Gospodarcze konsekwencje zarządzanych odgórnie blackoutów wzrosły w 2022 r. ponadczterokrotnie. Na czele niechlubnej listy znalazła się Rosja
Na całkowite lub częściowe pozbawienie obywateli dostępu do internetu zdecydowały się w ubiegłym roku rządy 23 państw. Jak obliczyli analitycy z Top10VPN, w sumie blackouty trwały ponad 50 tys. godzin, o prawie połowę dłużej niż rok wcześniej. Większość blokad dotyczyła mediów społecznościowych: głównie Twittera, a także Instagrama i Facebooka.
Top10VPN, serwis poświęcony wirtualnym sieciom prywatnym pozwalającym omijać takie blokady, podaje, że koszty takich działań sięgnęły 23,8 mld dol. Chodzi tu o negatywny wpływ celowych przerw w dostępie do internetu na gospodarki dotkniętych tym krajów, np. niezrealizowane transakcje. Koszty obliczono według kalkulatora NetBlocks wykorzystującego m.in. wskaźniki ekonomiczne Banku Światowego i Eurostatu. Wprowadzane przez władze blackouty „nie tylko naruszają prawa cyfrowe obywateli, ale są również aktami samookaleczenia ekonomicznego” - stwierdzają Samuel Wood hams i Simon Migliano, autorzy analizy Top10VPN. Według ich obliczeń celowe przerwy w dostępie do internetu dotknęły w 2022 r. 710 mln ludzi na świecie (o 41 proc. więcej niż rok wcześniej), z czego 328 mln to mieszkańcy Azji. Największe koszty poniosły z kolei Rosja, Iran i Kazachstan.
Oprócz blokady mediów społecznościowych rządy stosują też całkowite odcięcie dostępu do sieci albo drastyczne ograniczenie prędkości przesyłania danych, co np. uniemożliwia transmisje wideo z protestów ulicznych. Najbrutalniejszą metodą blackoutu jest zmuszenie operatorów telekomunikacyjnych do zaprzestania świadczenia usług, ale Top10VPN wylicza też subtelniejsze sposoby. Może to być np. blokowanie poszczególnych adresów IP czy analiza pakietów przesyłanych danych pod względem ich treści (DPI), która wychwytuje nieakceptowane przez władze materiały lub aplikacje. DPI opiera się na kontroli urządzeń pośrednich między użytkownikiem a odwiedzanymi przez niego miejscami w sieci. Taką metodę cenzury internetu stosują Chiny.
Teoretycznie także w Polsce można w szczególnych przypadkach ograniczyć obywatelom dostęp do internetu. Co więcej, wkrótce przybędzie umożliwiających to furtek prawnych. W Sejmie trwają właśnie prace nad prawem komunikacji elektronicznej i ustawą je wprowadzającą. Projekt tej drugiej regulacji rozszerza uprawnienia do zastosowania „urządzeń uniemożliwiających telekomunikację na określonym obszarze” na ministra obrony narodowej oraz komendantów Centralnego Biura Śledczego Policji i Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości. Obecnie posiada je tylko komendant główny policji. Po te środki będzie można sięgać w razie zagrożenia bezpieczeństwa publicznego lub zakłócenia porządku publicznego oraz - w przypadku MON - w celu zapewnienia bezpieczeństwa państwa i „mając na uwadze ochronę interesów” polskich i sojuszniczych sił zbrojnych. Blokada łączności może trwać „przez czas niezbędny do wyeliminowania zagrożenia lub jego skutków” lub „niezbędny do wykonywania określonych zadań” wojskowych. Według kalkulacji serwisu NetBlocks jeden dzień pełnego blackoutu w Polsce kosztowałby naszą gospodarkę ok. 1 mld zł. ©℗
Ważne
Sejm pracuje nad nowymi furtkami do blokowania internetu