Wiem, co usłyszę. Znajdzie się ktoś, kto powie mniej więcej tak: „Tyle się dzieje. Walka o praworządność za pośrednictwem budżetu UE (lub o suwerenność mimo budżetu EU)*, niechlubne (głęboko słuszne)* orzeczenie SN w sprawie drukarza z Łodzi, próby wpływania na sędziów (zapewnienia profesjonalnych standardów)* w sprawie Romana Giertycha, że o haniebnym (użytecznym dla społeczeństwa)* projekcie zmian w ustroju NSA nie wspomnę. A ty ciągle o zwierzątkach”. To i tak będzie postęp, bo w przekonaniu większości nie tylko Polaków zwierzątkiem jest piesek oraz kotek, krowa i norka niekoniecznie, a już na pewno nie ryba. A ja znowu o niej.
Wiem, co usłyszę. Znajdzie się ktoś, kto powie mniej więcej tak: „Tyle się dzieje. Walka o praworządność za pośrednictwem budżetu UE (lub o suwerenność mimo budżetu EU)*, niechlubne (głęboko słuszne)* orzeczenie SN w sprawie drukarza z Łodzi, próby wpływania na sędziów (zapewnienia profesjonalnych standardów)* w sprawie Romana Giertycha, że o haniebnym (użytecznym dla społeczeństwa)* projekcie zmian w ustroju NSA nie wspomnę. A ty ciągle o zwierzątkach”. To i tak będzie postęp, bo w przekonaniu większości nie tylko Polaków zwierzątkiem jest piesek oraz kotek, krowa i norka niekoniecznie, a już na pewno nie ryba. A ja znowu o niej.
Minęło 10 lat od rozpoczęcia sprawy znęcania się nad zwierzętami (karpiami) w jednym z hipermarketów. Chodziło o przetrzymywanie żywych ryb bez wody i pakowanie ich – nadal żywych – do foliowych torebek. Takie sceny rozgrywają się co roku w punktach sprzedaży w całej Polsce, ale wtedy, w 2009 r., w Warszawie Renata Markowska, świadek zdarzenia, nie wytrzymała, udokumentowała postępowanie sprzedawców nagraniem i wezwała policję. I co? I długo nic. Owszem, mamy ustawę o ochronie zwierząt, ale mało kogo wtedy obchodziła. W każdym razie nie organy ścigania (dwa umorzenia, w końcu powstał prywatny akt oskarżenia). Ani sądy. Po długiej drodze prawnej, po dwóch uniewinnieniach oskarżonych, po niezliczonych uwagach typu „Pani mecenas, pani jest taka wrażliwa, ale są ważniejsze sprawy” (to do mec. Karoliny Kuszlewicz, która się od razu w sprawę zaangażowała pro bono) zapadł zwany w środowisku prozwierzęcym przełomowym wyrok SN. Sąd Najwyższy stwierdził w nim w skrócie tyle, że choć w ustawie nie było wymienionego jako przykład znęcania się przetrzymywania żywych ryb bez wody, to jednak karp jest zwierzęciem kręgowym żyjącym w wodzie i mógł zostać naruszony jego dobrostan, czyli mogło dojść do przestępstwa. I wyrok II instancji skasował. Tyle że rozpoczęta na nowo procedura trwa i trwa… Od 2017 r. sprawa ponownie toczyła się przed sądem rejonowym. Wyrok (znowu przełomowy) zapadł 2 grudnia – wszyscy oskarżeni (sprzedawcy i kierownik sklepu) zostali skazani na kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Do tego nawiązka.
To ważne, że wreszcie jest skazanie. Przełożenie prawnego rozumowania SN na język praktyki. Wyrok na sprawców (jeszcze nieprawomocny). To ważne, żeby Państwo o tym wiedzieli, bo nie mam wątpliwości, że i w tym roku wielu świadków identycznego traktowania żywych zwierząt pomyśli, że i tak nic nie da się zrobić. Da się. A nie jest tak, że skoro wielu spraw – oczywiście ważnych – nie załatwiliśmy, to nie możemy się zajmować tymi, które obchodzą nielicznych. Ośmielając kolejnych sprawców przekonanych, że nie robią nic złego.
*W zależności od tego, kim będzie komentujący.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama