Przygotowując tekst o AI do ostatniego wydania Magazynu DGP, sporo czasu spędziłam na testowanie różnych narzędzi wykorzystujących tę technologię. Przez ramię zajrzała mi córka, więc powiedziałam jej: Patrz, tu możesz wpisać to, co chcesz, a komputer zmieni to w obrazek. Super, co?
Zażyczyła sobie jednorożca. Jak to pięciolatka – różowego, z brokatowymi skrzydłami i tęczą w tle. Co mogło pójść nie tak? Wszystko. Nasze jednorożce miały eksplodujące czaszki z wylewającym się mózgiem (przyznaję, różowym) albo były pozbawione głowy w ogóle, za to posiadały wydłużające się w nieskończoność nogi. Wyglądały jak zapakowane próżniowo wieprzowe półtusze z piórami. Słowem: zamiast bajecznego stwora otrzymałyśmy zdeformowane istoty rodem z horrorów. Bardzo nie chciałabym, żeby córka była sama przy komputerze, kiedy zobaczyła wynik.