W piątkowym Magazynie na Weekend DGP opisaliśmy kulisy budowy twierdzy w Stobnicy – kontrowersyjnego zamku powstającego w Puszczy Noteckiej na obszarze specjalnej ochrony ptaków Natura 2000.

W 2018 r. media obiegły zdjęcia ogromnej budowli, podniosło się larum. Powszechnie zadawano pytanie, jak to możliwe, że w puszczy powstaje zamek, który ostatecznie okazał się większy od tego w Malborku. Władze i organy ścigania wytoczyły działa. Ówczesny minister środowiska Henryk Kowalczyk złożył zawiadomienie do prokuratury, a Regionalna Dyrekcja Ochrony i Środowiska w Poznaniu po wykryciu nieprawidłowości chciała uchylić decyzję z 2015 r., która umożliwiała realizację inwestycji. Prokuratura oskarżyła sześć osób, w tym Pawła N. i Dymitra N., odpowiedzialnych za inwestycję, architekta i pracowników inspektoratu budowlanego oraz wydziału architektury w lokalnym starostwie. Problem w tym, że efekt tych działań był niemal zerowy. Dziś budowla jest na ukończeniu, a prawomocne wyroki w sprawie karnej jeszcze nie zapadły.

Dużym sukcesem dla inwestora był wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 2020 r., który podważył ruchy RDOŚ i GDOŚ związane z uchylaniem wcześniejszych zgód. Te umożliwiły inwestorowi prowadzenie robót bez tzw. decyzji środowiskowej. Choć inwestycja – w ocenie sądu – przekroczyła określone dla takich robót dopuszczalne limity, zgoda z formalnego punktu widzenia była wydana prawidłowo. GDOŚ złożyła więc skargę kasacyjną, jednak NSA w marcu 2024 r. odrzucił ją z powodu rzekomego przekroczenia terminów. Wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała grzmiał wówczas w mediach społecznościowych, że sprawdzi, czy spóźnienie w złożeniu pisma było „zwykłą nieudolnością czy świadomym działaniem”.

Wiceszef resortu nie zweryfikował swoich oskarżeń. Zrobiliśmy to dopiero my. Wedle ustaleń DGP, jeśli w ogóle jakiś podmiot wykazał się nieudolnością, to nie była to GDOŚ, tylko Naczelny Sąd Administracyjny, który nieprawidłowo obliczył 30-dniowy termin na wniesienie skargi i mylnie uznał, że pismo GDOŚ zostało wysłane po terminie. A tak na marginesie to wyrok w tej sprawie wydał sędzia Rafał Stasikowski. Jego zawrotną karierę w 2019 r. opisała „Gazeta Wyborcza”. W ciągu 16 miesięcy z szeregowego sędziego sądu rejonowego został sędzią NSA.

Jeszcze w piątek doszło w tej sprawie do spotkania kierownictwa MKiŚ z władzami GDOŚ. Do środy GDOŚ ma wystąpić do NSA z wnioskiem o wznowienie postępowania sądowoadministracyjnego. – To pewnie potrwa kilka miesięcy, ale o to będziemy walczyć do końca – mówi DGP wiceminister Dorożała.

Interpelację w tej sprawie zamierza złożyć również Małgorzata Golińska, posłanka PiS, w latach 2018–2023 wiceszefowa MKiŚ. – GDOŚ powinien starać się wznowić postępowanie i zrobić wszystko, żeby ponownie poddać sprawę pod ocenę sądu. Rząd powinien wysłać sygnał, że nie ma zgody na oszukiwanie systemu i żerowanie na ochronie przyrody – mówi DGP Golińska, która w poprzednim rządzie sama była głównym konserwatorem przyrody.

Czy wniosek o wznowienie postępowania do NSA przyniesie realną zmianę? Niekoniecznie, wcześniej podobną skargę – tyle że skutecznie – złożyła organizacja pozarządowa Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. NSA nie przychylił się do jej argumentacji. Czy mimo wszystko warto próbować? Oczywiście.

Państwo nie może skapitulować, kiedy broni interesów przyrody i ładu przestrzennego, rezygnując z prawa do sądu. Jak inaczej jego urzędnicy będą mogli spojrzeć w oczy przeciętnemu Kowalskiemu, na którego nałożą karę, bo wyciął drzewo na podwórku albo zbudował dom z innym dachem, niż można.

Od ministerstwa warto też oczekiwać nie tylko silnych reakcji w mediach społecznościowych, lecz także namysłu nad tym, które przepisy nie zadziałały, dlaczego i jak należy je zmienić. Nie wystarczy zobowiązać samorządów do tworzenia przestrzennych planów ogólnych, trzeba dać im środki na wykwalifikowanych urbanistów i narzędzia do większej kontroli planów inwestorskich. Jeśli nie odrobimy tej lekcji, zamek w Stobnicy – ważący pół miliona ton architektoniczny koszmarek z kaplicą, salą balową i tronową oraz 200 klatkami schodowymi – będzie nie tylko ilustracją ego jednego milionera, lecz także pomnikiem bezradności państwa. ©℗