Lokale z drugiej ręki ożywią rządowy program dopłat. Pośrednicy szykują się na gorącą jesień
/>
Program dopłat do kredytów mieszkaniowych Mieszkanie dla Młodych najwcześniej pod koniec sierpnia zostanie rozszerzony o rynek wtórny, ale w biurach pośredników już pojawiają się chętni na lokale, które będzie można kupić ze wsparciem finansowym państwa. Obecnie dopłaty do wkładu własnego przysługują tylko kupującym nowe mieszkania.
– Młodzi ludzie już interesują się lokalami z drugiej ręki. Spodziewam się, że kiedy zmiany ostatecznie wejdą w życie, zainteresowanie wzrośnie. Rozszerzenie MdM to bardzo dobry krok, bo wiele osób nie mogło pozwolić sobie na mieszkanie od dewelopera, mieli też za mały wybór. Teraz rosną ich szanse na własne lokum – uważa Barbara Alancewicz-Grędzińska z olsztyńskiego biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Ruch widać też w dużych sieciowych agencjach. Jerzy Węglarz z Home Brokera wskazuje, że pojawiają się nawet klienci, którzy już podpisują umowy przedwstępne z wydłużonym okresem pozwalającym na podpisanie aktu notarialnego. Z „zaklepanym” mieszkaniem czekają na wejście zmian w MdM w życie.
Przedstawiciel Home Brokera dodaje, że np. w Gdyni co trzeci klient pyta o zmiany. Tu mieszkania używane będą dostępne w mniej atrakcyjnych lokalizacjach. Dla mieszkań z rynku wtórnego będzie bowiem obowiązywał niższy limit cenowy niż w przypadku nowych. Cena metra nie może przekraczać 90 proc. ceny odtworzenia jednego metra kwadratowego w danej gminie. Dla nowych lokali to 110 proc. Bardzo duży wybór mieszkań z drugiej ręki z dopłatą kupujący powinni mieć za to m.in. w Łodzi, Tychach, Kielcach i Zielonej Górze.
Nie tylko nabywcy będą chcieli skorzystać na MdM. W Zielonej Górze interesują się nim też sprzedający, którzy, o ile jest taka możliwość, myślą o podnoszeniu cen do dopuszczalnych limitów.
Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse dodaje, że podchody pod MdM na rynku wtórnym widać było już w czasie sejmowych prac nad nowelizacją ustawy regulującej zasady działania programu. Kiedy pojawiły się pierwsze zapowiedzi, że program obejmie rynek wtórny, wielu kupujących wstrzymało się z decyzjami o zakupie mieszkania. – Widać, że to ryzyko się opłaciło. Jestem pewien, że ta jesień upłynie na rynku wtórnym pod hasłem MdM, szczególnie tam, gdzie ograniczona jest obecność deweloperów i gdzie obowiązują limity cen. Teraz program wspiera kupujących przede wszystkim w większych miastach. Poza samym rozszerzeniem MdM na rynek wtórny bardzo kuszące mogą się okazać też większe dopłaty dla rodzin wielodzietnych – ocenia.
Z wyliczeń Michała Krajkowskiego, analityka DK Notus, przygotowanych dla DGP, wynika, że w takim przypadku dopłaty mocno wzrosną. Przykładowo przy zakupie przez rodzinę z trojgiem dzieci mieszkania w Warszawie o powierzchni 80 mkw. za 527 tys. zł będzie można liczyć na ponad 100 tys. zł dopłaty. Bez zmian byłoby to ok. 45 tys. zł. W przypadku osób i rodzin z trójką dzieci dopłaty do wkładu własnego wzrosną bowiem z 15 do 30 proc., a dla tych z dwójką dzieci do 20 proc.
– Za sprawą rosnących dopłat opłacalność kredytów MdM będzie jeszcze większa. Możliwość otrzymania nawet ponad 100 tys. zł dopłaty, a co za tym idzie – zaciągnięcie niższego kredytu – przyniesie wymierne korzyści. Nawet jeśli banki zaczęłyby stosować wyższe marże dla kredytów MdM, to i tak klienci w skali całego okresu spłaty zapłacą znacznie mniejsze odsetki – ocenia specjalista DK Notus.
Wskazuje, że obecnie tylko w kilku bankach warunki cenowe kredytu MdM są wyższe niż w przypadku innych kredytów. W PKO BP, Pekao i BGŻ BNP Paribas jego marża jest wyższa o 0,1 p.p. od standardowego kredytu bez dopłaty. W Pekao przy kredycie z dopłatą bank pobiera także wyższą prowizję za udzielenie. Większe różnice w cenie kredytu MdM i bez dopłaty są w Deutsche Banku. Osoby wnioskujące o kredyt preferencyjny otrzymają produkt droższy o 0,36 p.p. niż ten bez dopłaty z budżetu państwa.
Jednak w większości banków oferty kredytów MdM i bez dopłaty są takie same.
– Marża i w konsekwencji oprocentowanie zależą od wielkości kredytu, wartości nieruchomości, ale także od skorzystania przez kredytobiorcę z innych produktów banku, takich jak konto czy karta kredytowa – dodaje Michał Krajkowski.
Kiedy skończy się deweloperskie prosperity. Więcej na Forsal.pl