To był zdecydowanie najbardziej oczekiwany debiut giełdowy tego roku. Publicznej ofercie Twittera towarzyszyły emocje, która można porównać jedynie z zamieszaniem wywołanym półtora roku temu przez IPO Facebooka. Jednak w przeciwieństwie do portalu Marka Zuckerberga, Twitter zdał swój „egzamin dojrzałość” wzorcowo. W dniu giełdowego debiutu akcje serwisu stworzonego przez Jacka Dorseya wzrosły z 26 do prawie 45 dolarów na zamknięciu sesji. W świecie nowych technologii tak udanym IPO w ostatnich latach może pochwalić się jedynie sieć społecznościowa LinkedIn, której akcje w dniu emisji podwoiły swoją wartość.
Znakomity debiut giełdowy Twittera jest tym większym zaskoczeniem, że mamy tu do czynienia z projektem, który zwyczajnie nie przynosi zysków. Co więcej, nie przynosił ich w swojej siedmioletniej historii nigdy. Ubiegły rok Twitter zamknął ze stratą w wysokości 79,4 milionów dolarów. Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie sytuacja miała się poprawić. Stworzony przez Jacka Dorseya serwis wciąż zarabia jedynie na „tweetach sponsorowanych”, a dobrych pomysłów na dodatkowe dochody, jak nie było, tak nie ma. Co więcej, w przypadku Twittera trudno mówić również o planach rozbudowy projektu o kolejne funkcjonalności. To minimalizm jest największą siłą tego serwisu i nie ma wątpliwości, że zmiana tej strategii mogłaby przynieść jego właścicielom więcej strat niż korzyści.
Również analitycy przestrzegają przed zbytnim huraoptymizmem, który mógł dotknąć posiadaczy akcji Twittera. Ben Wieser z Pivotal Research Group w rozmowie z Bloombergiem zauważa, że akcje serwisu nie są warte więcej niż 30 dolarów. Z tą opinią zgadza się również Jeffrey Sica z Sica Wealth Management LLC, który podkreśla, że przy obecnej cenie akcji inwestowanie w Twittera jest po prostu zbyt ryzykowne.
Giełdowy debiut Twittera krytykowany jest również… na Twitterze, gdzie nie brakuje złośliwych komentarzy wymierzonych w rynkową przyszłość serwisu. Jedyni wieszczą, że wciągu zaledwie kilku następnych tygodni cena akcji spadnie poniżej 10 dolarów. Inni określają szczęśliwych (póki co) nabywców akcji mianem giełdowych wariatów.
Te kasandryczne prognozy wcale nie muszą być jedynie nieuzasadnionymi złośliwościami. Wystarczy przypomnieć giełdowe tarapaty Facebooka, który – w przeciwieństwie do Twittera – w dniu swojego IPO był projektem rentownym. Akcje serwisu Marka Zuckerberga debiutowały na poziomie 38 dolarów, by po zaledwie kilku miesiącach spaść do wartości nieco ponad 18 dolarów. Czy akcje Twittera również szybko poszybują w dół? Odpowiedzi na to pytanie z pewnością szuka firma Rizvi Travers, największy udziałowiec serwisu, która ma w swoich rękach 18 proc. akcji Twittera o wartości 3,8 miliardów dolarów.
Twitter to najpopularniejsza platforma mikroblogowa na świecie, która umożliwia publikowanie krótki 140-znakowych wpisów tzw. tweetów. Z serwisu korzysta obecnie ponad 200 milionów użytkowników, a wśród nich politycy, sportowcy, aktorzy i gwiazdy estrady.