Po projektach legislacyjnych i akcjach regulatorów w Europie za koncerny technologiczne biorą się prawodawcy w USA.
Po projektach legislacyjnych i akcjach regulatorów w Europie za koncerny technologiczne biorą się prawodawcy w USA.
Rynkowa potęga cyfrowych gigantów ‒ Google’a, Amazona, Facebooka i Apple’a, w skrócie określanych jako GAFA – może zostać ograniczona na ich własnym podwórku. Ponadpartyjna grupa członków amerykańskiej Izby Reprezentantów zaproponowała zmierzający do tego pakiet regulacji.
Projekty pięciu ustaw zawierają m.in. przepisy zabraniające koncernom cyfrowym posiadania spółek zależnych działających na ich platformach, jeśli te spółki konkurują z innymi firmami tam obecnymi. To uderzenie w praktyki stosowane np. przez Amazon.
Co więcej, za faworyzowanie własnych produktów na swojej platformie gigant płaciłby grzywnę – do 30 proc. przychodów osiąganych w Stanach Zjednoczonych. Przewidziano również ograniczenie fuzji. Najwięksi gracze mogliby ich dokonywać tylko wtedy, gdy przejmowana firma nie konkuruje z żadnym z ich produktów i usług.
‒ Niekontrolowany rozwój i dominacja bigtechów doprowadziły do niesamowitych nadużyć władzy, które zaszkodziły konsumentom, pracownikom, małym firmom i innowacjom – uważa Robert Weissman, stojący na czele prokonsumenckiej organizacji non-profit Public Citizen.
‒ To się teraz skończy. Ponadpartyjny pakiet reform zapewni kontrolę nad przytłaczającą siłą gigantów technologicznych, rozbijając ich dominację, uniemożliwiając im pożeranie konkurentów i zmuszając ich do uczciwej gry rynkowej – podkreśla.
Natomiast stowarzyszenie branżowe CCIA (Computer & Communications Industry Association), zrzeszające małe, średnie i duże przedsiębiorstwa – w tym Google’a, Amazona i Facebooka – uważa, że projekty ustaw są wymierzone w „garstkę firm technologicznych”.
‒ Te przepisy postawią rząd na czele przedsiębiorstw – stwierdza prezydent CCIA Matthew Schruers. ‒ Lekceważą one zasady rządzące amerykańską gospodarką rynkową i powstrzymują odnoszące sukcesy firmy technologiczne przed dostarczaniem konsumentom produktów i usług, które poprawiają ich życie. Jeśli izba postawi na swoim, te ustawy będą miały fundamentalny wpływ na to, jak amerykańscy użytkownicy korzystają z usług internetowych, które znają i kochają – ostrzega.
Projekty ustaw powstały po ponad rocznym dochodzeniu podkomisji antymonopolowej w sprawie GAFA, która – jak informowało BBC – ustaliła m.in., że giganci zmuszali mniejszych klientów do zawierania niekorzystnych kontraktów oraz wykorzystywali przejęcia do zwalczania konkurencji. Bigtechy temu zaprzeczają.
To, że pakiet legislacji znalazł poparcie po obu stronach amerykańskiej sceny politycznej, zwiększa jego szanse w głosowaniu. Ale przed regulacjami jeszcze długa droga: muszą pomyślnie przejść przez Izbę Reprezentantów, Senat i zdobyć podpis prezydenta Joego Bidena.
Jeśli tak się stanie, USA pójdą w ślady Unii Europejskiej, która w grudniu ubiegłego roku zaprezentowała projekty dotyczące platform internetowych ‒ kodeksu usług cyfrowych (Digital Services Act ‒ DSA) i aktu o rynku cyfrowym (Digital Market Act ‒ DMA).
Pierwszy ma na celu m.in. ujednolicenie procedur zgłaszania i usuwania nielegalnych treści z internetu. Drugi skupia się na największych platformach – zwanych gatekeepers, ponieważ blokują mniejszym graczom dostęp do rynku cyfrowego. Celem DMA jest ograniczenie działań antykonkurencyjnych w sieci i umożliwienie wszystkim podmiotom swobodnego konkurowania. Komisja Europejska przewiduje, że regulacje wejdą w życie z końcem 2023 r.
Do tego czasu organy unijne i krajowe stosują wobec bigtechów istniejące przepisy antykonkurencyjne. Na ich podstawie francuski urząd antymonopolowy przeprowadził postępowanie dotyczące Google’a. Dotyczyło ono faworyzowania własnej platformy sprzedaży reklam internetowych kosztem serwisów konkurencyjnych firm. Koncern poszedł na ugodę i zapłaci 220 mln euro kary za praktyki antykonkurencyjne. Zobowiązał się też do zmiany sposobu działania.
Z kolei dochodzenie w sprawie zaburzających konkurencję działań Facebooka wszczęła Komisja Europejska. Zamierza ona sprawdzić, czy ta platforma mediów społecznościowych naruszyła zasady rynkowe przez wykorzystywanie danych zebranych od reklamodawców dla faworyzowania swoich usług. Chodzi tu o platformę sprzedażową Facebook Marketplace.
Jest ona również przedmiotem zainteresowania brytyjskiego urzędu antymonopolowego. Regulator na Wyspach analizuje ponadto usługę Facebook Dating i bada korzyści, jakie może platformie cyfrowej Marka Zuckerberga przynosić mechanizm jednokrotnego logowania do wszystkich jej serwisów.
Jak podaje Reuters, Wielka Brytania poinformowała też wczoraj, że przygląda się mobilnym ekosystemom Apple’a i Google’a. Powodem rozpoczęcia tego badania są obawy, że siła rynkowa tych dwóch gigantów może działać na szkodę użytkowników ich platform i innych firm.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama