P.B. wraz ze swoimi znajomymi przebywał w pubie kiedy do lokalu wszedł M.G. z kolegami. Początkowo usiadł przy barze, ale w pewnym momencie wstał, podszedł do P.B., wyciągnął pistolet i go postrzelił. Pocisk ugodził go w ramię, a następnie przeszedł powierzchniowo przez brzuch i pośladek. P.B. trafił do szpitala, gdzie opatrzono mu rany.

W związku z tym zdarzeniem M.G. postawiono m.in. zarzut usiłowania zabójstwa. Nie przyznał się jednak do popełnienia zarzucanego mu czynu. Potwierdził, że w trakcie rozmowy z P.B. miał w ręku pistolet, ale chciał nim go tylko postraszyć i sam nie wie jak to się stało, że broń wystrzeliła.

Jednocześnie sam pokrzywdzony nie chciał współpracować z organami ścigania. Sąd doszedł nawet do wniosku, że z uwagi na kryminalną przeszłość zarówno pokrzywdzonego jak i oskarżonego istnieje duże prawdopodobieństwo, że incydent związany jest z porachunkami przestępczymi, o których ani jeden ani drugi nie chce mówić. Dlatego rozstrzygnięcie musiał oprzeć w dużej mierze na opinii biegłych oraz protokole oględzin.

Z opinii ekspertów z zakresu medycyny sądowej oraz badań broni i balistyki wynika, że rany których doznał P.B. mogły powstać od jednego strzału. Zakwalifikowali je przy tym jako obrażenia naruszające prawidłowe czynności ciała na okres powyżej 7 dni, ale nie powodujące ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Istotne w tej sprawie było również ustalenie czy tak jak twierdzi M.G. mogło dojść do przypadkowego oddania strzału. Co prawda biegły nie wykluczył takiej możliwości, jednak zdaniem sądu całokształt okoliczności temu przeczy. Bo po pierwsze, jeżeli M.G. chciał jedynie pogrozić P.B. to logiczne byłoby w jego sytuacji posłużenie się atrapę pistoletu, a nie bronią ostrą. Po drugie, żeby doszło do oddania strzału należy pocisk wprowadzić do lufy, a zatem odbezpieczyć go i przeładować, co w ocenie sądu wyklucza przypadkowość działań.

Inna kwestia to ustalenie czy oddanie strzału z broni palnej w każdym przypadku świadczy o zamiarze zabójstwa? Sąd zaznaczył, że zamiaru zabójstwa nie można się domyślać, ani domniemywać lecz musi on wynikać z konkretnych faktów ocenianych w powiązaniu z okolicznościami danej sprawy oraz właściwościami osobistymi sprawcy i jego stosunkiem do pokrzywdzonego. Wskazał przy tym, że nie wystarczy ustalenie, iż M.G. umyślnie zadał P.G. ciężkie obrażenia ciała, lecz konieczne jest wykazanie, że chciał uzyskać skutek w postaci śmierci jego śmierci. Sąd okręgowy uznał, że w okolicznościach tej sprawy jest to niemożliwe. Argumentował, że M.G. nie strzelał w kierunku ważnych dla życia i zdrowia organów typu głowa, klatka piersiowa czy brzuch. A obrażenia przedramienia, brzucha czy pośladka były jedynie powierzchowne. W ocenie sądu oskarżony z pewnością mógłby, gdyby chciał z takiej odległości, oddać celny strzał w ważne dla życia części ciała. W jego ocenie trudno też przypuszczać, że M.G. nie będąc zamaskowany w barze pełnym ludzi zdecydowałby się zabić człowieka.

Dlatego sąd uznał że brak jest wystarczających dowodów świadczących o zamiarze zabójstwa.

Wyrok Sądu Okręgowego w Suwałkach z 29 kwietnia 2014 ( sygn. II K 53/13).