- Mam nadzieję, że to, co się teraz dzieje, będzie impulsem do zmiany modeli biznesowych - mówi w wywiadzie dla DGP Marcin Sugak, dyrektor ds. rozwoju w firmie Ericsson.
Kiedy pokonamy koronawirusa, będziemy się zmagać z recesją. Czy w tej sytuacji polskie firmy w ogóle stać na łączność piątej generacji?
Proces wprowadzania nowej technologii trwa mimo ostatnich wydarzeń. Sam Ericsson ma obecnie na świecie 86 umów na wdrożenie 5G, a 27 sieci w 15 krajach już działa. Na koniec 2019 r. do sieci piątej generacji było podłączonych 13 mln osób, na koniec tego roku będzie to 100 mln, a w perspektywie roku 2025 ‒ już 2,5 mld.
Te prognozy powstawały przed pandemią.
Operatorzy telekomunikacyjni nie zwolnią tempa, także polscy. Tym bardziej że już dzisiaj nie tylko planują, ale zaczęli komercyjnie wdrażać 5G.
Smartfony 5G wejdą do użycia stopniowo, w ramach naturalnej wymiany, której i tak dokonujemy co kilka lat. Po prostu nowe urządzenia będą już z 5G. Natomiast firmy nie będą mogły ignorować zmian, jakie zachodzą teraz w naszym stylu życia i pracy. One z pewnością pozostawią ślad, gdy już minie epidemia. Życie przeniosło się do internetu, przez co tempo wzrostu zapotrzebowania na transfer danych znacznie przyspieszyło.
Czy to musi być jednak transfer w nowej technologii?
Zdecydowanie tak. Cechy 5G ‒ mniejsze opóźnienia, większa przepustowość ‒ to jest właśnie to, na co dziś rośnie zapotrzebowanie. Wideokonferencje, wirtualne klasy szkolne, praca zdalna. Wszędzie tam nowa technologia byłaby bardzo pomocna.
Czy będzie nas stać na 5G?
Operatorzy na całym świecie zdają sobie sprawę, że 5G to nie tylko przewaga konkurencyjna, ale usługa, na którą jest zapotrzebowanie u ich kluczowych klientów. Koronawirus nie zatrzyma wdrożenia tej technologii.
W badaniu, które przeprowadziliście wśród polskich firm jeszcze przed epidemią, ponad 40 proc. stwierdziło, że ich strategia na najbliższe lata nie zakłada wykorzystania 5G. W mniejszych przedsiębiorstwach, zatrudniających poniżej 50 osób, odpowiedziała tak ponad połowa. Czyli polskiego biznesu nie ciągnie do nowej technologii.
Interpretuję to raczej jako brak konkretnego pomysłu na wykorzystanie 5G. Poziom wiedzy jest jeszcze zbyt niski, by większość firm miała już plan na monetyzację nowej technologii. Natomiast myślę, że będzie się to zmieniało na korzyść, ponieważ 60 proc. badanych odpowiedziało, że rozważa wykorzystanie 5G. Jest to zatem kwestia odpowiedniej edukacji, informowania o korzyściach płynących z nowej sieci.
Większe firmy częściej mają już skonkretyzowane plany, bo to one zazwyczaj mają większą świadomość przewagi konkurencyjnej i przodują w wykorzystaniu innowacji. Jako bardziej skomplikowane organizacje mają też większe pole do zastosowania możliwości 5G.
Co trzecia firma stwierdziła, że planuje wykorzystanie 5G w ciągu roku od uruchomienia tej technologii w Polsce. Jak to się może teraz zmienić?
W pytaniach, kontaktach z firmami widać wzrost zainteresowania technologiami pozwalającymi na zdalne zarządzanie, wykorzystanie wirtualnej rzeczywistości, kamer 360 itp. Szczególnie w dialogu z dużymi firmami te tematy pojawiają się często.
Wymuszona obecną sytuacją zmiana trybu pracy utrzyma się po epidemii?
Będziemy się temu przyglądać w najbliższych miesiącach. W Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej w ramach programu „Startup Spark” firmy mogą liczyć na 160 tys. zł wsparcia na stworzenie innowacji. Współpracujemy z ŁSSE przy szukaniu rozwiązań wykorzystujących innowacje do poprawy sytuacji wywołanej przez COVID-19. W kontekście 5G przede wszystkim uruchomiony został specjalny Akcelerator Technologii 5G – S5, gdzie start-upy mogą liczyć na 600 tys. zł dofinansowania i wdrożenie u dużego partnera przemysłowego programu. W sumie dla start-upów jest tam 14 mln zł.
Mam nadzieję, że to, co się teraz dzieje, będzie impulsem do trwałej zmiany modeli biznesowych i funkcjonowania wielu dziedzin życia. Mam na myśli chociażby upowszechnienie cyfrowej edukacji i pracy zdalnej, co do której wielu przedsiębiorców przekonuje się, że jest nie mniej efektywna niż ta świadczona w biurze ‒ a nie wymaga codziennego tracenia czasu w korkach.
Zanim zaczęliśmy się bać zakażenia, przedsiębiorcy wyrażali obawy o bezpieczeństwo danych i wpływ technologii 5G na zdrowie. Skąd się biorą te obawy?
Przede wszystkim z braku wiedzy. Dane w nowej sieci są zabezpieczane według najwyższych możliwych standardów. Cyberbezpieczeństwo jest szalenie ważne. Współpracujemy i stosujemy się do zaleceń instytucji regulujących zasady i rządów różnych krajów. Zachowanie prywatności jest wypadkową osobistych wyborów użytkowników: jakie dane udostępnią, jakie aplikacje instalują. I pod tym względem nie ma znaczenia, czy jest to sieć 4G, czy 5G. Natomiast w opowieściach o promieniowaniu najlepiej kierować się rzetelnymi informacjami „Białej księgi” Ministerstwa Cyfryzacji lub raportami WHO w najnowszym badaniu.
Mniejsze firmy podchodzą do 5G ostrożniej niż duże. Z czego to może wynikać?
Część zastosowań nowej technologii rzeczywiście odnosi się głównie do średnich i większych firm. Stworzenie prywatnej sieci dla mniej niż 20 pracowników będzie trudniejsze ekonomicznie do uzasadnienia, ponieważ istotny efekt skali wystąpi dopiero powyżej 50, a już na pewno 250 zatrudnionych. Nie bez znaczenia jest również profil działalności firmy. Tym bardziej zaawansowanym technologicznie będzie bliżej do stosowania 5G.
Jednak niezależnie od wielości przedsiębiorstwa 5G pozwoli poszerzyć zakres świadczonych usług i podnieść konkurencyjność prowadzonej działalności.
Co piąta firma widziała też problem w braku rozwiniętego zaplecza sprzętowego 5G. Teraz może być jeszcze trudniej ze względu na zakłócenie łańcucha dostaw?
Ericsson już wcześniej starał się zdywersyfikować źródła dostaw, zapewniając sobie dostęp do pewnych komponentów na rynkach regionalnych. W Europie mamy dwie kluczowe fabryki w Tallinnie i Tczewie.