Sąd Najwyższy nie zgodził się z prokuratorem generalnym i uznał, że 25 lat pozbawienia wolności dla morderców z Rakowisk to kara wystarczająca (sygn. akt III KK 395/16). Wskazał przede wszystkim na młody wiek sprawców (oboje mieli w chwili popełnienia czynu po 18 lat) i stwierdził, że wymierzona im sankcja i tak będzie dla nich „psychologicznym dożywociem”.
Rozstrzygnięcie zapadło w ostatni czwartek, a więc niemal równo rok od wejścia w życie przepisu, który pozwala PG składać kasację wyłącznie z powodu niewspółmierności kary. Do dziś rozwiązanie to budzi wątpliwości.
Chodzi o art. 523 par. 1a kodeksu postępowania karnego. To na jego podstawie prokurator generalny wniósł kasację w sprawie dwójki młodych osób, które brutalnie zamordowały rodziców jednego z nich. Regulacja pojawiła się w kodeksie 15 kwietnia 2016 r. I od samego początku, a właściwie to już na etapie projektowania, wywoływała spore kontrowersje. Argumenty przeciwko jej wprowadzaniu podnosił m.in. prof. Piotr Kardas, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Przyznanie przez ustawodawcę takiego uprawnienia tylko i wyłącznie prokuratorowi generalnemu budzi wątpliwości z punktu widzenia zasady równości. Strony bowiem nie dysponują takimi samymi możliwościami procesowymi. Trudno znaleźć uzasadnienie dla takiego rozwiązania, zwłaszcza gdy się weźmie pod uwagę, że jednostka w sporze z państwem zawsze jest tą stroną słabszą – tłumaczy ekspert.
Ponadto nie brak opinii, że art. 523 par. 1a k.p.k. powoduje pewien wyłom w systemie prawa. Zwracał na to uwagę w ustnych motywach uzasadnienia postanowienia także Stanisław Zabłocki, sędzia sprawozdawca w sprawie zabójców z Rakowisk.
– To unormowanie zakłóca założenia systemowe i tak naprawdę nie odpowiada istocie kasacji – mówił.
Chodzi o to, że SN, rozpatrując kasację PG złożoną tylko i wyłącznie z powodu niewspółmierności kary, staje się de facto sądem faktów, a nie prawa.
– Sąd Najwyższy staje się dla prokuratora generalnego w istocie sądem trzeciej instancji. W ten sposób stopniowo PG, i podległa mu prokuratura, stają się superorganem – uważa prof. Kardas.
Poza tym, jego zdaniem, rozwiązanie budzi wątpliwości także z tego względu, że tak naprawdę nie wskazano czytelnych kryteriów wyboru spraw przez PG, w których wnosi on kasację na podstawie art. 523 par. 1a k.p.k.
Czwartkowe rozstrzygnięcie SN nie jest oczywiście jedynym, jakie zapadło na skutek skorzystania przez PG z tego kontrowersyjnego narzędzia. Podobnie było np. w sprawie o sygn. akt V KK 274/16.
W tym przypadku ministrowi sprawiedliwości nie spodobało się, że sprawca, który usiłował zabić kobietę siekierą, został ukarany przez sąd karą 15 lat pozbawienia wolności. PG uznał, że to zbyt łagodne traktowanie. Jego zdaniem niedoszły morderca zasługiwał na 25 lat więzienia.
I w tym akurat przypadku SN do zdania prokuratora się przychylił i wyrok uchylił. Uznał bowiem, że sąd apelacyjny, wymierzając karę nie wziął pod uwagę m.in. tego, że sprawca to osoba o cechach psychopatycznych, która instrumentalnie traktuje ludzi, u której występuje brak empatii.
Przy okazji tego rozstrzygnięcia SN niejako doprecyzował art. 523 par. 1a k.p.k. Wskazał bowiem, że PG nie może – jakby to wynikało z literalnego brzmienia tego przepisu – wnieść kasacji wyłącznie z powodu jakiejkolwiek niewspółmierności kary, ale tylko wówczas, gdy niewspółmierność ta jest rażąca. Wskazał przy tym na art. 438 par. 4 k.p.k., w którym to użyto właśnie takiego zwrotu.
Sąd Najwyższy staje się dla prokuratora generalnego w istocie sądem trzeciej instancji. W ten sposób stopniowo PG, i podległa mu prokuratura, stają się superorganem