Aby znak towarowy mógłby być uznany za wspólny, posługujący się nim muszą wspólnie go zgłosić lub razem ustalić reguły jego używania. Brak takich uzgodnień wyklucza uznanie znaku za wspólny – orzekł Sąd Najwyższy.

Na wokandzie SN stanęła kolejna sprawa wytoczona przez Dariusza „Tigera” Michalczewskiego firmie FoodCare. Tym razem istotą sporu było posługiwanie się oznaczeniem „Tiger” w reklamach i promocji napojów energetycznych po rozwiązaniu kontraktu sportowca z firmą oraz zakres ochrony prawnej znaku towarowego należącego do Dariusza Michalczewskiego (zarejestrowanego w 1996 r.).
Pozwana firma podnosiła kwestię rozpoznawalności marki (co miałoby prowadzić do uznania oznaczenia „Tiger” za markę powszechnie znaną, której przysługiwałaby słabsza ochrona niż ta żądana przez sportowca) oraz swojej roli w rozpropagowaniu tej marki. Pełnomocnicy Michalczewskiego zwracali z kolei uwagę na wiele naruszeń przepisów, jakich miała dopuścić się pozwana firma (w tym prawa do wizerunku).
Powództwo dotyczyło zakazu wprowadzania do obrotu i reklamy napojów pod marką „Tiger” oraz nakazu publikacji przez FoodCare w mediach przeprosin dla byłego boksera. Batalia sądowa trwała 10 lat. Zakaz został prawomocnie orzeczony przez sąd II instancji, ale sądy oddaliły powództwo w sprawie przeprosin. Orzeczenie to zakwestionowały obie strony procesu, a Sąd Najwyższy zakończył sprawę, oddalając w całości obie skargi kasacyjne.
SN wskazał, że ochrona znaku towarowego powszechnie znanego ma charakter szerszy, ale muszą być spełnione przesłanki do uznania go za powszechnie znany. Samodzielny tytuł do uzyskania ochrony daje powszechna znajomość znaku przez klientelę. Nie ma wówczas nabycia prawa ochronnego, znak nie musi być nawet rejestrowany, bo to ustawa zastępuje rejestrację i z ustawy wynika ochrona znaku. Znak powszechnie znany musi jednak spełniać kilka przesłanek – powinien wyraźnie odróżniać się od innych towarów, musi być powiązany z konkretnym towarem znanym większości odbiorców na danym terytorium i używany ciągle i niedwuznacznie w charakterze znaku towarowego. Osoba, której przysługują prawa ochronne do takiego znaku, nie musi być producentem ani dystrybutorem towaru. Wystarczy, żeby była ujawniona np. przez działania reklamowo-promocyjne. Musi być jednak tą osobą, która po raz pierwszy go użyła – uznał SN.
Możliwe jest zatem udostępnienie znaku towarowego innym podmiotom (tak jak było w przypadku znaku „Tiger), ale ochrona może przysługiwać tylko jednemu z nich.
– Artykuł 122 prawa własności przemysłowej zawiera wymogi wspólnego nabycia prawa do znaku, jest to m.in. wspólne zgłoszenie i ustalenie regulaminu znaku. Wymaga to zgodnych oświadczeń woli stron. Tu zaś nie było żadnej czynności zmierzającej do powstania wspólności znaku, nie było też regulaminu. Wspólność nie może powstać z mocy prawa – powiedziała sędzia Anna Owczarek.
Tym samym nie może być mowy o wspólnych uprawnieniach. Jedynym dysponentem znaku towarowego „Tiger” jest więc Dariusz Michalczewski.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 2 marca 2021 r., sygn. akt III CSKP 5/21. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia