Tą historią od dwóch tygodni żyje Francja. 7 stycznia w książce „La familia grande” mec. Camille Kouchner, prawniczka, a co ważniejsze – córka współtwórcy organizacji Lekarze bez Granic, byłego ministra Bernarda Kouchnera i pisarki i wykładowczyni Évelyne Pisier, oskarżyła swojego ojczyma o gwałty na jej bracie bliźniaku. Miało do nich dochodzić od momentu, kiedy rodzeństwo skończyło 13 lat, a polegały na doprowadzaniu do seksu oralnego. Jak twierdzi autorka książki, szeroko pojęty krąg rodzinno-przyjacielski wiedział od pewnego momentu o tych przestępstwach. Ojczym zaś to – niewymieniony w książce z nazwiska – Olivier Duhamel, profesor prawa, uważany za człowieka wszechmocnego na najważniejszej dla kształtowania kadr francuskiej polityki uczelni – Sciences Po, były poseł do PE i doradca kolejnych francuskich prezydentów.

Sam poszkodowany nigdy nie zwrócił się do organów ścigania, jednak po opublikowaniu książki zostało wszczęte śledztwo i to mimo że okres przedawnienia się zakończył. Śledczy argumentują, że dopóki nie przeprowadzą czynności, nie będzie można z całą pewnością ustalić, czy do przedawnienia doszło, mogły bowiem zajść wydarzenia zawieszające jego bieg. Okres przedawnienia dla tego typu przestępstw wynosi od 2018 r. 30 lat od momentu, w którym domniemana ofiara osiągnęła pełnoletność, jednak w momencie popełniania czynów obowiązywało 10 lat. Wraz z wypłynięciem sprawy pojawiły się głosy, by w przypadku przestępstw seksualnych wobec dzieci w ogóle zlikwidować przedawnienie. Tylko nieliczni mówią o konieczności zachowania równowagi – w przypadku szczególnie ciężkich przestępstw obowiązuje 30 lat, w przypadku lżejszych 20.
W parlamencie pojawił się projekt, by w przypadku nieletnich poniżej 15. roku życia zlikwidować też pojęcie przyzwolenia (consentement). Jeszcze w 2018 r. procedowano przepis, według którego każdy kontakt seksualny z osobą poniżej 15. roku życia jest przestępstwem, jednak został on uchylony przez odpowiednik NSA (Conseil d’État) jako odbierający konstytucyjne prawo do obrony. Kolejny projekt (z wiekiem 13 lat) został następnie przygotowany w Senacie, gdzie utknął, a po ujawnieniu najnowszego skandalu został wyciągnięty z szuflady. Na taką granicę nie zgadzają się organizacje społeczne – żądają 15 lat, a w przypadku przestępstw seksualnych w rodzinie 18 lat (w sprawie Duhamela mówi się o kazirodztwie – fr. inceste, a nie pedofilii).
Osobną kwestią jest ewentualna odpowiedzialność osób, które wiedziały o przestępstwie – nie tylko w czasie jego popełniania, lecz także w czasie biegu przedawnienia. Możliwość stawiania ich przed sądem istnieje, jednak w praktyce nie zdarzyło się, by do takiego procesu doszło.
Praktyka francuska pokazuje po pierwsze, że politycy do regulowania tak trudnych obszarów zabierają się pod wpływem skandali. Poprzednie próby zmiany kwalifikacji przestępstw seksualnych wobec nieletnich pojawiały się po wyjściu na jaw gorszących przypadków (sprawa Matzneffa czy sądzenia 20 strażaków nie za gwałt, lecz za „nieuprawnione współżycie” z 14-latką). Po drugie zaś, że społeczeństwo jest coraz bardziej gotowe na zmiany w prawie w imię ochrony nieletnich. Bardziej niż państwo. ©℗