Polityka technologii i cyberbezpieczeństwo stały się elementami sporu między państwami obwiniającymi się za tarcia graniczne.
Indie zablokowały 118 kolejnych chińskich aplikacji mobilnych. Ministerstwo Elektroniki i Technologii Informacyjnych ogłosiło, że „w świetle dostępnych informacji” aplikacje te „angażują się w działania godzące w suwerenność i integralność Indii, obronność, bezpieczeństwo państwa i porządku publicznego”. Czarna lista jest tym razem dwa razy dłuższa niż pod koniec czerwca, gdy rząd w Delhi po raz pierwszy zabronił stosowania technologii z sąsiedniego państwa. Jest na niej m.in. kilka produktów firmy Tencent, w tym gra PUBG i WeChat Work (podstawowy WeChat był na pierwszej liście), aplikacja płatnicza Alipay od Alibaby i jej platforma e-commerce Taobao oraz gry Netease, w tym Marvel Super War.
Ministerstwo w komunikacie o wprowadzeniu zakazu informuje, że otrzymało „wiele skarg z różnych źródeł, w tym kilka zgłoszeń dotyczących niewłaściwego wykorzystania niektórych aplikacji mobilnych dostępnych na platformach Android i iOS do kradzieży i potajemnego przesyłania danych użytkowników w nieautoryzowany sposób na serwery zlokalizowane poza Indiami”. Resort podkreśla, że zbieranie tych danych, ich eksploracja i profilowanie użytkowników aplikacji „przez elementy wrogie narodowemu bezpieczeństwu i obronności Indii” narusza suwerenność i integralność państwa i wymaga natychmiastowego podjęcia „środków nadzwyczajnych”.
Resort tłumaczy też, że wykluczenie z krajowego rynku kilkuset aplikacji uznanych za groźne „zabezpieczy interesy milionów indyjskich użytkowników telefonów komórkowych i internetu” i ma na celu ochronę „suwerenności indyjskiej cyberprzestrzeni”.
Zakaz pojawia się w momencie ponownego wzrostu napięcia na spornej granicy indyjsko-chińskiej w Himalajach.
Pekin uważa ruch Delhi za dyskryminację chińskich firm łamiącą zasady Światowej Organizacji Handlu. Rzecznik ministerstwa handlu Gao Feng, cytowany przez serwis China Daily, stwierdził, że zakaz zaszkodzi nie tylko chińskim inwestorom, lecz także ich indyjskim klientom.
– To działania o znaczeniu polityczno-gospodarczym – komentuje dr Łukasz Olejnik, niezależny badacz i konsultant cyberbezpieczeństwa i prywatności. – Wedle komunikatu indyjskiego ministerstwa chodzi o ochronę integralności i suwerenności Indii, a nawet kwestie bezpieczeństwa stanu. Praktycznym efektem jest eskalacja działań na polu gospodarczym i technologicznym wobec innego państwa, być może w kontekście napięć na granicy lądowej. Nie wiemy, jaki będzie efekt krótkoterminowy, choć jasno widać zaprzęgnięcie polityki technologii w kwestie sporu międzypaństwowego, co w takiej formie jest precedensem na skalę światową – stwierdza.
– Oficjalnie Indie rysują oś sporu na linii cyberbezpieczeństwa, ale także ochrony danych i prywatności. Nie podano jednak dowodów na poparcie tezy o żadnym z takich ryzyk, a jedynie proste fakty odnoszące się do tego, jak działają takie technologie – zaznacza.
Dowodów, że chińskie technologie stanowią realne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, nie podają także Stany Zjednoczone, blokujące Huawei i ograniczające działalność TikToka.
– Nawet jeśli dziś nie wygląda na to, by występowały praktyczne możliwości izolacji państwa o potencjale Chin, to przypadkowo działania Indii wpisują się w cele wyrażane przez administrację USA – analizuje Olejnik. Przypadkowo, bo Indie mogły zostać sprowokowane tarciami na granicy, a USA od dawna prowadzą z Chinami wojnę handlową.
– Dalsze tak szybkie mieszanie się polityki technologii z kwestiami bezpieczeństwa państwa i stosunków międzynarodowych może doprowadzić do nieprzewidywalnych skutków. Nie chodzi tylko o izolacje państw, ale także ryzyko konfliktów na innych polach – ostrzega Łukasz Olejnik.