Nowy pomysł Komisji Europejskiej dotyczący motoryzacji jeszcze bardziej ożywi rynek aut zasilanych prądem. Już teraz rośnie on między innymi dzięki atrakcyjnej ofercie finansowania.

Po 2035 r. w europejskich salonach mają być sprzedawane wyłącznie pojazdy zeroemisyjne, czyli elektryczne czerpiące energię z akumulatora (BEV) czy wykorzystujące wodór do produkcji prądu przez ogniwa paliwowe (FCEV). Do takich zmian dąży Komisja Europejska, którą pod tym względem popiera Parlament Europejski. Oznacza to przyspieszenie transformacji sektora transportu - rozwoju infrastruktury i dalszy wzrost sprzedaży ekologicznych aut.
Choć i bez tego zainteresowanie elektromobilnością w Polsce wyraźnie przyspieszyło.

Włączamy się w nurt eko

Na koniec 2020 r. w kraju było zarejestrowanych 18 875 tego rodzaju samochodów. Rok później - już 39 658. Według danych z końca czerwca 2022 r. zbliżyliśmy się do 51 tys. aut. Przez pierwsze sześć miesięcy tego roku łączna liczba zwiększyła się więc o 12 207, czyli o 45 proc. w porównaniu do 2021 r. - wynika z Licznika Elektromobilności, uruchomionego przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) i Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA). Zdecydowaną większość stanowią elektryczne samochody osobowe. Jest ich 48 883, z czego w pełni elektryczne auta (BEV, ang. battery electric vehicles) stanowią 48 proc., a pozostała część to hybrydy typu plug-in (PHEV, ang. plug-in hybrid electric vehicles). Park elektrycznych samochodów dostawczych i ciężarowych liczy 2107 szt.

Dlaczego warto?

Powodów przyspieszenia rozwoju rynku jest kilka. Po pierwsze oferta jest coraz bogatsza i lepsza. Na koniec 2021 r. liczyła 190 modeli, podczas gdy rok wcześniej - 101. Średni zasięg auta wydłużył się natomiast w ciągu ostatniego roku z 320 km do 390 km. Po drugie zaczyna się rozwijać wtórny rynek tych aut. Po trzecie ich użytkowanie jest coraz łatwiejsze. Równolegle do rozwoju floty pojazdów z napędem elektrycznym, rozwija się bowiem infrastruktura ładowania.
Z analizy Element Energy i PSPA wynika, że rozwój punków ładowania pozwala na wzrost popytu o 7 proc. Tylko w czerwcu uruchomiono 42 nowe, ogólnodostępne stacje ładowania oferujące w sumie 74 punkty. Tym samym pod koniec czerwca 2022 r. w Polsce funkcjonowały 2232 ogólnodostępne stacje ładowania pojazdów elektrycznych, co przekładało się na 4327 punktów. Niemal jedną trzecią z nich - 29 proc. - stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 71 proc. wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW. Dla porównania na koniec 2021 r. liczba stacji wynosiła 1932, a na koniec 2020 r. - 1364.
Kierowcy podkreślają jeszcze inne powody wzrostu rynku - to przyjemność użytkowania tego rodzaju aut oraz korzyści wynikające z jego posiadania dla środowiska. Jak wynika z badania Blue Media „Postawy ekologiczne Polek i Polaków”, co piąty badany deklaruje, że rozważa zakup elektryka.
Stale zmniejsza się rola ceny jako czynnika hamującego rozwój rynku.
Zachętą do wymiany spalinowych aut na elektryki są udogodnienia, na które mogą liczyć ich użytkownicy. Mowa na przykład o akcji pod hasłem „Autostrada do elektromobilności”, która potrwa do końca sierpnia 2022 r. W jej ramach kierowcy zarejestrowani w EV klub Polska będą mogli bezpłatnie korzystać z odcinków posiadających system Videotollingu: A1 (Toruń - Gdańsk), A2 (Konin - Stryków) oraz A4 (Wrocław - Sośnica i Kraków - Katowice). Promocja dotyczyć będzie również pozostałych szlaków, na których funkcjonuje aplikacja Autopay zintegrowana z państwowym systemem e-Toll.

Z rządową dotacją

Przełomem okazał się wprowadzony w 2021 r. programu „Mój elektryk”, który obniża koszt zakupu, co ma znaczenie zwłaszcza teraz w obliczu rosnących cen na rynku motoryzacyjnym, inflacji oraz wzrostu stóp procentowych wpływających na wysokość rat leasingu.
Dzięki programowi „Mój elektryk”, osoby fizyczne mogą liczyć na dopłatę z państwowej kasy do zakupu na poziomie 18 750 zł. W przypadku firm jest to do 27 tys. zł w kategorii aut osobowych i do 70 tys. zł w grupie dostawczych. Po dziewięciu miesiącach od uruchomienia programu do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej trafiło niemal 4,9 tys. wniosków na kwotę ponad 136 mln zł. Co ciekawe, głównymi beneficjentami są firmy.
Volkswagen Financial Services to jeden z pierwszych podmiotów na rynku, który podpisał umowę z Bankiem Ochrony Środowiska - instytucją odpowiedzialną za dystrybucję środków w ramach programu „Mój elektryk”. Firma zapewnia klientom pełne wsparcie przy wypełnianiu wniosku oraz jego procedowaniu. Przyjmowanie, składanie i weryfikacja wniosku o dofinansowanie odbywa się zgodnie z zasadą „jednego okienka”.
- Jako Volkswagen Financial Services, lider rynku leasingu i CFM w Polsce, z każdym miesiącem zauważamy coraz większe zainteresowanie klientów zeroemisyjnymi pojazdami. Dotyczy to zarówno wariantów osobowych, jak i dostawczych. Widzimy to także wśród przedsiębiorców, którzy coraz częściej rozważają transformację swoich parków flotowych i wdrożenie do nich pojazdów elektrycznych - mówi Daniel Trzaskowski, dyrektor sprzedaży flotowej w Volkswagen Financial Services.
Firmy leasingowe stanowią znaczącą grupę ubiegającą się o wsparcie w ramach programu „Mój elektryk”. W ramach naboru adresowanego do leasingodawców, z NFOŚiGW wypłacono już dofinansowanie dla 1525 wnioskodawców na 1954 pojazdy. Łączna kwota dofinansowania wynosi w tym przypadku 59,9 mln zł. Jak wynika z danych Funduszu, w ramach naboru dotyczącego leasingu i wynajmu długoterminowego, obecnie procedowanych jest kolejnych 178 wniosków na 221 pojazdów na kwotę 6,2 mln zł.

Nowoczesność z niską ratą

Zachęcają też coraz atrakcyjniejsze warunki. Volkswagen Financial Services oferuje finansowanie samochodów MHEV, PHEV lub BEV w modelu „jak abonament”. To wpływa na miesięczną ratę, która jest niższa niż w przypadku klasycznych form finansowania leasingiem czy kredytem. Wszystko dlatego, że nie trzeba spłacać całości wartości auta, a jedynie przewidywaną utratę jego wartości. Płaci się więc za użytkowanie. To pozwala lepiej dostosować parametry finansowania do sposobu użytkowania pojazdu.
Samochodem można jeździć przez dwa, trzy lub cztery lata, a potem zadecydować, co dalej. Decyzja o sposobie zakończenia umowy nie jest bowiem wymagana przy jej zawieraniu. Możliwości są trzy: użytkownik może zwrócić auto i wybrać nowy model w ramach kolejnej umowy, zwrócić auto i skończyć jego finansowanie, albo wykupić je, by nadal się nim cieszyć i z niego korzystać.
Atutem, poza niskimi ratami i trzema wariantami zakończenia umowy jest wkład własny, wyliczany na podstawie przewidywanej utraty wartości, który może wynieść nawet… 0 proc. Użytkownik ma możliwość wniesienia opłaty wstępnej w wybranej przez siebie wysokości. Im wyższy wkład, tym niższa miesięczna rata za użytkowanie. Wysokość raty leasingowej obniża też otrzymane dofinansowanie z programu „Mój elektryk”. Można je bowiem w całości zaliczyć jako wpłatę własną. W zależności od modelu auta i parametrów leasingu rata może spaść nawet o kilkaset złotych.
W przypadku elektrycznego samochodu CUPRA Born, przy okresie finansowania wynoszącym 48 miesięcy, opłacie wstępnej na poziomie 10 proc., rocznym limicie km ustalonym na 20 tys., miesięczna rata z dotacją w programie „Mój elektryk” może wynieść 1574 zł. W przypadku Audi Q4 e-tron będzie to kwota rzędu 1631 zł, a ŠKODA Enyaq iV 60 - 1760 zł.
- Jestem przekonany, że w przyszłości nikt już nie będzie kupował aut za gotówkę. Motoryzacja w firmach i domach prywatnych będzie finansowana zewnętrznie - mówi Daniel Trzaskowski.
PARTNER:
Fot. materiały prasowe