W niektórych regionach tereny pod zabudowę odpowiadały w ubiegłym roku za ponad połowę ogólnej liczby transakcji.

Liczba transakcji dotyczących nieruchomości zawartych przed notariuszami była w ubiegłym roku o 0,4 proc. większa niż rok wcześniej – podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. W poprzednich dwóch latach wzrosty przekraczały 7 proc. Właścicieli zmieniło mniej lokali, podczas gdy w poprzednich latach liczba transakcji systematycznie rosła.
Na mniejszą sprzedaż „nieruchomości lokalowych” wskazują także dane z Rejestru Cen Nieruchomości. W tym przypadku dostępne są również informacje o łącznej wartości transakcji. O ile liczba umów zmniejszyła się, to ich wartość urosła o prawie 9 proc.
– Zmniejszenie liczby transakcji mogło nastąpić w II i IV kw. ubiegłego roku, ale w pozostałych miał miejsce wzrost. Jeśli w sumie doszło do spadku, to jego źródłem nie było „odwrócenie sentymentu rynku”, ale prozaiczne kwestie związane z pandemią i lockdownami – komentuje Adam Czerniak, główny ekonomista Polityki Insight i analityk rynku nieruchomości.
Domy bronią przed pandemią
Największy udział w ogólnej liczbie transakcji kupna/sprzedaży nieruchomości stanowiły lokale – w województwach: dolnośląskim, pomorskim, mazowieckim i zachodniopomorskim oraz nieruchomości niezabudowane – w województwach: podkarpackim, lubelskim i świętokrzyskim – podał GUS.
W trzech ostatnich regionach działki odpowiadały za ponad połowę ogólnej liczby transakcji. Jeszcze w 2018 r. niezabudowane działki były przedmiotem poniżej 20 proc. transakcji nieruchomościowych w Polsce. W ubiegłym roku ich udział zwiększył się do 25 proc., a liczba urosła w ciągu roku o jedną szóstą.
Mieszkania na rynku wtórnym od 2015 r. zdrożały o 44,7 proc. Na pierwotnym o 24,7 proc.
O wzroście zainteresowania budową domów, zwłaszcza wśród osób zamożniejszych, mówi Kazimierz Kirejczyk, wiceprezes polskiej filii JLL, firmy doradczej na rynku nieruchomości. – Będzie nadal rosnąć zainteresowanie zakupem lub samodzielną budową domów jednorodzinnych. Trend ten jest już dziś silnie wzmacniany obawami przed kolejnymi falami pandemii oraz wprowadzeniem przez wiele firm pracy hybrydowej jako standardowego modelu działania – ocenia Kirejczyk.
W ubiegłym roku wydano 101,6 tys. pozwoleń na budowę dla inwestorów indywidualnych. To o 5 proc. więcej niż rok wcześniej. Liczba mieszkań oddanych do użytkowania urosła o 7 proc., do 74,1 tys. W pierwszej połowie tego roku inwestorzy indywidualni przekazali do użytkowania 42,5 tys. lokali, o 30 proc. więcej niż rok wcześniej. Dostali też pozwolenie na budowę 60,4 tys. mieszkań. Oznacza to wzrost o 29 proc.
Brak równowagi
U deweloperów liczba mieszkań oddanych do użytkowania była w pierwszym półroczu o 3 proc. mniejsza niż rok wcześniej. Wyniosła 42,5 tys. Ale w liczbie zgłoszeń był niemal 47-proc. wzrost, a pod względem liczby uruchamianych budów – nawet 64-proc.
Sprzyjają temu rosnące ceny. Według JLL na rynku deweloperskim mamy do czynienia z wyjątkowym brakiem równowagi podaży i popytu. W Warszawie przeciętna cena mieszkania znajdującego się w ofercie na rynku pierwotnym osiągnęła w końcu II kw. 12 tys. zł. Barierę 10 tys. zł pokonały Kraków i Trójmiasto.
– Popyt jest duży i nabywcy akceptują wyższe ceny. Ci, którzy kupują pierwsze mieszkanie na własny użytek, są wspierani przez wyjątkowo tani kredyt. Niskie stopy i wysoka inflacja powodują, że część osób zabiera swoje oszczędności z banku i przenosi na rynek mieszkaniowy. W ostatnim czasie pojawiła się grupa nabywców, którzy liczą na wzrost cen – wylicza Aleksandra Gawrońska, dyrektor działu badań rynku mieszkaniowego w JLL.
Ale działają też czynniki kosztotwórcze po stronie deweloperów, jak ograniczona dostępność terenów pod budowy i wzrost ich cen. – To również bardzo dynamicznie rosnące ceny materiałów budowlanych, jak stal czy drewno. One ostatnio stały się nieprzewidywalne. Coraz wyższe są koszty związane z infrastrukturą. Pojawiły się także nowe warunki techniczne – większe wymogi energetyczne. To będzie miało wpływ na ceny mieszkań wprowadzonych do oferty – ocenia Gawrońska.
Z danych opublikowanych wczoraj przez GUS wynika, że w ubiegłym roku mieszkania były średnio o 10,5 proc. droższe niż rok wcześniej. Skala zwyżek była najwyższa w minionej dekadzie. Na rynku pierwotnym zanotowano wzrost o 6,2 proc., a na rynku wtórnym o 13,8 proc. Ceny były na nim o 44,7 proc. wyższe niż w 2015 r. Nowo oddawane lokale podrożały w tym czasie o 24,7 proc.
CBRE, inny doradca nieruchomościowy, podsumował natomiast segment komercyjny. W pierwszym półroczu 2021 r. zainwestowano u nas w takie obiekty 2 mld euro, o prawie jedną trzecią mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Według firmy podobnie jak w innych krajach naszego kontynentu popularnością wśród nabywców cieszą się szczególnie projekty magazynowe i logistycznie – wiąże się to w dużej mierze z rozwojem handlu elektronicznego. W biura zainwestowano u nas w pierwszej połowie roku niespełna 800 mln euro.
Co sprzedajemy, co kupujemy