W ustawie o natychmiastowej izolacji sprawcy przemocy domowej jest regulacja, która pozwala policji wydać nakaz opuszczania mieszkania zza biurka na podstawie donosu.

Przez lata to ofiary przemocy domowej musiały uciekać z mieszkania np. do domu samotnej matki, ponieważ sprawcy nie można było szybko usunąć z lokalu, w którym był zameldowany. Apele organizacji społecznych czy kolejnych rzeczników praw obywatelskich zostały w końcu wysłuchane i zaowocowały zmianą przepisów kodeksu cywilnego i niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2020 r. poz. 956).

Tarcza dla ofiar

I tak sprawca przemocy fizycznej zagrażającej życiu lub zdrowiu domowników bezzwłocznie będzie musiał opuścić mieszkanie. Policjant (lub żołnierz Żandarmerii Wojskowej) może w takich wypadkach wydać zakaz zbliżania się do mieszkania na dwa tygodnie z możliwością jego przedłużenia. By go wyegzekwować, policja będzie mogła użyć środków przymusu bezpośredniego i „wyeksmituje” sprawcę nawet wtedy, gdy ten nie będzie miał się gdzie podziać. W takim wypadku funkcjonariusz musi mu jednak wskazać adres najbliższej noclegowni dla bezdomnych.
Jednak wszystko wskazuje na to, że ustawodawca, rozszerzając kompetencje policji, nie wprowadził odpowiednich bezpieczników. Nowelizacja, która zmienia też ustawy o Policji (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 360) oraz o Żandarmerii Wojskowej i wojskowych organach porządkowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 431) przewiduje, że funkcjonariusze tych służb wydają nakaz opuszczania mieszkania lub zakaz zbliżania się do niego nie tylko podczas interwencji w mieszkaniu, lecz także „w związku z powzięciem informacji o stosowaniu przemocy w rodzinie, w szczególności zgłoszenia przez osobę dotkniętą przemocą w rodzinie”. Jeśli dodamy do tego przepis mówiący o tym, że policja lub ŻW „podejmuje czynności niezwłocznie w związku z powzięciem informacji” oraz fakt, że środek ten można zastosować także pod nieobecność potencjalnego sprawcy, to rośnie ryzyko nadużyć.

Bez wysłuchania

– Taka konstrukcja przepisu sprawia, że policjant może zakaz wydać zza biurka na podstawie przekonującego zgłoszenia, bez żadnej weryfikacji jego prawdziwości, wbrew zasadzie audiatur et altera pars (należy wysłuchać drugiej strony – przyp. red.). Bo przed wydaniem decyzji nie ma obowiązku wysłuchania ani przesłuchania potencjalnego sprawcy przemocy. Funkcjonariusz może jedynie, ale nawet nie musi, zażądać dodatkowych informacji od innych instytucji lub organów w celu ustalenia, czy zachodzą okoliczności uprawniające do zastosowania takiego środka – zwraca uwagę adw. dr Monika Strus-Wołos.
Co prawda osobę zgłaszającą przemoc w rodzinie przesłuchuje się w charakterze świadka, po pouczeniu o odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań, ale w sprawach rodzinnych, kiedy strony się rozwodzą lub walczą o prawo opieki na dziećmi, o wzajemne oskarżenia nietrudno.
Dlatego zdaniem mec. Strus-Wołos nakazy powinny być zatwierdzane przez sąd, np. w ciągu 48 godzin. Zwłaszcza że i tak w każdym sądzie jest sędzia dyżurny, który jest pod telefonem 24 godziny na dobę.
– Drugą regulacją, która budzi mój ogromny sprzeciw, są przepisy mówiące, co osoba zobowiązana do opuszczenia mieszkania może wziąć ze sobą. Ustawa pozwala mu zabrać rzeczy osobiste i służące do świadczenia pracy, ale pod warunkiem, że pozostali domownicy nie zgłoszą sprzeciwu. Oczywiście nie chodzi o to, by taka osoba zabierała całą gotówkę z domu, ale w skrajnych przypadkach może się to skończyć opuszczeniem mieszkania bez grosza przy duszy i telefonu. W takiej sytuacji ten człowiek nie będzie miał nawet jak kupić długopisu i znaczka, by napisać zażalenie. A nie jest to proste, bo procedura zażaleniowa, nie wiedzieć czemu, nie jest opisana w k.p.c., lecz w ustawach o Policji i Żandarmerii Wojskowej, a termin na wniesienie zażalenia wynosi tylko trzy dni – dodaje mec. Strus-Wołos.
– Możemy sobie jedynie wyobrazić, jak może wyglądać czynność opuszczania przez taką osobę mieszkania i jakie mogą temu towarzyszyć emocje czy agresja. Dlatego w takich sytuacjach kluczową rolę powinni pełnić funkcjonariusze policji czy żandarmerii, pouczając strony, zarówno ofiarę, jak i sprawcę przemocy, iż osobie z nakazem opuszczenia mieszkania przysługuje prawo zabrania swoich rzeczy osobistych. Zatem to nadzór funkcjonariuszy będzie miał ogromne znaczenie dla wyeliminowania ewentualnej próby nadużywania tego uprawnienia przez osoby wspólnie zamieszkujące – mówi adw. Karolina Karlińska-Markiewicz.

Minimalny katalog

Rozwiązaniem mogłoby być określenie minimalnego katalogu rzeczy, które sprawca mógłby zabrać pomimo sprzeciwu pozostałych domowników. Jednakże, zdaniem ekspertów, tam, gdzie to jest niepotrzebne, ustawodawca taką nadmierną kazuistykę wprowadził. Ustawa określa np., że osoba pełnoletnia, która pozostała w mieszkaniu, jest obowiązana do ponoszenia opłat za dostawy do tego mieszkania energii, gazu, wody oraz odbiór ścieków, odpadów i nieczystości ciekłych oraz czynsz lub koszty bieżącego zarządzania nieruchomością, chyba że względem niej osoba stosująca przemoc w rodzinie jest obowiązana do świadczeń alimentacyjnych.
– To z kolei rozwiązanie niekorzystne dla ofiar przemocy domowej. Przecież jeśli oprócz przemocy fizycznej występuje przemoc ekonomiczna, to np. matka z dziećmi będąca na utrzymaniu sprawcy przemocy pięć razy się zastanowi, czy na pewno zgłaszać sprawę na policję – zwraca uwagę mec. Strus-Wołos.
Jak przyznaje mec. Karolina Karlińska-Markiewicz, takie ryzyko istnieje, ponieważ przemoc fizyczna i ekonomiczna dość często idą w parze.
– Trudno jednak o optymalne rozwiązanie na gruncie przepisów ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, natomiast wydaje się, iż to, co mogłoby w okolicznościach danej sprawy pomóc ofierze w podjęciu decyzji o zgłoszeniu przemocy, to świadomość, iż istnieją w prawie instrumenty pozwalające dochodzić od osoby zobowiązanej pomocy materialnej – mówi adwokat.
– Można wskazać, że np. w stosunkach małżeńskich małżonek może wystąpić do sądu z pozwem o przyczynianie się do zaspokajania potrzeb rodziny, tzn. partycypowanie w kosztach utrzymania rodziny, w tym kosztach utrzymania domu – radzi Karlińska-Markiewicz.
Najczęściej w miastach, głównie kobiety