Komisja Europejska na razie ostrzega. Z formalną procedurą zapewne się wstrzyma do wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Bruksela otworzyła w zeszłym tygodniu nowy front w walce o praworządność z Polską. Komisarz sprawiedliwości Didier Reynders skierował do polskiego rządu pismo, w którym zaapelował o wycofanie pytania do Trybunału Konstytucyjnego. Dotyczy ono hierarchii prawa. Komisja Europejska potwierdziła informację o liście zaledwie dzień po uruchomieniu procedury o naruszenie prawa UE wobec Niemiec. Oba ruchy KE mają ten sam cel – obronę nadrzędności prawa europejskiego nad krajowym.
Premier Mateusz Morawiecki już zapowiedział, że nie wycofa wniosku do TK. Jak mówił, chodzi o to, by „dodatkowo i po raz kolejny” trybunał potwierdził wyższość polskiej ustawy zasadniczej nad prawem europejskim. Przypomniał przy tym dwa wyroki TK: w sprawie traktatu akcesyjnego z 2005 r. oraz traktatu z Lizbony z 2010 r. Trybunał orzekł o zgodności obu dokumentów z konstytucją.
Wniosek szefa rządu trafił do TK 29 marca br. po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie możliwości kontroli przez sądy prawidłowości powołania sędziego. Morawiecki zapytał w nim o zgodność trzech przepisów Traktatu o UE z polską konstytucją.
– Wniosek prezesa Rady Ministrów ma odpowiedzieć na pytanie, czy Polska przekazała za sprawą traktatów kompetencje w zakresie wymiaru sprawiedliwości i czy w związku z tym prymat mają rozstrzygnięcia unijne, czy konstytucyjne – mówi wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. W jego ocenie w traktatach europejskich nie ma mowy o sądownictwie, a UE „uzurpuje sobie prawo” do zajmowania się nim.
Powstaje pytanie, co się stanie, jeśli trybunał podzieli argumentację polskiego rządu, uznając, że UE nie ma uprawnień do zajmowania się polskim sądownictwem. Czy rząd przestałby stosować się do wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczących sądów? – Polskę wówczas wiązałyby rozstrzygnięcia TK, a jakiekolwiek rozstrzygnięcia innych organów, które dokonywałyby oceny polskiego wymiaru sprawiedliwości i które byłyby rozbieżne z ocenami TK, byłyby niewiążące. Przypominam, że trybunał rozpatrywał już sprawę KRS i to jest źródło konfliktów z UE – odpowiada Sebastian Kaleta.
Od momentu złożenia pytania przez premiera w sprawie niewiele się zadziało. TK ma jednak odpowiedzieć na jeszcze inne pytanie dotyczące uprawnień UE, które przed rokiem złożyła Izba Dyscyplinarna w Sądzie Najwyższym. Kiedy TSUE w ramach środka tymczasowego nakazał wstrzymanie prac izby, ta zapytała polski trybunał, czy sędziowie z Luksemburga mieli do tego uprawnienia. Postanowienie w tej sprawie może zapaść o wiele szybciej. Przed TK odbyły się już dwie rozprawy, jutro dojdzie do trzeciej.
List Didiera Reyndersa jest adresowany do polskiego rządu i dotyczy wniosku premiera. Pismo nie oznacza uruchomienia formalnej procedury wobec Polski, ale może do niej prowadzić. Bruksela oczekuje odpowiedzi w ciągu miesiąca. Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że na razie nie ma podstaw prawnych do uruchomienia procedury o naruszenie prawa UE.
Dlatego zapewne Komisja Europejska wstrzyma się z formalnym krokiem do momentu wydania wyroku przez TK. Ten dopiero mógłby stanowić przesłankę do uruchomienia procedury, która może skończyć się w TSUE.
Ofensywa KE wpisuje się w długoletni już spór o polską praworządność. Ma ona jednak dużo szerszy kontekst. Bruksela w zeszłym tygodniu weszła także w spór z Niemcami, uruchamiając wobec nich procedurę o naruszenie prawa UE. Chodzi o zamkniętą już batalię przed Trybunałem Konstytucyjnym w Karlsruhe dotyczącą skupu obligacji przez Europejski Bank Centralny. Po uznaniu go za niezgodny z konstytucją trybunał ostatecznie uznał, że EBC wykonał wyrok, i skargę oddalił. Ale w swoim orzeczeniu niemieccy sędziowie zakwestionowali wcześniejsze postanowienie TSUE i to stało się powodem uruchomienia procedury przez Brukselę. – Komisja dała do zrozumienia, że podobny krok może zrobić w przyszłości wobec Polski, chociaż na razie nie ma przesłanek traktatowych – mówi Ireneusz Kamiński, prawnik i były sędzia ad hoc Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. – Komisja reaguje w ten sposób na to, co dzieje się w niektórych krajach członkowskich, a co dotyczy relacji prawa UE z prawem krajowym. Jest to zaskakujące i może wiązać się z wieloma zagrożeniami, zwłaszcza w krajach, które nie mają otwartego rachunku z Unią – zauważa.

Wszystkie fronty w sporze o praworządność

13 stycznia 2016 r. – Komisja Europejska po raz pierwszy uruchamia mechanizm kontroli praworządności; miękka procedura zostaje wszczęta wobec Polski w związku z kontrowersyjnym wyborem pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego oraz wprowadzanymi przez PiS zmianami dotyczącymi jego funkcjonowania, Brukselę niepokoiło także zniesienie otwartych konkursów na szefów TVP i Polskiego Radia; potem w ramach mechanizmu Bruksela czterokrotnie formułuje zalecenia dla polskiego rządu;
13 kwietnia 2016 r. – Parlament Europejski przyjmuje krytyczną wobec zmian w Polsce rezolucję, w poprzedzającej ten krok debacie z europosłami zmian wokół TK broni premier Beata Szydło; chociaż potem stan rządów prawa nad Wisłą będzie regularnie przedmiotem zainteresowania izby, żadna rezolucja nie wzbudza tak dużych emocji;
29 lipca 2017 r. – KE uruchamia wobec Polski pierwszą procedurę o naruszenie prawa UE w związku ze zmianami w sądownictwie; chodzi o ustawę o ustroju sądów powszechnych, która m.in. różnicowała wiek przejścia na emeryturę sędziów w zależności od płci;
20 grudnia 2017 r. – zostaje uruchomiony art. 7 Traktatu o UE, dzieje się to po raz pierwszy w dziejach Wspólnoty; KE kieruje też pierwszy pozew do Trybunału Sprawiedliwości UE w ramach uruchomionej wcześniej procedury dotyczącej wieku emerytalnego; negatywny dla Polski wyrok zapada 5 listopada 2019 r.;
2 lipca 2018 r. – KE wszczyna wobec Polski drugie postępowanie; tym razem chodzi o ustawę o Sądzie Najwyższym i przepisy o przechodzeniu jego sędziów na emeryturę; 24 września Bruksela kieruje sprawę do TSUE, wnosząc o zastosowanie środka tymczasowego, trybunał w Luksemburgu miesiąc później przychyla się do wniosku KE, co pozwoli wrócić sędziom SN do pracy; negatywny dla Polski wyrok zapada 24 czerwca 2019 r.;
3 kwietnia 2019 r. – KE wszczyna trzecie postępowanie o naruszenie prawa UE związane z reformą sądownictwa, tym razem chodzi o nowy system środków dyscyplinarnych wobec sędziów, m.in. objęcie sędziów sądów powszechnych procedurami dyscyplinarnymi oraz możliwość nakładania na nich kar; pozew w tej sprawie trafia do TSUE 10 października;
14 stycznia 2020 r. Bruksela zwraca się do Luksemburga z dodatkowym wnioskiem o zastosowanie środka tymczasowego zawieszającego działanie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym; 8 kwietnia TSUE nakazuje jej zawieszenie postępowań dyscyplinarnych do czasu wydania wyroku;
29 kwietnia 2020 r. – KE wszczyna czwarte postępowanie w związku z ustawą dotyczącą dyscyplinowania sędziów, która m.in. uniemożliwia sędziom kierowanie pytań prejudycjalnych do TSUE; sprawa trafia do trybunału 31 marca 2021 r. wraz z wnioskiem o zastosowanie środków tymczasowych, tym razem Bruksela niejako uzupełnia swój poprzedni wniosek dotyczący zawieszenia prac Izby Dyscyplinarnej o kwestię postępowań związanych z uchylaniem immunitetów sędziowskich.
MC