Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka opowiedziała się w środę wieczorem za prezydenckim projektem nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Jednocześnie komisja zarekomendowała odrzucenie projektu senackiego. Po ponad pięciu godzinach komisja zakończyła posiedzenie.

W środę po południu komisja rozpatrzyła dwa projekty - prezydencki i senacki - dotyczące zmian w ustawie o SN. Pierwsze czytanie tych projektów odbyło się w środę przed południem.

Jednym z głównych założeń projektu prezydenta jest przedłużenie o dwa lata terminu na wnoszenie przez Prokuratora Generalnego i Rzecznika Praw Obywatelskich skarg nadzwyczajnych od prawomocnych orzeczeń zapadłych po wejściu w życie konstytucji z 1997 r. Obecnie termin ten mija bowiem 3 kwietnia br. Prezydencka propozycja wprowadza też m.in. dodatkowe regulacje dotyczące procedury wyboru prezesów poszczególnych izb Sądu Najwyższego.

Z kolei senacka propozycja dotyczy wyłącznie wydłużenia terminu na wnoszenie skarg nadzwyczajnych i jest zbieżna z zapisem proponowanym w projekcie prezydenckim.

Komisja jako pierwszy omówiła prezydencki projekt. Posłowie przyjęli do niego kilka poprawek autorstwa posła PiS Kazimierza Smolińskiego.

Jedna ze zgłoszonych przez Smolińskiego poprawek zakłada, że sędziemu SN stale zamieszkałemu poza Warszawą przysługuje bezpłatne zakwaterowanie w Warszawie oraz zwrot kosztów przejazdu z tytułu rozłąki z rodziną. Zasady zapewnienia tego zakwaterowania, a także wysokość i warunki wypłacania zwrotu poniesionych kosztów przejazdu oraz dodatku za rozłąkę określi prezydent w drodze rozporządzenia "mając na uwadze konieczność zapewnienia sędziom Sądu Najwyższego warunków pracy odpowiadających godności urzędu oraz specyfice i zakresowi ich obowiązków".

Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) pytała Smolińskiego, czy uważa za zasadne, aby to prezydent przygotowywał rozporządzenie w tej sprawie. "To jest władza wykonawcza, czynny polityk. Mamy zapisaną w konstytucji autonomię Sądu Najwyższego. W mojej ocenie ten cały system, który pan proponuje, może być elementem nacisku na sędziów. Są z tym związane jakieś korzyści majątkowe, ja tutaj widzę możliwość naruszenia autonomii SN" - podkreśliła.

Prezydencka minister Małgorzata Paprocka wskazywała, że poprawka nie zmienia świadczeń dotychczas przysługujących sędziom. Zwróciła również uwagę, że w ustawie o SN jest obecnie kilka delegacji do wydawania rozporządzeń dla prezydenta, co - jej zdaniem - oznacza, że argumentacja konstytucyjna przemawiałaby w stronę wydawania rozporządzeń właśnie przez prezydenta.

Konieczność wprowadzenia poprawki Smolińskiego zauważyła również I prezes SN Małgorzata Manowska. "Obecne rozwiązanie jest dotknięte bardzo daleko idącymi wadami prawnymi, które funkcjonuje już od kilkudziesięciu lat" - zauważyła.

Do prezydenckiego projektu przyjęto również poprawki redakcyjne proponowane przez Biuro Legislacyjne Sejmu. Komisja odrzuciła z kolei poprawki zgłoszone przez posłów opozycji: Michała Szczerbę (KO) oraz Paulinę Hennig-Kloskę (Polska 2050).

Podczas posiedzenia komisji posłowie opozycji krytykowali przepisy prezydenckiego projektu dotyczące wyboru prezesów poszczególnych izb Sądu Najwyższego. "To jest rozwiązanie, które z całą mocą pokazuje, jak dalece będzie sięgała ingerencja prezydenta w funkcjonowanie SN" - oceniła Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO).

Wątpliwości do takiego rozwiązania zgłosiło także sejmowe Biuro Legislacyjne. Według eksperta tego Biura istnieją wątpliwości konstytucyjne dotyczące powierzenia przez prezydenta wykonywania obowiązków prezesa izby SN. Jak mówił może to prowadzić "do wykreowania nowego organu" - osoby pełniącej obowiązki prezesa izby SN.

"Propozycja prezydenta ma na celu uzupełnienie i wprowadzenie mechanizmu zabezpieczającego, gdyby wybór kandydatów na prezesa izby nie mógł zostać przeprowadzony. (...) Czy tu jest wątpliwość konstytucyjna? W ocenie Kancelarii Prezydenta taka wątpliwość nie występuje, bo tu jest bardzo ograniczona rola. To jest bardzo wąsko określona instytucja związana z wyborem kandydatów na prezesa izby" - mówiła w odpowiedzi minister w Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka.

Z kolei I prezes SN Małgorzata Manowska przyznała, że "rozwiązanie proponowane jest rozwiązaniem niespotykanym, ale też w niespotykanych czasach żyjemy". "Otóż majowe wybory I prezesa SN pokazały, jak można wprowadzić obstrukcję na zgromadzeniu. Cyrk właściwie, który odbył się z wyborem komisji skrutacyjnej, widziały wszystkie zaproszone telewizje i wobec tego przepis ten postrzegam wyłącznie jako daleko idące zabezpieczenie, aby w ogóle mogło dojść do wyboru prezesa izby" - mówiła.

Jak dodała - nie sądzi, aby "sędziowie odmówili wzięcia udziału w zgromadzeniu", ale proponowany przepis uważa za "bardzo daleko idące zabezpieczenie". "Chcącemu nie dzieje się krzywda, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w pierwszym terminie państwo sędziowie przyszli i oddali głos" - zaznaczyła.

Posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska pytała Manowską, czy nie ma żadnych wątpliwości konstytucyjnych co do zaproponowanych przez prezydenta przepisów. "Ja osobiście nie mam" - odpowiedziała Manowska.

I prezes SN podkreśliła też, że wobec prezesa izby nie używa się sformułowania o niezawisłości, ponieważ - jak wskazywała - wykonywane przez niego czynności mają charakter administracyjny. "Rozwiązania przewidziane dla pana prezydenta nie wkraczają w niezawisłość żadnego sędziego, bo one nie dotyczą orzekania" - wskazała.

W głosowaniu nad całością projektu prezydenckiego, za jego zarekomendowaniem opowiedziało się 15 posłów, 11 było przeciw, wstrzymała się jedna osoba. Drugie czytanie projektu odbędzie się w czwartek.

Komisja na koniec swojego posiedzenia opowiedziała się za odrzuceniem senackiego projektu. Wniosek w tej sprawie złożył poseł PiS Krzysztof Lipiec. Jak uzasadniał, pozytywnie zaopiniowany przez komisję projekt prezydencki "konsumuje" regulacje zawarte w projekcie senackim. "Dlatego też uważam, że ten projekt jest w tej chwili bezprzedmiotowy, bezzasadny i nie powinien być procedowany" - ocenił.

Wcześniej - na początku posiedzenia - o szybkie i oddzielne procedowanie projektu senackiego prosiła senator Lidia Staroń. Jak wskazywała chodzi o to, aby zdążyć przed początkiem kwietnia, zaś do propozycji prezydenckiej niewykluczone są senackie poprawki, które potem będzie musiał jeszcze rozpatrzyć Sejm - co wydłuży drogę legislacyjną.

Ostatecznie za rekomendacją odrzucenia senackiego projektu zagłosowało 16 posłów, dwóch było przeciw, a ośmiu się wstrzymało.