Brak dostępu do adwokata przez pierwsze dni aresztu nie stanowi naruszenia praw podejrzanego, jeśli nie był on w tym czasie przesłuchiwany – uznała Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. O takim rozstrzygnięciu zadecydował fakt, że śledztwo przeprowadzono prawidłowo.
Sprawa dotyczyła Lyubena Filipova Simeonoviego, który 18 lat temu w Bułgarii został aresztowany pod zarzutem zabójstwa dwóch osób i rozboju. Przez pierwsze trzy dni pobytu w zamknięciu pozostawał bez kontaktu ze swoim obrońcą. Żadne dokumenty nie wskazywały też, że poinformowano go o przysługującym mu dostępie do pomocy prawnej. Sam Simeonovi utrzymywał, że zwracał się do prokuratury o kontakt z adwokatem, ale jego wniosków nie uwzględniono. Twierdził także, że w pierwszych dniach po aresztowaniu był przesłuchiwany przez śledczych. W aktach postępowania nie było jednak po tym żadnego śladu. Z dokumentów wynika, że do pierwszego przesłuchania doszło już w obecności obrońcy. Mężczyzna przyznał się do winy i został następnie skazany na dożywocie. Sąd objął go także reżimem dla szczególnie niebezpiecznych przestępców.
Simeonovi złożył skargę do trybunału w Strasburgu, dowodząc, że niezapewnienie mu kontaktu z adwokatem było równoznaczne z naruszeniem jego prawa do obrony (art. 6 ust. 3 pkt c konwencji). Przekonywał także, że warunki panujące w zakładzie karnym, w którym go przetrzymywano, łamały zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania (art. 3).
W przypadku tego drugiego zarzutu zarówno ETPC, jak i Wielka Izba przyznały mu rację. Jeśli zaś chodzi o zarzut naruszenia prawa do pomocy adwokata, to biorąc pod uwagę całokształt śledztwa, uznano, że brak kontaktu z obrońcą w trakcie pierwszych dni aresztu nie spowodował, że postępowanie prowadzono nierzetelnie (choć sędziowie Wielkiej Izby nie byli w tej ocenie jednomyślni). W pierwszej kolejności Wysoka Izba ETPC podkreśliła, że nawet jeśli skarżący nie poprosił o telefon do prawnika, nie oznacza to, że zrzekł się jego pomocy na początkowym etapie śledztwa. Zwłaszcza że nie ma potwierdzenia na piśmie, że podejrzany został poinformowany o przysługującym mu prawie. ETPC zaznaczył jednak, że nie ma dowodu na to, iż skarżący był przesłuchiwany – formalnie czy nieformalnie – pod nieobecność adwokata. Co najważniejsze, w ciągu trzech pierwszych dni po aresztowaniu nie zgromadzono też żadnych dowodów – np. nie pozyskano oświadczenia podejrzanego ani żadnych próbek. Ostatecznie oskarżonego skazano na podstawie jego przyznania się do winy.
Pięciu z 17 sędziów Wielkiej Izby ETPC przyznało, że obawia się konsekwencji rozstrzygnięcia większości. „Trybunał nie tylko przymknął oko na praktyki, które narażają na szwank istotę praw oskarżonych, lecz także otworzył policji i prokuraturze drogę do ogromnych, nieudokumentowanych nadużyć” – czytamy w jednym ze zdań odrębnych.
ORZECZNICTWO
Wyrok Wielkiej Izby ETPC z 12 maja 2017 r. w sprawie Simeonovi przeciwko Bułgarii, skarga nr 21980/04.