László Tőkés jest obywatelem rumuńskim i należy do mniejszości węgierskiej. Został wybrany na posła do Parlamentu Europejskiego z listy Demokratycznej Unii Węgrów w Rumunii w 2009 r., a następnie z listy węgierskiej partii Fidesz w maju 2014 r. 18 czerwca 2014 r. wywiesił on flagę węgierskojęzycznej mniejszości Seklerów na budynku, w którym mieściło się jego biuro poselskie w Oradei w Rumunii.

Z kolei w grudniu 2015 r. wywiesił on na budynku flagę terytorium Seklerszczyzny. Lokalna policja nakazała mu usunięcie flagi i nałożyła karę za wywieszanie reklamy bez pozwolenia. Sądy, do których odwołał się Tőkés, wskazały, że symbole które wywiesił ukarany, nie mieściły się w kategorii flag należących do uznanego państwa, dlatego należało je uznać za materiał reklamowy. 24 lutego 2020 r., po przeprowadzeniu kontroli policyjnej, Tőkés sam usunął flagi z budynku.
Powołując się na art. 10, polityk zwrócił się ze skargą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zarzucając, że upomnienie za wywieszenie flag na budynku, w którym pracował, stanowiło naruszenie swobody wypowiedzi (skarga nr 15976/16 i 50461/17).
W wyroku z 27 kwietnia 2020 r. trybunał zaważył, że sądy nie wzięły pod uwagę argumentu, że sankcje naruszyły prawo do wolności wyrażania opinii zagwarantowane przez rumuńską konstytucję i przez art. 10 Konwencji. ETPC wskazał następnie, że w celu ustalenia, jakie przepisy miały zastosowanie, sądy krajowe skoncentrowały się na stwierdzeniu, że flagi należy utożsamiać z formą reklamy. Nie wyjaśniły, dlaczego odrzuciły twierdzenia skarżącego, że flagi te nie miały na celu promowania jego działalności, a jedynie wyrażenie własnej tożsamości. ETPC przypomniał, że należy dokonać rozróżnienia między reklamami komercyjnymi a tymi mającymi na celu przyczynienie się do debaty publicznej w sprawach interesu ogólnego. Sądy krajowe, kwalifikując flagi jako materiały reklamowe, nie zbadały ich treści ani nie podały żadnego przykładu działań lub wydarzeń, które miały rzekomo być przez flagi reklamowane. Według sędziów trybunału to sądy krajowe były bardziej kompetentne do interpretowania intencji leżących u podstaw danej wypowiedzi.
ETPC zauważył ponadto, że sądy krajowe nie zbadały, czy sposób wykorzystania budynku, który władze lokalne przeznaczyły na biuro parlamentarne skarżącego, powinien być istotnym czynnikiem w sprawie. Nie wzięły też pod uwagę statusu skarżącego jako posła do Parlamentu Europejskiego. Nie ustaliły w sposób pewny, czy skarżący działał jako polityk przedstawiający program polityczny czy też jako zwykły obywatel należący do mniejszości narodowej, który pragnie zamanifestować swoją przynależność do tej mniejszości. To stanowi z kolei mowę symboliczną, która podlega ochronie na gruncie orzecznictwa strasburskiego. Ponieważ sądy krajowe nie zbadały dogłębnie wszystkich istotnych dowodów, które zostały im przedstawione, nie były w stanie ustalić – w świetle kryteriów określonych i stosowanych przez trybunał w sprawach dotyczących swobody wypowiedzi – charakteru przesłania, które skarżący chciał przekazać, oraz kontekstu, w jakim wypowiedź ta powinna być usytuowana. Tym samym w sprawie doszło do naruszenia art. 10 konwencji. Skarżącemu nie przyznano zadośćuczynienia, uznając, że samo stwierdzenie naruszenia jest wystarczające.