- Akt o usługach cyfrowych to zbyt ważna regulacja, abyśmy mieli z niej w Polsce nie korzystać tylko dlatego, że brakuje krajowych przepisów wprowadzających - uważa Xawery Konarski, adwokat i starszy partner w kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy.

Czy to w porządku, gdy rezygnacja z subskrypcji, np. w aplikacji mobilnej, jest trudniejsza niż rozpoczęcie takiej usługi?
Nie, i dlatego takie praktyki, czyli zwodnicze interfejsy (dark patterns), zostaną zakazane na mocy Aktu o Usługach Cyfrowych (tj. Dz.Urz. UE L 277/2022; dalej: AUC). Do tej pory nie było przepisów, które bezpośrednio by tego zabraniały. Akt, który zacznie obowiązywać za niespełna rok, wprowadza zakaz takich działań.
Co jeszcze jest zwodniczym interfejsem?
Jego istotą jest nakłanianie do podejmowania przez internautów niepożądanych decyzji, tzn. takich, które mogą mieć dla nich negatywne skutki. To może być utrudnianie zaprzestania zakupów w sklepie internetowym, gdy trzy razy jesteśmy odpytywani, czy na pewno chcemy zrezygnować. Do takich praktyk zalicza się również różnicowanie widoczności poszczególnych informacji i linków, np. przez zmianę koloru lub wielkość czcionki (kiedy np. wybór towaru jest oznaczony dużą czcionką, a przycisk opróżnienia koszyka prawie niewidoczny). Zwodnicze interfejsy nie muszą dotyczyć tylko transakcji. Mogą to być również różne domyślne ustawienia dotyczące naszej prywatności, np. gdy przejście do jakiejś podstrony jest traktowane jako wyrażenie zgody na przetwarzanie danych osobowych lub zainstalowanie plików cookies, a internauta nie jest o tym informowany. Zwodnicze interfejsy to także wprowadzanie w błąd lub podejmowanie decyzji za użytkownika. Nie ma zamkniętego katalogu takich działań. Przy ich określaniu duże pole do popisu będzie miał nowy regulator.
Nowy regulator, czyli kto?
Krajowy koordynator ds. usług cyfrowych, którego jeszcze nie wyznaczono. Wydaje się, że akurat te obowiązki w ramach współpracy z koordynatorem mogą zostać przydzielone Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów, chociaż zakaz stosowania zwodniczych interfejsów chroni nie tylko konsumentów, lecz także internautów będących przedsiębiorcami. Warto również podkreślić, że kompetencje do określenia konkretnych praktyk kwalifikowanych jako dark patterns ma mieć Komisja Europejska.
Xawery Konarski, adwokat i starszy partner w kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe
Skoro już weszliśmy do sklepu internetowego, to co jeszcze się tam zmieni?
Akt nakłada nowe obowiązki na platformy handlu internetowego kojarzące przedsiębiorców sprzedających swoje produkty i usługi konsumentom (relacje B2C). Przede wszystkim platformy pośredniczące, takie jak np. Allegro i Amazon, będą zobowiązane do zebrania i weryfikacji informacji o firmach tam handlujących. Ponadto jeśli platforma się dowie - np. od organów ścigania - że jej użytkownik kupił za jej pośrednictwem nielegalny towar lub usługę, musi go o tym poinformować.
Co będzie znaczyć w praktyce wprowadzony w AUC zakaz reklamy targetowanej do dzieci? Dzieci nie zobaczą reklam w sieci? Czy zobaczą reklamy dla dorosłych?
Zakaz ten na pewno nie oznacza generalnego zakazu wyświetlania reklamy małoletnim. Nie będzie natomiast można prowadzić tzw. reklamy targetowanej, a więc profilować reklam na podstawie danych osobowych, w tym informacji o wieku małoletnich. AUC nie precyzuje górnej granicy wieku, ale utrzymuje się ogólna zasada, że pojęcie małoletniego dotyczy osób do 18. roku życia. W praktyce ten zakaz oznacza, że reklamodawca nie będzie się już mógł zwrócić do reklamobiorcy, aby ten wyświetlił reklamy jego produktu, np. gry, internautom w wieku do 18 lat. To będzie w oczywisty sposób zakazane. Bardziej skomplikowane będą przypadki serwisów, których tematyka wskazuje, że użytkownikami są małoletni. To może być np. witryna z rozwiązaniami zadań dla uczniów szkoły podstawowej.
Nie będzie tam wolno umieszczać reklam?
Wydaje się, że nie, jeśli będą one wykorzystywały dane osobowe małoletnich. W tej kwestii nowy regulator też będzie miał do odegrania ważną rolę.
To byłby poważny problem dla takich serwisów, bo zazwyczaj żyją z reklam.
Zakaz profilowania nie oznacza, że w ogóle nie będzie można wyświetlać reklam małoletnim internautom. Ale nie będzie można zamawiać reklam z użyciem takich kryteriów, jak to, że odbiorca jest małoletni i interesuje się określonymi treściami w internecie.
Czyli np. na stronie z zadaniami z podstawówki nie będzie wolno umieścić reklamy, kierując się wiekiem odbiorców, ale będzie można to zrobić, bo są zainteresowani matematyką?
Moim zdaniem reklama będzie dopuszczalna, gdy reklamodawca wykaże, że nie wykorzystuje wyników śledzenia małoletnich w internecie. Czyli że reklamę dotyczącą matematyki wyświetlamy wszystkim użytkownikom serwisu, a nie tylko tym, którzy poszukiwali tego rodzaju treści.
Na tym polu może dochodzić do sporów interpretacyjnych.
Będą one ogromne. Małoletni są cenną grupą odbiorców reklam. Ten przepis budził opór branży internetowej, gdy dodano go w trakcie prac nad AUC w europarlamencie (bo nie znalazł się on w pierwszej propozycji Komisji Europejskiej), i myślę, że kontrowersje ze zwiększoną siłą powrócą, gdy zacznie być stosowany.
Akt stanowi, że zakaz profilowania obowiązuje, gdy serwis internetowy „z wystarczającą pewnością” wie, iż jego odbiorca jest małoletni. Nie będzie wprawdzie obowiązku weryfikowania wieku internautów, ale będą zapewne spory, jak w naszym przykładzie, czy charakter publikowanych treści wystarczy do stwierdzenia, że serwis internetowy, w którym ma być wyświetlana reklama oparta na profilowaniu, ma wystarczającą wiedzę, że jego użytkownikami są małoletni.
Przed śledzącą reklamą do pewnego stopnia będą też chronieni dorośli.
Tak, nie będzie można kierować do nich reklam opartych na profilowaniu danych wrażliwych w rozumieniu RODO, czyli np. informacji o stanie zdrowia, nałogach, wyznaniu, poglądach politycznych, orientacji seksualnej. Nie będzie więc można zamawiać kampanii adresowanej do osób, które są na coś chore. Tu też będą spory interpretacyjne. Bo czy np. w serwisie z publikacjami o alergii będzie można umieścić reklamę środków na katar sienny?
Pańskim zdaniem będzie można?
Odpowiedź jest podobna jak w przypadku małoletnich. Na pewno zakazane będzie zlecanie wyświetlania reklam leku na katar sienny osobom, o których na podstawie wcześniejszego śledzenia wiemy, że mają alergię. Taka reklama będzie zaś, moim zdaniem, dozwolona, jeśli wykażemy, że jest wyświetlana grupie internautów, o których nie wiemy, czy wszyscy cierpią na to schorzenie.
Wśród danych wrażliwych są poglądy polityczne. Jak to wpłynie na kampanie wyborcze?
AUC zacznie obowiązywać już po jesiennych wyborach w Polsce, więc na razie tego nie odczujemy. Ale rzeczywiście, powstała ogromna luka. Jeśli do 17 lutego przyszłego roku nie pojawią się odrębne przepisy dotyczące reklamy politycznej, to będzie ona bezwzględnie zakazana, tzn. nie będzie można jej prowadzić nawet za zgodą zainteresowanej osoby. Unia Europejska jest tego świadoma i pracuje nad rozporządzeniem w sprawie przejrzystości i targetowania reklamy politycznej. Wprowadzi ono możliwość profilowania reklam na podstawie poglądów politycznych za uprzednią zgodą użytkownika.
A jak AUC wpłynie na treści, które publikują w sieci sami użytkownicy?
Dojdzie do ucywilizowania zasad ich moderowania. Był to jeden z głównych celów uchwalenia Aktu o usługach cyfrowych. Wprowadzono odrębne zasady dla treści nielegalnych oraz szkodliwych.
Jaka to różnica?
Kwalifikacja treści jako nielegalnych skutkuje obowiązkiem ich usunięcia przez pośredników internetowych pod groźbą wysokich kar pieniężnych. W AUC wprowadzono wiele ułatwień dotyczących zgłaszania żądań usunięcia takich materiałów przez zainteresowane osoby. Nie wprowadzono natomiast generalnego obowiązku usuwania treści szkodliwych. Chodzi w szczególności o treści, które formalnie nie są nielegalne, ale z innych powodów mogą zostać uznane za nieetyczne i społecznie niepożądane, jak dezinformacja, rasizm, ksenofobia. Dostawcy usług pośrednich (Google, Facebook, Twitter i inne platformy internetowe) mają swobodę w określeniu, które treści są przez nich uznawane za szkodliwe i w konsekwencji będą usuwane. Bardzo ważną zmianą w AUC jest nałożenie na pośredników internetowych obowiązku uzasadnienia decyzji o usunięciu treści. Co więcej, użytkownik, któremu np. zamknięto konto w serwisie społecznościowym, będzie miał zapewnioną możliwość odwołania się od tej decyzji bez konieczności uruchamiania postępowania sądowego.
Te rozwiązania mają zwiększyć bezpieczeństwo w internecie - z jednej strony będzie ułatwione usuwanie niepożądanych treści, a z drugiej zapewniona ochrona wolności wypowiedzi. To na pewno jest pokłosie takich spraw, jak zablokowanie na Twitterze prywatnego konta prezydenta USA Donalda Trumpa. Chodzi o to, aby prywatne firmy zarządzające gigantycznymi platformami nie mogły arbitralnie decydować, kto może się na ich forum wypowiadać, a kto nie. Nie każde zgłoszenie konta do zablokowania jest przecież uzasadnione. Z praktyki znam przypadki, gdy tuż przed wyborami w Polsce ktoś domagał się zablokowania konta swojego przeciwnika politycznego jako naruszającego jego dobra osobiste. W razie uwzględnienia takich żądań realnie zagrożona mogłaby być debata publiczna. Teraz to już nie będzie takie łatwe.
Czyli np. Facebook napisze mi dokładnie, dlaczego zawiesił moje konto. I co będę mogła wtedy zrobić?
Przede wszystkim skorzystać z wewnętrznego systemu rozpatrywania skarg, który będzie musiał zorganizować Facebook. Gdy nadal będzie to rozstrzygnięcie niekorzystne, może pani się zwrócić do pozasądowego organu, który będzie rozpatrywał tego typu sprawy. Taki organ będzie certyfikowany przez krajowego koordynatora ds. usług cyfrowych, który będzie dysponował możliwością nakładania wysokich kar na platformy niestosujące się do tych zasad.
A jeśli do 17 lutego 2024 r. koordynatora w Polsce nadal nie będzie?
Wtedy ochrona użytkowników platform internetowych będzie iluzoryczna. Nie wyobrażam sobie jednak takiej sytuacji.
Ja sobie wyobrażam. Nawet nie wpisano odpowiedniej ustawy do wykazu prac rządu.
Obawiam się, aby prace nad ustawą ustanawiającą koordynatora nie zostały uruchomione na ostatni moment, tuż przed rozpoczęciem obowiązywania AUC. To zbyt ważna regulacja, abyśmy mieli z niej w Polsce nie korzystać tylko dlatego, że brakuje krajowych przepisów wprowadzających. Bez nowego regulatora internetu trudno będzie zapewnić realizację nowych obowiązków, o których mówiliśmy. Tym bardziej że kary, które będzie on nakładał, mogą sięgnąć nawet 6 proc. rocznych globalnych przychodów osiąganych przez daną firmę. I to jest sedno tej internetowej rewolucji kopernikańskiej. Bez koordynatora wszystko będzie działało tak jak w tej chwili - z perspektywą, że wiele ważnych dla internautów spraw będzie latami rozstrzyganych w sądach. ©℗
Rozmawiała Elżbieta Rutkowska