawali prezesi sądów. Zapewne dlatego dotąd nie podnoszono larum. Bo sytuacja, w której przedstawiciel władzy wykonawczej, czynny polityk, decyduje o możliwości orzekania przez sędziego, jest nie do pogodzenia z postanowieniami konstytucji. A w szczególności z jej art. 180 ust. 2. Stanowi on, że zawieszenie sędziego w urzędowaniu może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie. Co prawda w art. 130 ust. 1 u.s.p. jest mowa o „przerwie w czynnościach służbowych”, a nie o „zawieszeniu”, efekt jest taki sam – sędzia zostaje odsunięty od orzekania.
– A jest to czynność, zgodnie z konstytucją, zastrzeżona dla sądu. To tak jakby minister sprawiedliwości pozbawił człowieka wolności, lecz nazwał to internowaniem i twierdził, że to nie jest pozbawienie wolności, bo się inaczej nazywa – słyszymy od jednego z oburzonych sędziów.
Inna nazwa, ten sam efekt
Potwierdza to prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. – Takie ukształtowanie przepisu wskazuje na klasyczne obejście konstytucji. To, że ustrojodawca posłużył się terminem „zawieszenie sędziego”, a ustawodawca zwykły „przerwy w wykonywaniu czynności”, niewiele zmienia. Skutek jest ten sam – tłumaczy. – A przecież można sobie wyobrazić inne rozwiązanie, w którym to ani prezes sądu, ani tym bardziej organ władzy wykonawczej, lecz właśnie sąd decyduje o tymczasowym odsunięciu sędziego od orzekania, i to w trybie natychmiastowym. Jeżeli posiedzenie aresztowe musi się odbyć w ciągu 24 godzin od złożenia wniosku, podobny mechanizm mógłby być uruchomiony i w takich przypadkach. Najwyraźniej chodzi o to, by zwiększyć uprawnienia ministra sprawiedliwości – dodaje prof. Piotrowski. Wskazuje, że korzystanie z tego przepisu pozwala ministrowi na wywieranie presji na sąd dyscyplinarny. – Bo jeśli to minister inicjuje taką procedurę, sąd trzy razy się zastanowi, zanim podejmie inną uchwałę, niż to wynika z rozstrzygnięcia ministra. Dlatego jest to przepis nie tylko niezgodny z art. 180 ust. 2, ale też z art. 45, w którym mowa o niezależności sądów i niezawisłości sędziów – dodaje.
Poproszony o komentarz MS przypomina, że organem uprawnionym do oceny zgodności z prawem zarządzenia ministra jest sąd dyscyplinarny. – Sędziowie nie stoją ponad prawem i nie mogą podważać obowiązującego porządku prawnego. Sędzia Adam Synakiewicz zakwestionował skuteczność powołania i istnienie stosunku służbowego innych sędziów. Podważył też umocowanie konstytucyjnego organu państwa, tj. KRS. Jego decyzje w bezpośredni sposób grożą powstaniem chaosu prawnego, który uderzy w podstawy demokratycznego państwa prawa i zaszkodzi interesowi publicznemu. Minister sprawiedliwości stoi na straży przestrzegania prawa w Polsce i ma obowiązek reagowania w przypadku jego naruszania.
Art. 130 par. 1. prawa o ustroju sądów powszechnych