Polityka czystej sieci („Clean Network”) jasno definiuje wroga: to Komunistyczna Partia Chin. Krytyczną infrastrukturę telekomunikacyjną i technologiczną USA mają przed KPCh i innymi „złymi podmiotami” chronić działania w pięciu obszarach. Pierwszy dotyczy operatorów – „niezaufani operatorzy” z Chin nie mogą być połączeni z sieciami telekomunikacyjnymi w USA.
„Czyste sklepy” z aplikacjami mobilnymi nie mogą oferować chińskich produktów, bo te „zagrażają prywatności, rozsyłają wirusy oraz szerzą propagandę i dezinformację”. Trzeci kierunek działań ma uniemożliwić „niezaufanym producentom smartfonów z ChRL” dostęp do aplikacji firm z USA i innych zaufanych państw.
Program „Czysta chmura” zapobiegnie przechowywaniu i przetwarzaniu wrażliwych danych osobowych obywateli USA w systemach chmurowych dostępnych dla „zagranicznych przeciwników”. A „Czysty kabel” zapewni, że podmorskie kable łączące USA z sieciami w innych krajach nie będą wykorzystywane „do gromadzenia danych wywiadowczych przez ChRL”.
– Ponad 30 krajów i terytoriów to dziś Clean Countries, a wiele największych firm telekomunikacyjnych to Clean Telcos – mówił sekretarz stanu USA Mike Pompeo, ogłaszając w zeszłym tygodniu politykę czystej sieci. Dodał, że Waszyngton wzywa sojuszników i partnerów, by przyłączyli się do budowy „czystej fortecy wokół danych naszych obywateli”, co „zapewni bezpieczeństwo naszym narodom”.
– To duża eskalacja i precedens w świecie zachodnim. To też dalsze wyniesienie w ważności polityki technologii – ocenia dr Łukasz Olejnik, konsultant cyberbezpieczeństwa. – Nie jest to poddanie w USA internetu ścisłej kontroli, wygląda na selektywny ruch mogący wpisywać się w myślenie o tzw. cybersuwerenności. Jest wymierzony w konkretne podmioty, w konkretnym państwie i dotyczy technologii. Może to być chęć utrzymania przez USA pozycji światowego lidera. Ale też sposób na zapewnienie cyberbezpieczeństwa. Powstaje pytanie, jakie stanowisko zajmą Unia Europejska oraz Polska. Tak się składa, że jeśli jakieś państwa jeszcze nie poświęcają należytej uwagi polityce technologii – to ona i tak może się nimi zainteresować i je dosięgnąć – dodaje.
Czy Polska wejdzie do bloku „czystych” państw? – Już teraz współpracujemy z naszymi sojusznikami – odpowiada biuro prasowe resortu cyfryzacji. – Cyberataki, zagrożenia dla bezpieczeństwa systemów informacyjnych i nowoczesnych technologii mają często charakter transgraniczny i transnarodowy. Dlatego taka współpraca jest niezbędna – podkreśla.
Po ogłoszeniu polityki czystej sieci prezydent Trump wydał rozporządzenia zabraniające amerykańskim firmom i obywatelom transakcji z chińskimi aplikacjami TikTok i WeChat. Pierwsza ma w USA 100 mln użytkowników, druga pięć razy mniej. Zakazy – podyktowane względami bezpieczeństwa – wejdą w życie po 15 września, gdy mija czas, jaki ma Microsoft na wynegocjowanie przejęcia TikToka od chińskiej firmy Bytedance.
– Od roku staraliśmy się w dobrej wierze współpracować z rządem USA, aby zapewnić rozwianie zgłaszanych obaw – odpiera TikTok. I podkreśla, że wydając zakaz, „polegano na nienazwanych raportach” oraz niepopartych dowodami obawach, że aplikacja „może być” wykorzystywana do dezinformacji. A „TikTok nigdy nie udostępniał danych użytkowników chińskiemu rządowi ani nie cenzurował treści na jego żądanie”. Chińska firma uważa, że zakaz „grozi podważeniem zaufania światowych przedsiębiorstw do przywiązania USA do praworządności” i „ustanawia niebezpieczny precedens dla koncepcji wolności słowa i wolnego rynku”. Będzie dochodził prawa do uczciwego traktowania, „jeśli nie przez administrację, to przez amerykańskie sądy”.