Rozwiązania proponowane w projekcie nowelizacji prawa spółdzielczego są na tyle nietrafione i potencjalnie szkodliwe, że dokument powinien trafić do kosza
Rozwiązania proponowane w projekcie nowelizacji prawa spółdzielczego są na tyle nietrafione i potencjalnie szkodliwe, że dokument powinien trafić do kosza
Tak można streścić uwagi Krajowej Rady Spółdzielczej (KRS)do propozycji zmian w prawie spółdzielczym, ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych i o własności lokali, nad którym pracuje Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Zdaniem naczelnego organu samorządu spółdzielczego projekt nie respektuje wymogów przyzwoitej legislacji, jest także „sprzeczny z zasadą samorządności spółdzielczej”. Jak podkreśla KRS, ma tak poważne wady, że nie powinien być w ogóle dalej procedowany. To kolejna krytyczna ocena forsowanych rozwiązań. Negatywną opinię dotyczącą części z nich przedstawiło ostatnio również Rządowe Centrum Legislacji.
Kontrowersje budzi m.in. pomysł, by członków zarządu spółdzielni powoływało zawsze walne zgromadzenie. Do tej pory przepisy (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 648) pozwalały ustalić to w statucie. Spółdzielcy mogli wybrać, czy członków zarządu wyłania walne zgromadzenie, czy rada nadzorcza.
Ustawodawca potrzebę zmian uzasadnił tym, że walne zgromadzenie (które składa się po prostu z mieszkańców) powinno mieć większy wpływ na wybór władz, a nowe regulacje przywrócą demokrację bezpośrednią. Receptą na część spółdzielczych patologii ma być także wprowadzenie pięcioletniej kadencji członków zarządu (w tym prezesa). Wszystkie te rozwiązania KRS oceniła negatywnie. Wskazała, że już obecnie kadencyjność można wprowadzić w statucie, a narzucenie jej z mocy ustawy „należy uznać za nadmiarowe i ograniczające samorządność spółdzielczą członków”.
Nowelizacja ustawy ma wprowadzić również możliwość głosowania poza walnym zgromadzeniem za pomocą ostemplowanych kart. Z założenia ma to ułatwić spółdzielcom życie i skłonić do bardziej licznego uczestniczenia w podejmowaniu decyzji. Jak ocenia jednak KRS, taka możliwość może paradoksalnie przyczynić się do obniżenia poziomu demokracji spółdzielczej, „sprowadzić członkostwo w spółdzielni do technicznego aktu głosowania, bez obrad i dyskusji”, a nawet mieć potencjalnie „charakter korupcjogenny”. Ma przyczynić się także do zwiększenia kosztów ‒ choćby ze względu na konieczność zatrudnienia dodatkowych osób, które będą zbierać głosy.
Jednym z najbardziej skrytykowanych przez KRS rozwiązań jest wyłączenie możliwości odmowy członkowi spółdzielni wglądu do umów zawartych z osobami trzecimi w sytuacji, gdy mogłoby to naruszyć prawa stron umowy lub jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że informacje zostaną pozyskane po to, by zaszkodzić spółdzielni. Zabezpieczeniem tego obowiązku będzie sankcja karna, która zakłada, że w razie odmowy na spółdzielnię będzie można nałożyć grzywnę. Zdaniem KRS, jeśli regulacja zostanie przyjęta w ustawie w niezmienionej formie, może doprowadzić nawet do paraliżu w realizowaniu przetargów, a spółdzielnie „zostaną faktycznie pozbawione tajemnicy przedsiębiorstwa”. W ocenie organu realna jest sytuacja, w której deweloper namówi członka spółdzielni do wydobycia umów tylko po to, by poznać kwoty, na podstawie których osoby trzecie świadczą usługi na rzecz spółdzielni. Podobnie negatywne konsekwencje widzi także w udostępnianiu wymienionych w ustawie dokumentów (m.in. uchwał, regulaminów czy protokołów lustracyjnych) na stronach internetowych. KRS zwraca uwagę przede wszystkim na brak szczegółów rozwiązania zakładających np. zabezpieczenie ogólnodostępnych informacji przed osobami nieuprawnionymi do ich przeglądania.
Z uwagami przedstawionymi przez KRS częściowo zgadza się adwokat Andrzej Ceglarski. Podkreśla jednak, że jego zdaniem spora część nieścisłości i nietrafionych rozwiązań nie wynika ze złej woli ustawodawcy, a raczej z niedokładności i braku głębszej refleksji nad zmianami. Dlatego projekt powinien być potraktowany bardziej jako brudnopis do dalszych prac niż rozwiązanie gotowe do wdrożenia.
‒ Nawet najlepsze idee nie są w stanie przykryć ustawodawczej bylejakości. W proponowanym kształcie regulacja, z uwagi na liczne sprzeczności i niedostosowanie do spółdzielczych realiów, stanie się niewątpliwie kanwą licznych sporów sądowych, a poszukiwanie szybkiej i jednolitej praktyki jej stosowania zdaje się utopią ‒ komentuje prawnik.
Andrzej Ceglarski wskazuje, że przyznanie prawa do bezwarunkowego otrzymywania umów zawieranych z osobami trzecimi jest niebezpieczne i może w przyszłości doprowadzić do naruszenia przepisów o zakazie konkurencji oraz dóbr osobistych. Paradoksalnie regulacja może jednak nie być dla ubiegających się o dostęp do dokumentów aż tak korzystna, jak wydaje się na pierwszy rzut oka.
‒ Owszem, ustawodawca zapisał, że odmowa udostępnienia dokumentów i skierowanie sprawy do sądu może nastąpić tylko wtedy, gdy istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że członek spółdzielni wykorzysta pozyskane informacje w sposób sprzeczny z interesem spółdzielni i przez to wyrządzi jej znaczną szkodę. Są to jednak przesłanki ocenne, których wykładnia dopiero będzie kształtowana w praktyce orzeczniczej. Sprawy sądowe mogą zaś trwać latami ‒ ocenia adwokat.
Zmianę przewidzianą w projekcie negatywnie ocenia też Agnieszka Skibińska-Lipowicz, radca prawny w kancelarii Sowisło & Topolewski. Jej zdaniem obowiązujące prawo w zupełności wystarcza, by rozstrzygać sprawy indywidualnie, mając na uwadze interesy zarówno spółdzielni, jak i jej członków.
‒ Po wprowadzeniu przepisów regulacje tych umów, często przecież wypracowane dzięki długoletniej praktyce i doświadczeniu w działaniu na wskazanym rynku, staną się łatwo dostępne dla potencjalnych konkurentów – podkreśla Skibińska-Lipowicz.
Andrzej Ceglarski, podobnie jak KRS, negatywnie ocenia pomysł obligatoryjnego wyboru zarządu spółdzielni przez walne zgromadzenie. Narzucenie jednolitej kadencji, bez możliwości samoregulacji, jest jego zdaniem nierównym traktowaniem spółdzielni mieszkaniowych w porównaniu do innych prywatnych podmiotów gospodarczych.
– Opisanie w projekcie ustawy wyborów do organów spółdzielczych niemal analogicznie do wyborów do ciał ustawodawczych uważam za możliwe tylko przy nikłej znajomości praktyki spółdzielczej. Obawiam się, że taka regulacja w praktyce spółdzielczej będzie trudna do zastosowania, dając podłoże do ogromnej liczby sporów sądowych. Ustawodawca jest tutaj zresztą niestety także „byle jaki”, np. raz pisząc tylko o możliwości tworzenia komitetów wyborczych, by w drugim zdaniu napisać, że w wyborach do zarządu i rady nadzorczej mogą startować jedynie kandydaci zgłoszeni przez zarejestrowane komitety wyborcze – wymienia.
Z krytyczną oceną KRS dotyczącą kadencyjności nie zgadza się natomiast Agnieszka Skibińska-Lipowicz, jednak jej zdaniem uzasadnienie wprowadzenia zmian – potrzeba poddawania bieżącej kontroli członów zarządu – jest zupełnie nieprzekonujące.
– Zgodnie z obowiązującymi przepisami członkowie zarządu są poddawani bieżącej corocznej ocenie, podejmowana jest przecież uchwała w przedmiocie udzielania im absolutorium, zaś w przypadku podjęcia uchwały negatywnej członkowie spółdzielni niezadowoleni z ich pracy mogą ich odwołać – pointuje Skibińska-Lipowicz. ©℗
Spółdzielnie mieszkaniowe w liczbach
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie opiniowania
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama