Jak informowaliśmy we wczorajszym wydaniu DGP, Sąd Okręgowy w Olsztynie zaocznie nakazał I prezesowi Sądu Najwyższego oraz prezesowi Izby Dyscyplinarnej SN zaniechania naruszania dobrego imienia i godności sędziego Pawła Juszczyszyna (wyrok z 30 lipca 2021 r., sygn. akt I C 593/21). Wszystko jednak wskazuje na to, że nakaz ten nie zostanie wykonany w najbliższym czasie.

Jak bowiem informuje w odpowiedzi na pytania DGP Aleksander Stępkowski, rzecznik prasowy SN, w SN trwają analizy mające na celu podjęcie prawem przewidzianych kroków procesowych, na czele ze złożeniem sprzeciwu od wyroku olsztyńskiego sądu okręgowego. Sam zaś wyrok został w SN przyjęty „z ogromnym zdumieniem”. A to dlatego, że zdaniem kierownictwa SN w sprawie nie było przesłanek do wydania wyroku zaocznego. Jak tłumaczy Stępkowski, odpowiedź na pozew sędziego Juszczyszyna wpłynęła w przeddzień posiedzenia, na którym wydano wyrok. Po naszej uwadze, że SO w Olsztynie uznał jednak, że stało się to już po upływie terminu, i zarządził zwrot odpowiedzi, rzecznik Stępkowski zauważył, że pisma procesowe w tej sprawie były doręczane Prokuratorii Generalnej, która następnie dopiero przekazywała je do SN. A to powodowało poważne skrócenie terminu na odpowiedź, co zresztą zostało podniesione w zwróconej odpowiedzi na pozew.
– Co więcej, we wspomnianej odpowiedzi na pozew zawarty był również wniosek o wyłączenie sędziego, który orzekł w tej sprawie, a nic nam nie wiadomo o rozpatrzeniu wniosku o jego wyłączenie – zauważa Stępkowski. I dodaje, że taki wniosek obowiązkowo podlega rozpatrzeniu przed wydaniem orzeczenia lub zarządzenia kończącego postępowanie.
– Jest to norma bezwzględnie obowiązująca, wynikająca z art. 50 par. 3 pkt 2 k.p.c. Wyrok zaoczny z 30 lipca został wydany z jej oczywistym naruszeniem – twierdzi rzecznik SN. ©℗