Od 1 lipca br. wypis aktu notarialnego, np. umowa spółki, która ma być zarejestrowana, nie będzie już przekazywany do sądu w postaci papierowej, ale elektronicznie - mówi w rozmowie z DGP Lech Borzemski, prezes Krajowej Rady Notarialnej.

Po przerwie ponownie objął pan funkcję prezesa Krajowej Rady Notarialnej, jakie widzi pan przed sobą największe wyzwania?
Zapewnienie notariuszom możliwości wykonywania spokojnej pracy i utrzymanie wysokiego poziomu bezpieczeństwa obrotu prawnego.
Z tym wiąże się także stałe unowocześnianie zaawansowanych technologicznie narzędzi, którymi posługują się notariusze w swojej codziennej pracy, szczególnie na styku notariusz – instytucje publiczne. Najważniejsze zadanie notariatu w Polsce i we wszystkich państwach, gdzie jest notariat typu łacińskiego, to dokonywanie czynności, których celem jest zagwarantowanie bezpieczeństwa obrotu prawnego i ochrona interesów zarówno państwa, jak i obywateli. Chodzi zatem nie tylko o to, by taki model i standardy utrzymać, ale też, aby nieustannie je podwyższać.
A jakie są pana najpilniejsze zadania w nowej roli?
W tej chwili koncentrujemy się na przygotowaniach do – planowanego na 1 lipca br. – połączenia systemu Centralnego Rejestru Elektronicznych Wypisów Aktów Notarialnych (CREWAN) z Krajowym Rejestrem Sądowym. Od tego dnia wypis aktu notarialnego, np. umowa spółki, która ma być zarejestrowana, nie będzie już przekazywany do sądu w postaci papierowej. Zamiast tego klient rejestrując spółkę, złoży w sądzie wniosek i poda przy tym numer, pod którym notariusz umieścił wypis, ale wypis elektroniczny, w CREWAN. Dzięki połączeniu CREWAN z KRS, elektroniczny wypis trafi automatycznie do sądu. Jeżeli uda się wprowadzić tę zmianę od 1 lipca, a wszystko wskazuje na to, że powinno się udać, będzie to ogromny krok technologiczny i dla notariatu, i dla Krajowego Rejestru Sądowego.
Przygotowujemy się też do – również planowanej na 1 lipca – zmiany legislacyjnej dotyczącej prostej spółki akcyjnej. To będzie całkowicie nowa forma spółki kapitałowej, nowy sposób prowadzenia działalności gospodarczej stworzony głównie z myślą o start-upach. Notariusze będą mogli prowadzić rejestr akcjonariuszy prostej spółki akcyjnej, podobnie jak biura maklerskie. To będzie duże wyzwanie dla naszego środowiska – nigdy dotychczas nie robiliśmy tego rodzaju czynności. Zadaniem Krajowej Rady jest pomoc notariuszom w realizacji zadań wynikających z ustawy o PSA. To niełatwe zadanie, ale pracujemy nad tym bardzo intensywnie. Nie wiemy oczywiście, jakie będzie zainteresowanie PSA, szczególnie w czasie pandemii, ale trzeba być przygotowanym.
Od blisko trzech lat realizujecie już ustawę o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej. Jak ona się sprawdza z waszego punktu widzenia?
Z naszej strony wszystko działa bez zarzutu. W systemie Rejestry Notarialne uruchomiliśmy specjalną platformę, Rejestr Zarządców Sukcesyjnych, która umożliwia notariuszom wpisy do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG). Notariusze bezpośrednio po dokonaniu czynności notarialnej wynikającej z ustawy o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej mają możliwość dokonywania wpisów do CEIDG, które także wynikają z tej ustawy.
Uczestniczymy w tym procesie na dwóch etapach. Po śmierci przedsiębiorcy, kiedy jego spadkobiercy chcą ustanowić zarządcę sukcesyjnego, robią to właśnie u notariusza. Alternatywą jest ustanowienie zarządcy samodzielnie przez samego przedsiębiorcę, oczywiście za jego życia, poprzez wpis do CEIDG. W tym wariancie notariusz pojawia się na późniejszym etapie. Po śmierci przedsiębiorcy zarządca prowadzi przedsiębiorstwo aż do momentu działu spadku. Rolą notariusza, oprócz przeprowadzenia działu spadku, jest, następujące po nim, wykreślenie zarządcy z CEIDG.
Jako notariusze widzimy, że rozwiązania te w wielu przypadkach pozwalają uratować firmę. Zarządca sprawnie przejmuje kierowanie przedsiębiorstwem, pracownicy nie tracą zatrudnienia, firma zachowuje i realizuje dotychczasowe kontrakty. Trzeba jednak ciągle popularyzować i informować o niewątpliwych zaletach tego rozwiązania, w czym widzę ogromną rolę mediów.
Kończąc wątek dotyczący legislacji, chciałabym zapytać o pomysł, z którym niedawno się zetknęłam. Chodzi o umożliwienie notariuszom dokonywania wpisów w księgach wieczystych. Potrzeba takiego rozwiązania uzasadniana jest tym, że sądy wieczyste bardzo się korkują. Czy leży to w obszarze państwa zainteresowania?
Byłaby to rewolucja, ale teoretycznie jest to możliwe. Niewątpliwie kompetencje w tym zakresie notariusze mają – składają przecież wnioski o wpisy do ksiąg wieczystych. Od 2016 r. robimy to wyłącznie drogą elektroniczną, za pomocą systemu teleinformatycznego i co bardzo ważne – niezwłocznie po dokonaniu czynności notarialnej. Warto też wspomnieć, że 30 lat temu, gdy istniały jeszcze Państwowe Biura Notarialne, to one prowadziły księgi wieczyste, a notariusze dokonywali do nich wpisów.
A jak pandemia wpłynęła na kondycję notariuszy – czy – paradoksalnie – dzięki temu, że mamy taki boom w nieruchomościach, ostatni czas nie jest dla was szczególnie korzystny?
Pandemia dotknęła niejednego z nas, niestety mieliśmy też przypadki śmierci notariuszy. Jej początek, wiosna ubiegłego roku, był dla nas dość ciężki. Pamiętamy – zadziałał wtedy mechanizm strachu, wręcz paniki, życie zamarło i część kancelarii znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Nasz samorząd podejmował różnorodne działania na rzecz wsparcia notariuszy, np. wprowadził zmiany w wysokości składek na rzecz samorządu zawodowego.
Natomiast, ma pani rację, niektóre obszary gospodarki, pomimo pandemii, nie wyhamowały, a nawet przyspieszyły. Mam na myśli budownictwo mieszkaniowe, a uogólniając – obrót nieruchomościami. Tu kancelarie notarialne stanęły przed wyzwaniem, jak w czasie pandemii podołać natężonemu ruchowi. Udało się. Krajowa Rada Notarialna stale monitoruje stan otwarcia kancelarii oraz dyspozycyjności notariuszy i są one bez zarzutu.
Przejdźmy zatem do mniej przyjemnego tematu – oczyszczania się środowiska. Co jakiś czas do opinii publicznej docierają doniesienia – a to o „gangu notariuszy”, a to o notariuszu oskarżonym o podrobienie podpisu swojej mamy. Z historii tych wynika, że osoby uwikłane w takie, oględnie mówiąc, nieprawidłowości, pozostają w zawodzie. Czy widzi pan to jako wyzwanie?
To nie jest tak, że wszyscy pozostają w zawodzie, ale nie każda sprawa kwalifikuje się do tego, by eliminować z zawodu człowieka, który raz się potknął. Ostatnia sprawa, o której pani wspomniała, była bardzo specyficzna. A nasz sąd dyscyplinarny, w tym przypadku, był bardziej surowy – jeżeli chodzi o wymierzoną karę – niż sąd karny. Kara orzeczona przez sąd dyscyplinarny była najwyższą, jaka poprzedza najsurowszą karę w postaci zakazu prowadzenia kancelarii. Była też kilkukrotnie wyższa niż ta, którą zasądził sąd karny. Zresztą Sąd Najwyższy, który rozpatrywał kasację od orzeczenia naszego sądu dyscyplinarnego, uznał, że była ona surowa, ale sprawiedliwa.
Rozumiem. A co z „gangiem notariuszy”?
Wiem, że to jest chwytliwy temat, ale – zawsze to mówiłem i będę powtarzać – jeżeli któryś z notariuszy sprzeniewierzył się istocie naszego zawodu, to nie ma dla niego miejsca w naszych szeregach. Natomiast każdy człowiek, także notariusz, ma prawo do tego, aby jego postępowanie poddane zostało sprawiedliwej ocenie przez sąd i pamiętać tutaj należy o zasadzie domniemania niewinności. Czasami bardzo groźnie brzmiące zarzuty w postępowaniu sądowym okazują się całkowicie chybione. Trzeba też zrozumieć, że niekiedy postępowanie dyscyplinarne może być zakończone dopiero po rozstrzygnięciu sprawy przez sąd powszechny. Sąd karny ma bowiem znacznie większe możliwości prowadzenia postępowania dowodowego niż sąd dyscyplinarny. Każdy, kto zostanie uznany za winnego, bez wątpienia poniesie karę. Może to być nawet zakaz prowadzenia kancelarii notarialnej, ale takie sytuacje na szczęście nie są zbyt liczne.
W żadnym wypadku nie przymykany oczu na nieprawidłowości. Po naszej stronie nie ma pobłażliwości i nie będzie. Proszę jednak nie wymagać od nas, abyśmy na podstawie samego podejrzenia wyrzucali człowieka z zawodu.
Sprawa ta związana była ze zjawiskiem udzielania pożyczek pod zastaw mieszkania (przewłaszczenie na zabezpieczenie).
Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło już w tym zakresie działania, które zaowocowały zmianami legislacyjnymi. Dzięki nim umowa przewłaszczenia nieruchomości na zabezpieczenie została bardzo mocno ograniczona. KRN poprzedniej kadencji wystosowała pismo do ministra sprawiedliwości o rozważenie podjęcia działań legislacyjnych w tej sprawie. Zwracaliśmy uwagę, że tzw. umowa przewłaszczenia na zabezpieczenie nie jest uregulowana w ustawie, co powoduje, że nawet bardzo niekorzystne zapisy w takich umowach były, paradoksalnie, zgodne z prawem. Takie zmiany legislacyjne nastąpiły i bardzo się cieszymy, że Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło działania w tym zakresie.
Jednak jak się zajrzy do internetu, to oferta pożyczek pod zastaw mieszkania jest ciągle bardzo bogata.
Jestem przekonany, że skala tego zjawiska zmniejszyła się radykalnie. Nasi wizytatorzy w izbach notarialnych bardzo uważnie przyglądają się umowom przewłaszczenia na zabezpieczenie. Również, wizytujący kancelarie, wizytatorzy prezesów sądów apelacyjnych uważnie na to patrzą.
Na koniec zapytam o, opisywane przez DGP, pismo, które 12 maja rzecznik praw obywatelskich wystosował do pana. Wskazuje w nim, że powszechna praktyka doliczania VAT od taksy notarialnej budzi poważne zaniepokojenie. Jaka będzie państwa reakcja w tej sprawie?
Krajowa Rada Notarialna nie ma absolutnie żadnych sygnałów o jakichkolwiek nieprawidłowościach przy naliczaniu i poborze wynagrodzenia przez notariuszy, także w kontekście poboru podatku VAT. Nasza praktyka jest niezmienna od ponad dwudziestu lat. Co ważniejsze, dysponujemy bardzo poważnymi opiniami prawno podatkowymi, które potwierdzają prawidłowość naszej wieloletniej praktyki. Oczywiście z całą powagą analizujemy pismo RPO i w stosownym czasie zajmiemy stanowisko.
Rozmawiała Sonia Sobczyk-Grygiel