Rząd chce, by sąd zasądzał rentę od sprawcy wypadku drogowego już w postępowaniu karnym. Nie jest to jednak tak rewolucyjna zmiana, jak się z pozoru może wydawać.

Rząd przedstawił w ubiegłym tygodniu pakiet pomysłów na zwiększenie bezpieczeństwa na drogach – od podwyższenia mandatów przez zaostrzenie kar dla kierowców jeżdżących w stanie nietrzeźwości po ułatwienia kompensacyjne dla osób, których bliscy zginęli w wypadkach. W tym ostatnim przypadku chodzi o wprowadzenie obowiązku wypłaty renty przez sprawcę wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Obligatoryjnie ma to dotyczyć tylko przestępstw o charakterze umyślnym (choć za takie uznaje się wszystkie wypadki śmiertelne spowodowane w stanie nietrzeźwości bądź odurzenia alkoholowego). Co więcej, renta ma być orzekana od razu w postępowaniu karnym, a sąd będzie o tym decydował z urzędu, czyli bez potrzeby wnioskowania o to przez pokrzywdzonych lub prokuratora.
Szybko i obligatoryjnie
– Obecne przepisy również przewidują możliwość zasądzenia renty od sprawcy wypadku lub jego ubezpieczyciela. Nie jest to więc żadna rewolucja – zastrzega Bartosz Kowalak, radca prawny z kancelarii Kacprzak Kowalak i Partnerzy.
Przyznaje jednak, że nowe rozwiązanie może mieć jeden zdecydowany plus, którym jest szybkość przyznanego świadczenia. – Obecnie postępowania karne kończą się zdecydowanie szybciej niż postępowanie cywilne, które w sprawach związanych z zadośćuczynieniem za śmierć lub rentą może być postępowaniem wieloletnim. Wydaje się więc, że jeśli sąd karny będzie miał nie tylko kompetencje, ale wręcz obowiązek zasądzania świadczeń rentowych, takie rozwiązanie pozwoli na szybszy transfer środków pieniężnych do osoby poszkodowanej – tłumaczy ekspert.
Zdaniem Bartosza Kowalaka plusem jest też obligatoryjność wydania takiego postanowienia. – Oczywiście przy założeniu, że zdarzają się osoby, które nie mając wiedzy prawnej, nie dochodziłyby swoich roszczeń od sprawcy wypadku ani jego ubezpieczyciela. Pytanie, dlaczego ograniczać tę obligatoryjność tylko do renty, a nie rozciągnąć jej również na zadośćuczynienie – zastanawia się ekspert, zastrzegając, że trudno jest dokonać jednoznacznej oceny kierunku zmian bez konkretnych propozycji zapisów legislacyjnych.
Jak zapłaci więzień
Rodzi się jednak sporo pytań. Podstawowe dotyczy tego, w jaki sposób będzie realizowany obowiązek wypłaty renty, jeśli sprawca trafi do zakładu karnego.
– Orzec można wszystko, problem zaczyna się jednak w momencie, gdy dane świadczenie trzeba wyegzekwować – zastrzega Małgorzata Rola-Pawłow, radca prawny specjalizujący się w sprawach dotyczących odszkodowań za wypadki komunikacyjne.
Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl, wskazuje, że w 2020 r. odpłatnie pracowało tylko 20 proc. osób skazanych i ukaranych. – Co więcej, zmuszanie więźniów do pracy nie jest możliwe ze względu na konwencje międzynarodowe, np. Międzynarodowy pakt praw obywatelskich i politycznych. Ustawodawca będzie więc musiał w jakiś sposób uregulować problem związany z brakiem możliwości regularnego wypłacania renty przez sprawcę wypadku – mówi nasz rozmówca.
Według niego rolę gwaranta takich wypłat może pełnić Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) jako instytucja posiadająca odpowiednie możliwości i narzędzia do egzekwowania należności. – W takim wypadku należałoby jednak zwiększyć wpłaty ubezpieczycieli na rzecz UFG – dodaje Andrzej Prajsnar.
Obowiązek ubezpieczycieli?
Przedstawiciele Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) nie chcą odpowiadać na pytanie, czy zakłady ubezpieczeń będą brały na siebie obowiązek wypłaty renty w czasie odbywania kary pozbawienia wolności i ewentualnie później występowały z roszczeniami regresowymi wobec sprawcy. Ani o to, czy w rezultacie nie spowoduje to wzrostu kosztów składek ubezpieczenia OC. – Musimy poczekać na konkretne rozwiązania legislacyjne – mówi Marcin Tarczyński, rzecznik PIU.
– Nie widzę żadnych powodów, aby zasądzane kwoty nie były pokrywane przez ubezpieczyciela sprawcy szkody. Siłą rzeczy często to ubezpieczyciel jest podmiotem o stabilnej sytuacji finansowej, co nie zawsze można powiedzieć o sprawcy wypadku – mówi Bartosz Kowalak.
Dodaje, że dobrze by jednak było, gdyby ustawodawca ten problem uwzględnił w projektowanych zmianach. – Obecnie bowiem, przekładając praktykę świadczeń kompensacyjnych zasądzanych w sprawach karnych, ubezpieczyciel często odmawia pokrycia tak zasądzonych kwot, wskazując na karnoprawne źródło tego obowiązku – zaznacza.
Jeszcze bardziej sceptyczny jest Paweł Kasprzyk, radca prawny specjalizujący się między innymi w odszkodowaniach. Wskazuje, że dla osoby, która straciła kogoś bliskiego w wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę, egzekucja takiego wyroku może być w wielu przypadkach trudna, a niekiedy wręcz niemożliwa. Tłumaczy, że gdy sprawca wypadku wyrządził szkodę umyślnie, np. w stanie nietrzeźwości albo po użyciu środków odurzających, zakład ubezpieczeń wypłaca renty rodzinie zmarłego, która później domaga się zwrotu wypłaconych kwot od sprawcy. Podkreśla, że takie rozwiązanie jest korzystne z punktu widzenia poszkodowanych, bo świadczenia rentowe wypłaca zakład ubezpieczeń, który jest podmiotem wypłacalnym i stosunkowo pewnym.
– Gdyby świadczenia rentowe miał wypłacać bezpośrednio sprawca szkody, poszkodowany, który stracił bliską osobę, nie będzie miał pewności, że sprawca podoła obowiązkowi takiej wypłaty. I nic tu nie zmienia to, że obowiązek taki będzie np. określony w wyroku karnym – wskazuje mecenas Kasprzyk.
Dodaje, że świadczenia zasądzane przez sądy na rzecz pośrednio poszkodowanych, zwłaszcza kiedy zmarły w wypadku miał dużą rodzinę, to są znaczące kwoty. – Ze swojej praktyki zawodowej mogę przywołać sprawę, w której rodzina rowerzysty potrąconego przez samochód kierowany przez osobę będącą pod wpływem narkotyków otrzymała w sumie ponad 1 mln zł – przytacza prawnik.
Eksperci zastanawiają się też, w jaki sposób sąd karny będzie weryfikował wysokość renty i jej zasadność. Czy będzie to tylko środek kompensacyjny przyznawany niejako ryczałtowo przez sąd karny, podobnie jak ma to miejsce przy zadośćuczynieniu (gdzie w dalszej kolejności poszkodowany może dochodzić uzupełniającego świadczenia przed sądem cywilnym), czy też sąd karny będzie miał obowiązek prowadzenia skomplikowanego procesu o charakterze cywilnym. To z kolei może prowadzić do znacznego wydłużenia postępowania karnego.
Wyższe OC dla pirata drogowego
Ale to nie wszystko. Rząd zamierza również wprowadzić rozwiązania, dzięki którym ubezpieczyciele będą mogli powiązać wysokość składki ze stylem jazdy. – Rządowe zapowiedzi mówią o powiązaniu składki OC nie tylko z liczbą punktów karnych, ale również z rodzajem popełnionych wykroczeń drogowych. Ubezpieczyciele mają bowiem zyskać dostęp do szczegółowych danych z rejestru CEPiK. Jeżeli tak się stanie, to niektóre zakłady ubezpieczeń mogą np. szczególnie mocno karać wyższymi składkami OC kierowców znacznie przekraczających prędkość – przewiduje Andrzej Prajsnar.
Jego zdaniem kierowcy otrzymujący np. 15–20 punktów karnych rocznie będą mało atrakcyjni dla wszystkich ubezpieczycieli, co odbije się na wysokości oferowanych składek. Kierowców jeżdżących bezpiecznie mogą czekać zaledwie nieznaczne obniżki kosztów obowiązkowego OC.
– Trudno jednoznacznie określić, w jakim stopniu mandaty i punkty karne wpłyną na stawki dla całego rynku, tym bardziej że jest to tylko jeden z elementów modelowania składki ubezpieczeniowej. Można natomiast z pewnością stwierdzić, że osoby notorycznie popełniające wykroczenia drogowe będą płacić więcej za ubezpieczenie – przyznaje Łukasz Kulisiewicz, ekspert Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Zaznacza, że to rozwiązanie ma przede wszystkim działać prewencyjnie. – Kierowcy, mając świadomość, że mandaty i punkty karne mogą wpłynąć na ich składkę za OC, będą jeździć bezpieczniej. To oznacza mniej wypadków na drogach, a pamiętajmy, że Polska zajmuje jedno z czołowych miejsc w Europie, jeśli chodzi o liczbę wypadków śmiertelnych na milion mieszkańców – podsumowuje ekspert.
Co się jeszcze zmieni