- Praktyka pokazywała, że walne zgromadzenia powodowały często paraliż organizacyjny. Przywrócenie możliwości zastąpienia ich zebraniem przedstawicieli jest właściwą drogą - mówi w wywiadzie dla DGP Agnieszka Skibińska-Lipowicz, radca prawny w kancelarii Sowisło & Topolewski.

Resort rozwoju w opublikowanym niedawno projekcie nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych proponuje, by walne zgromadzenia spółdzielców mogły zostać zastąpione przez zebrania przedstawicieli. Czyli demokracja bezpośrednia zostanie zastąpiona pośrednią. To dobry pomysł?
Uważam, że projekt zmian zaprezentowany przez ministerstwo rozwoju w zakresie dotyczącym przywrócenia możliwości zastąpienia w spółdzielniach mieszkaniowych walnego zgromadzania zebraniem przedstawicieli jest właściwą drogą. Praktyka pokazywała, że walne zgromadzenia, szczególnie w dużych spółdzielniach, powodowały często paraliż organizacyjny w funkcjonowaniu tego organu. Podkreślić również należy, że bardzo duża część członków spółdzielni nie jest w ogóle zainteresowana uczestnictwem w walnych zgromadzeniach. W efekcie często dochodziło do sytuacji, w której spółdzielnia mieszkaniowa musiała organizacyjnie przygotować posiedzenia walnych zgromadzeń tak jakby mieli w nim uczestniczyć wszyscy uprawnieni, tj. najczęściej wynająć odpowiednio dużą salę, zapewnić dostateczną liczbę dokumentów itp., a przychodziła jedynie garstka. Wiązało się to z dużymi kosztami, które w ostateczności przecież i tak ponoszą spółdzielcy.
Ponadto zgodnie z projektem o tym, czy walne zgromadzenie będzie zastąpione przez zebranie przedstawicieli, będą decydować spółdzielcy. Walne raz będzie więc musiało się spotkać, by zmienić statut spółdzielni. Moim zdaniem takie rozwiązanie daje szansę z jednej strony na racjonalizację kosztów, a z drugiej strony na to, że w spotkaniach będą uczestniczyć te osoby, które są faktycznie zaangażowane w działanie spółdzielni oraz w działania na rzecz jej członków.
Wiadomo już, że negatywnie do tej propozycji podchodzi Ministerstwo Sprawiedliwości. Zwraca ono uwagę m.in. na to, że jedną kwestią jest prawo głosowania, a inną – równie istotną – jawność działania organów spółdzielni. W wypadku walnego każdy może przyjść, wysłuchać prezesa, zadać mu pytania. Przy zebraniu przedstawicieli kontakt z szefostwem całej kooperatywy będzie ograniczony. Czy MS nie zwraca uwagi na istotną kwestię?
Walne zgromadzenie nie jest jedynym miejscem, gdzie członkowie spółdzielni mogą spotkać się z zarządem czy zadać mu konkretne pytania. Zresztą tego prawa członkowie nie stracą. Przecież wybrani przez nich przedstawiciele na zebraniach będą mogli, a wręcz powinni być do tego zobligowani, z racji udzielonego im mandatu. W mojej ocenie zebrania przedstawicieli nie powinny być miejscem, gdzie poruszane są partykularne problemy poszczególnych członków spółdzielni. Takie podejście, jak pokazuje zresztą dotychczasowa praktyka walnych zgromadzeń, często prowadziło do obstrukcji działania organu, nieuzasadnionego przedłużania jego obrad czy wręcz braku możliwości podejmowania uchwał w istotnych kwestiach dotyczących ogółu spółdzielców. W mojej ocenie więc pozostawienie doczasowego rozwiązania sprawdzało się jedynie przy małych spółdzielniach, zaś przy średnich i dużych było nieefektywne.
Zebrania przedstawicieli w spółdzielniach odbywały się do 2007 r. Wówczas ustawodawca postanowił ich zakazać na rzecz organizacji walnych. Nie obawia się pani, że rozwiązanie, które już raz się nie sprawdziło, znów się nie sprawdzi?
Czas pokaże. Pamiętajmy, że nie ma idealnych rozwiązań. Zawsze mogą zdarzyć się nadużycia i nie jesteśmy w stanie tego do końca przewidzieć. Z pewnością jednak w dużych spółdzielniach, które zdecydują się na zebrania przedstawicieli zamiast walnych, dojdzie do znacznego usprawnienia działania.
A może po prostu należałoby organizować walne zgromadzenia zdalnie?
To z pewnością rozwiązanie, które należy rozważyć. Tym bardziej że w okresie pandemii tego typu rozwiązania były wielokrotnie, z różnym oczywiście skutkiem, testowane. Ale pamiętajmy, że zorganizowanie zdalnego walnego zgromadzenia w dużych spółdzielniach byłoby niezwykle skomplikowane i wiązałoby się z ogromnymi kosztami. Dodatkowa kwestia to fakt, że wśród członków spółdzielni są też starsze osoby, nie wszyscy mają dostęp do internetu. Jeśli więc zdalny udział w walnym miałby być jedyną możliwością, mogłoby to stanowić ograniczenie praw części spółdzielców.