Źle oznaczony środek odwoławczy należy rozpoznać zgodnie z jego rzeczywistą treścią, a nie tytułem. Błąd profesjonalisty nie powinien ograniczać praw strony.
Źle oznaczony środek odwoławczy należy rozpoznać zgodnie z jego rzeczywistą treścią, a nie tytułem. Błąd profesjonalisty nie powinien ograniczać praw strony.
/>
Uznał tak we wczorajszej uchwale Sąd Najwyższy. Na szali leżały dwie wartości. Z jednej strony formalizm postępowania cywilnego i ekonomika procesowa, która jest jego pochodną. Z drugiej konstytucyjne prawo do sądu, w tym do dwuinstancyjnego postępowania.
Sprawa powstała na kanwie błędu adwokata. Wniósł on od postanowienia rozstrzygającego sprawę co do istoty środek odwoławczy. Powinna to być apelacja. I z treści pisma wynikało, że rzeczywiście o niej można by mówić. Tyle że profesjonalny pełnomocnik nazwał ją zażaleniem. A następnie w treści swego pisma kilkukrotnie powtórzył, że wnosi zażalenie, a nie apelację.
Powstał problem: czy w związku z tym środek odwoławczy należy potraktować jako zażalenie i odrzucić (rozwiązanie niekorzystne dla strony), czy też jako apelację i rozpoznać (rozwiązanie korzystne). Mówiąc prościej, czy kluczowe jest oznaczenie, czy też rzeczywista treść?
Sprawa byłaby jasna, gdyby strona nie korzystała z profesjonalnego pełnomocnika. Wówczas byłaby „chroniona” na mocy art. 130 par. 1 zd. 2 kodeksu postępowania cywilnego. Sąd Najwyższy kilkukrotnie jednak stwierdził, że mylny wybór środka zaskarżenia dokonany przez zawodowego pełnomocnika nie może być potraktowany jako mylne oznaczenie pisma procesowego w rozumieniu tego przepisu (np. postanowienie z 12 października 2016 r., sygn. akt II CZ 82/16).
Znaczenie formalizmu
Sąd Najwyższy we wczorajszej uchwale uznał, że środek odwoławczy należy traktować zgodnie z rzeczywistą treścią.
– Formalizm jest pożądany, zapewnia sprawność i przewidywalność dla obu stron prowadzonego postępowania. Ale nie może być nadmierny – wskazał sędzia SN Jacek Gudowski. Jak dodał, każdy ma prawo do popełnienia błędu, zawodowy pełnomocnik także. Dlatego też w niektórych, wyjątkowych przypadkach należy uczynić odstępstwo od formalizmu prawa.
– Uchwała SN mnie cieszy. Choć nie ukrywam, że biorąc pod uwagę przywiązanie sądu do formalizmu, szczególnie w postępowaniu cywilnym, spodziewałem się, że będzie brzmiała inaczej – wskazuje adwokat prof. Wojciech Machała z Wydziału Prawa i Administracji UW. Jego zdaniem czym mniej skomplikowanych procedur, a więcej skupienia na meritum – tym lepiej. Tym bardziej że zdarzają się przypadki, gdy wybór środka zaskarżenia nie jest wcale tak oczywisty. I to, co postrzegamy jako błąd pełnomocnika, wynika z niejednoznacznych przepisów.
– Co więcej, wydaje mi się – choć nie zostało to jeszcze sprawdzone naukowo – że formalizm wcale nie przyspiesza postępowania sądowego. Myślę, że byłoby ono sprawniejsze, gdyby przyznać wszystkim trochę więcej swobody – zaznacza prof. Machała.
Prawa obywatelskie
Uchwała podoba się także adwokatowi Kamilowi Kalicińskiemu. Uważa on, że błąd profesjonalisty nie powinien ograniczać praw strony. Wówczas konsekwencje ponosiłaby przecież osoba, która w niczym nie zawiniła. Nie ma więc powodu, by ograniczać jej prawa. Tak samo zresztą wskazywał jeszcze przed wydaniem uchwały w swym stanowisku rzecznik praw obywatelskich. Argumentował on, że skomplikowane procedury, z którymi nie radzą sobie niekiedy profesjonaliści, nie powinny blokować obywatelom prawa do sądu.
Mecenas Kaliciński odrzuca jednocześnie argument, jakoby zobowiązanie sędziów do każdorazowego zapoznawania się z treścią pisma, a nie umożliwienie odrzucenia go ze względu na niewłaściwe oznaczenie środka, mogłoby wydłużyć czas rozpatrywania spraw przez sądy.
– Nie sądzę, by rozstrzygnięcie SN spowodowało zator w sądownictwie. Pamiętajmy, że już teraz, gdy strona występuje bez profesjonalnego pełnomocnika, sąd jest zobligowany do rozpoznania błędnie oznaczonego pisma. W przypadku profesjonalistów zaś takie pomyłki są rzadkie – twierdzi adwokat. I dodaje, że nie może być także mowy o tym, by adwokaci czy radcowie prawni zaczęli po uchwale przykładać mniejszą wagę do oznaczenia, gdyż korzystne dla nich orzeczenie Sądu Najwyższego nie oznacza wcale, że nie będzie możliwe wyciągnięcie odpowiedzialności dyscyplinarnej za błąd.
– Adwokaci i radcowie prawni muszą dochowywać najwyższej staranności. To bez dwóch zdań. Ale formalizm postępowania nie może prowadzić do redukcji praw obywatelskich. Dlatego to dobrze, że sądy będą patrzeć na rzeczywistą treść pisma, a nie jedynie na jego oznaczenie – dodaje adwokat Mikołaj Pietrzak, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.
ORZECZNICTWO
Uchwała Sądu Najwyższego z 24 maja 2017 r., sygn. III CZP 2/17.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama