Niedługo minie rok od wskazania przez Krajową Radę Sądownictwa dwóch jej członków jako kandydatów do Sądu Najwyższego. A prezydent nadal nie podjął decyzji w ich sprawie
Niedługo minie rok od wskazania przez Krajową Radę Sądownictwa dwóch jej członków jako kandydatów do Sądu Najwyższego. A prezydent nadal nie podjął decyzji w ich sprawie
Chodzi o Dariusza Drajewicza oraz Rafała Puchalskiego. Uchwała w sprawie przedstawienia wniosku o powołanie ich do pełnienia urzędu sędziego Sądu Najwyższego w Izbie Dyscyplinarnej została podjęta 31 stycznia 2020 r. Został w niej wymieniony również sędzia Andrzej Skowron, który także nie otrzymał do tej pory nominacji do SN. On z kolei od dłuższego już czasu przebywa na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Wszyscy trzej na razie są sędziami sądów rejonowych, tak więc nominacja do SN byłaby dla nich przeskoczeniem dwóch szczebli w sądownictwie, a zatem spektakularnym awansem.
– Prezydent nie powołuje sędziów, którzy są związani towarzysko z byłym już wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem – zauważa Bartłomiej Starosta, sędzia Sądu Rejonowego w Sulęcinie, przewodniczący Stałego Prezydium Forum Współpracy Sędziów.
Tymczasem pozostałe trzy osoby, o których była mowa w zeszłorocznej uchwale KRS, od maja zeszłego roku orzekają już w SN ID. Chodzi o Jarosława Sobutkę, Jarosława Dusia oraz Mariusza Łodkę.
Sytuacja w KRS
Oficjalnie nie wiadomo, dlaczego prezydent tak długo zwleka z wręczeniem nominacji sędziom Drajewiczowi, Puchalskiemu i Skowronowi. Kancelaria Prezydenta RP w odpowiedzi na nasze pytania zapewnia jedynie, że na razie prezydent nie podjął decyzji w kwestii powołania tych osób do pełnienia urzędu sędziego SN. I dodaje, że Prezydent RP przy podejmowaniu decyzji w kwestii powołania do pełnienia urzędu na stanowisko sędziego nie jest związany ustawowymi terminami.
– Jeśli się weźmie pod uwagę to, co działo się ostatnio w samej KRS, nie dziwi, że prezydent nie spieszy się z awansowaniem członków tego organu – zauważa Bartłomiej Starosta. Sędzia nawiązuje do wydarzeń sprzed dwóch tygodni, kiedy to podczas posiedzenia rady doszło do próby odwołania przewodniczącego KRS Leszka Mazura oraz członka prezydium Macieja Mitery. Wedle deklaracji chodziło o utratę zaufania do tych osób, nieoficjalnie zaś mówiło się, że część członków KRS związanych z Łukaszem Piebiakiem chciała usunięcia Mazura, gdyż blokował on konkursy do sądów, na których z różnych powodów im zależało. Warto w tym miejscu zauważyć, że to właśnie pod wodzą sędziego Mazura doszło do zajęcia przez prezydium KRS stanowiska, w którym krytycznie oceniono ubieganie się o awans przez członków KRS. Ostatecznie sędzia Mazur sam zrezygnował z funkcji, a sędzia Piebiak przekazał PAP oświadczenie, w którym ostro zaprzecza sugestiom, aby miał on cokolwiek wspólnego z odwołaniem przewodniczącego KRS.
Apolityczność i kwalifikacje
Ale nie tylko sytuacja w radzie może mieć wpływ na brak decyzji głowy państwa.
– Kiedy w trakcie kampanii prezydenckiej Andrzej Duda odwiedził Sulęcin, udało mi się pokazać mu zdjęcia świadczące o tym, że sędziemu Puchalskiemu daleko do apolityczności – opowiada sędzia Starosta.
Chodzi o udział tego sędziego w zamkniętej grupie facebookowej noszącej nazwę „Popieramy rząd Beaty Szydło, Pana Prezydenta i PiS”. Z jej regulaminu zaś wynikało, że „do grupy może dołączyć każdy członek i zwolennik PiS, zwolennik Rządu i Pana Prezydenta”. Natomiast jej celem było: „wspieranie rządu pani Premier Beaty Szydło i Pana Prezydenta Andrzeja Dudę” (pisownia oryginalna). O sprawie pisaliśmy w DGP na początku 2019 r., a sam Puchalski tłumaczył nam, że dołączył do grupy, aby być na bieżąco z wydarzeniami dotyczącymi wymiaru sprawiedliwości.
– Bardzo szeroko interesowałem się i interesuję wszystkim, co jest związane z wymiarem sprawiedliwości, ale też wydarzeniami w kraju. Tym samym obserwowałem szereg grup fb zarówno tych powstających pod hasłami z prawa, jak i lewa – zapewniał członek KRS.
W przypadku Dariusza Drajewicza rolę odgrywać może także jego dotychczasowa ścieżka kariery. Przypomnijmy – jest on sędzią sądu rejonowego, który decyzją obecnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry został delegowany do Sądu Apelacyjnego w Warszawie oraz objął stanowisko wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie. Przy czym był to drugi wiceprezes ds. karnych, co było nowością. Szybko jednak pojawiły się poważne wątpliwości co do wykonywania przez sędziego Drajewicza obowiązków. Zdaniem sędziego Pawła Dobosza, zastępcy przewodniczącego XVIII Wydziału Karnego SO w Warszawie, pełnienie przez Dariusza Drajewicza funkcji wiceprezesa należy wręcz nazwać patologią. „Minister Sprawiedliwości w ten sposób, poprzez utrzymywanie fikcyjnego stanowiska, zapewnia takiej osobie dodatkowe źródło dochodu, które pozwala na finansowe jej od niego uzależnienie i w konsekwencji wpływ na działania tej osoby w innych obszarach wymiaru sprawiedliwości” – napisał w opinii do jednego z ministerialnych projektów sędzia Dobosz, dodając przy tym, że sędzia Drajewicz nikim nie zarządza i faktycznie nie wykonuje żadnych czynności służbowych.
Wątpliwości co do posiadania kwalifikacji uzasadniających ubieganie się o urząd sędziego SN tego członka rady były artykułowane podczas posiedzenia KRS, w trakcie którego podjęto uchwałę z 31 stycznia ub.r. Wyraziła je była już członkini rady Teresa Kurcyusz-Furmanik. Jak zauważyła, kompetencje sędziego Drajewicza nie wybijały się w sposób szczególny na tle pozostałych kandydatów. A mimo to zespół rekomendował członka KRS, a odrzucił kandydaturę m.in. prof. Waldemara Bednaruka, który, zdaniem sędzi Kurcyusz-Furmanik, posiada dużo większe kompetencje. Przypomniano, że sędzia Drajewicz wcześniej kilkanaście razy bezskutecznie starał się o awans do sądu wyższej instancji.
Tymczasem wczoraj prezydent Andrzej Duda powołał kolejnych 32 nowych sędziów. I znów w tym gronie zabrakło Drajewicza, Puchalskiego i Skowrona.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama