Sprzedający mieszkania z drugiej ręki w ubiegłym roku zostali zdecydowanie w tyle za deweloperami.
Rynek wtórny może tylko marzyć o takich wzrostach sprzedaży, jakie notują deweloperzy. O ile firmy specjalizujące się w nowych mieszkaniach w 2015 r. sprzedały w sześciu największych aglomeracjach o 20 proc. więcej lokali niż rok wcześniej (ponad 51,8 tys.), o tyle popyt na lokale z drugiej ręki wzrósł najwyżej o kilka procent.
Do miast, w których sprzedaż poszła do góry, należy Kraków. Andrzej Piórecki z Małopolskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami szacuje, że odbicie w stosunku do 2014 r. było bliskie dwucyfrowego. – Kraków to miasto uniwersyteckie, a w ubiegłym roku pokazało się na rynku dużo lokali, które przyciągają rodziców naszych studentów. W mieście zaczęło działać kilka firm, które wykupują całe kamienice i dzielą mieszkania na mniejsze, cieszące się dużym zainteresowaniem – tłumaczy.
Także Lublin korzysta na obecności ośrodka uniwersyteckiego. Zakupom sprzyjał spadek cen. – Oczekiwania co do cen obniżali właściciele mieszkań kupowanych na kredyt we frankach, którzy chcieli szybko przeprowadzić transakcje. Takich sprzedających w 2015 r. przybywało – mówi Elżbieta Liberda, prezes Regionalnego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami w Lublinie. Na marginesie lubelskiej sprzedaży znajdują się domy. Ich ceny są zbyt wysokie, a nawet w przypadku mieszkań kupujący bardziej pilnują wydatków.
Z kolei w Szczecinie ożywieniu sprzyjała poprawa sytuacji gospodarczej w regionie w połączeniu z niskimi kosztami kredytów i strachem przed podwyżkami z 10 do 15 proc. wymogów co do wkładu własnego przy kredycie. Nie bez znaczenia było rozszerzenie od września rządowego programu Mieszkanie dla Młodych na rynek wtórny. – Co prawda w ramach MdM w Szczecinie nie realizuje się dużej liczby transakcji, ale dzięki programowi wiele osób zaczyna się rozglądać po rynku i w wielu przypadkach kupuje lokal z drugiej ręki nawet bez dopłaty – wskazuje Wojciech Walasik, wiceprezes Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Pośredników Obrotu Nieruchomościami.
W Łodzi i okolicach sprzedaż była tylko nieco lepsza niż przed rokiem. Spadały też ceny. Tu dużą rolę odegrała nie najlepsza sytuacja gospodarcza regionu. – Istotna była też konkurencja ze strony deweloperów – twierdzi Aneta Filipiak-Karasińska, prezes Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami Polski Centralnej.
Konkurencja mocno dała się we znaki także sprzedającym lokale z drugiej ręki we Wrocławiu i Trójmieście. Marlena Joks, prezes Dolnośląskiego Stowarzyszenia Pośredników, informuje, że w 2015 r. we Wrocławiu na rynku wtórym zawarto ok. 2,6 tys. transakcji. To wyraźny spadek w porównaniu z poprzednimi latami, kiedy sprzedawano średnio ok. 2,9 tys. mieszkań. – Szacujemy wartość wszystkich ubiegłorocznych transakcji mieszkaniowych we Wrocławiu na 2,5 mld zł. Z tego 1,9 mld zł przypadło na deweloperów, którzy szybko dostosowują się do oczekiwań kupujących – tłumaczy Marlena Joks. Te obserwacje potwierdzają ogólnopolskie sieci pośredników. – Pierwsze wyniki wskazują, że miniony rok upłynął pod dyktando deweloperów. To głównie zasługa programu MdM, na który do września mieli oni monopol – przyznaje Marcin Jańczuk z Metrohouse.
Deweloperzy dali się we znaki także sprzedającym w Trójmieście. Małgorzata Janucewicz, prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Pośredników, szacuje, że w tej aglomeracji spadek sprzedaży przekroczył 20 proc. – Deweloperzy dobrze analizują rynek. Dodatkowo sytuację na rynku wtórnym psuli pośrednicy, którzy zaczęli działalność po deregulacji zawodu. Często wykazują brak profesjonalizmu, który odstrasza kupujących. Także oczekiwania wielu sprzedających co do cen są zbyt wysokie – mówi.
Rozmówcy DGP w większości nie chcą przesądzać, jak rynek wtórny będzie się zachowywał w tym roku. Z jednej strony liczą na wsparcie z MdM (choć nieprzesadnie, bo z powodu niskich limitów kwalifikuje się do niego tylko część mieszkań, a pieniądze z programu szybko się wyczerpują) oraz na zakupy inwestycyjne alternatywne wobec mało opłacalnych lokat w banku. Niepokój wzbudzają za to rosnące koszty kredytów, zaostrzanie zasad obliczania zdolności kredytowej przez banki i większe wymogi co do wysokości wkładu własnego.
Oczekiwania cenowe wielu sprzedających są zbyt wysokie
Ceny mieszkań w polskich miastach. Najnowszy raport na Forsal.pl