Komisja weryfikacyjna nie odwołała się od, teoretycznie niekorzystnych, wyroków w sprawie kilku stołecznych nieruchomości. Uznała, że w praktyce osiągnęła swój cel.

Chodzi o trzy nieruchomości znajdujące się przy ulicach Hożej, Skorupki i Twardej. Zwłaszcza ten ostatni adres budził emocje opinii publicznej, stając się symbolem reprywatyzacyjnej patologii. Prawidłowość decyzji zwrotowych prezydent miasta zakwestionowała komisja weryfikacyjna, jednak jej rozstrzygnięcia podważył pod koniec ubiegłego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Po lekturze uzasadnień wyroków organ postanowił nie odwoływać się. WSA, wytykając komisji błędy, przyznał bowiem jednocześnie, że decyzje wydane przez prezydenta Warszawy były bezzasadne.– Sąd podzielił ustalenia komisji, jednak zakwestionował jej sposób ujęcia rozstrzygnięcia. Mówiąc wprost, sąd potwierdził ustalenia spec organu co do nieprawidłowości w poszczególnych reprywatyzacjach, podważając jedynie sformułowanie rozstrzygnięcia – przekonuje Sebastian Kaleta, przewodniczący komisji.

DGP poznał treść uzasadnień. Szczególnie ciekawe jest to dotyczące działek przy ul. Twardej, gdzie sąd dopatrzył się rażącego naruszenia dekretu warszawskiego. Na skutek wydanej przez ówczesną prezydent Warszawy decyzji beneficjent jednej nieruchomości uzyskał udziały również w trzech innych. Problem w tym, że dwie z nich w ogóle nie należały do osób, od których nabył on roszczenia dekretowe. Zyskał zatem o wiele więcej, niż mu się prawnie należało. Jak podkreśla Sebastian Kaleta, z perspektywy komisji najważniejsze są konsekwencje wyroków WSA w Warszawie. Utrzymanie ich w mocy skutkować będzie niemożnością zreprywatyzowania tych gruntów w przyszłości. Co by oznaczało, że zostaną w zasobach miasta. Entuzjazm Kalety studzi Mariusz Bidziński, radca prawny i wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy, przypominając, że sama komisja też poległa w sądzie. – Komisja została powołana nie w celu wykazywania nieprawidłowości w działaniach podejmowanych przez nielubianą polityk, lecz w celu wydawania poprawnych merytorycznie decyzji. Tłumaczenie, że co prawda nasza decyzja była zła, ale wcześniej prezydent też wydała złą decyzję, nie przystoi poważnym ludziom – zaznacza ekspert.

Sprawy reprywatyzacyjne dotyczące warszawskich nieruchomości przy ulicach Twardej, Hożej i Skorupki elektryzowały opinię publiczną. Jedni bowiem twierdzili, że decyzje zwrotowe były wydane poprawnie. Inni – że roiło się od nieprawidłowości i doszło do wzbogacenia się przez osoby o szemranej reputacji kosztem ogółu społeczeństwa. Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji we wszystkich trzech przypadkach wyszła z założenia, że prezydent stolicy przy wydawaniu decyzji na rzecz tzw. baronów reprywatyzacji popełnił szereg błędów.
Następnie jednak w każdej z tych trzech spraw Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził nieważność decyzji wydanej przez komisję. Porażka? Niekoniecznie. A to dlatego, że w każdym przypadku sąd stwierdził także nieważność decyzji reprywatyzacyjnej wydanej przez prezydenta. DGP właśnie zapoznał się z uzasadnieniami wszystkich tych wyroków. Wynika z nich, że komisja weryfikacyjna popełniała błędy, ale zarazem trafnie punktowała nieprawidłowości w pracach ratusza. Te były zaś tak istotne, że decyzje zwrotowe sprzed wielu lat nie mogły się ostać.
Słodka porażka
– W sprawach dotyczących nieruchomości położonych przy ul. Hożej, ul. Skorupki oraz jednej z najgłośniejszych spraw reprywatyzacyjnych, działki przy ul. Twardej, sąd podzielił ustalenia faktyczne komisji weryfikacyjnej, jednak zakwestionował sposób ujęcia rozstrzygnięcia obrany przez komisję. Mówiąc wprost, sąd potwierdził ustalenia komisji co do nieprawidłowości w poszczególnych reprywatyzacjach, podważając jedynie sformułowanie rozstrzygnięcia – przekonuje Sebastian Kaleta, przewodniczący organu.
I dodaje, że z perspektywy komisji wyroki WSA w Warszawie, o ile kwestionują wybraną formę rozstrzygnięcia, to potwierdzają dostrzeżone przez komisję nieprawidłowości i realizują skutek, który wynika z prac organu.
– Z tego względu komisja werdyktów tych nie zaskarżyła. Utrzymanie w mocy wydanych wyroków skutkować będzie niemożnością zreprywatyzowania tych gruntów w przyszłości, co w pełni będzie potwierdzać ustalenia komisji i byłoby jej wielkim sukcesem. Sama działka przy ul. Twardej przez warszawski ratusz wyceniana była na ponad 100 mln zł – zaznacza Sebastian Kaleta.
Wiadomo jednak, że sprawami i tak zajmie się Naczelny Sąd Administracyjny. Ustaliliśmy, że w dwóch z trzech (decyzji dotyczących nieruchomości przy ul. Twardej oraz ul. Skorupki) skargi kasacyjne złożyli beneficjenci. Co do trzeciej – nie wiemy.
Różne perspektywy
Profesor Mariusz Bidziński, radca prawny i wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy, zaznacza, że formuła „przegrałem, ale wygrałem”, do której stara się przekonywać przewodniczący komisji Sebastian Kaleta, jest „prawniczo miałka”.
– Komisja weryfikacyjna, bądź co bądź organ administracji publicznej, została powołana nie w celu wykazywania nieprawidłowości w działaniach podejmowanych przez nielubianą polityk, lecz w celu wydawania poprawnych merytorycznie decyzji. Tłumaczenie, że co prawda nasza decyzja była zła, ale wcześniej prezydent też wydał złą decyzję, nie przystoi poważnym ludziom – zaznacza Mariusz Bidziński. Jego zdaniem każde orzeczenie sądu, w którym stwierdzono nieważność decyzji organu, powinno być przyczynkiem do analizy i chęci poprawy w przyszłości, a nie do radości.
Inaczej do sprawy podchodzi Jan Śpiewak, warszawski aktywista, który jako jeden z pierwszych mówił o patologiach warszawskiej reprywatyzacji. Jego zdaniem systemowym błędem jest to, że sprawy w ogóle rozpoznawane są przez sąd administracyjny.
– Przecież reprywatyzacyjna patologia powstała w istotnej mierze ze względu na kuriozalne orzecznictwo sądów administracyjnych. Teraz zaś sędziowie tego samego sądu oceniają, czy doszło do nieprawidłowości – zauważa Śpiewak. I dodaje, że jeśli już sprawą musi zajmować się wojewódzki sąd administracyjny, to należałoby przenieść postępowania dotyczące zwrotów nieruchomości warszawskich do sądu w innym mieście.
– Tak czy inaczej to dobrze, że błędne decyzje wydawane z rażącym naruszeniem prawa przez prezydent stolicy upadają. Tyle że wstydliwe jest, iż potrzebne do tego są orzeczenia sądu. Była prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna była współpracować z komisją weryfikacyjną, tak ażeby doszło do stwierdzenia nieważności decyzji znacznie wcześniej – zaznacza Jan Śpiewak.
Dodaje też, że to, iż mówimy o procedurze administracyjnej, nie może przesłaniać nam, że przy wydawaniu decyzji zwrotowych dochodziło przede wszystkim do kryminalnego procederu. Co – przypomina Śpiewak – przyznała nawet Gronkiewicz-Waltz, mówiąc o działającej w ratuszu zorganizowanej grupie przestępczej.
Twardy błąd
Sprawa zwrotowa dotycząca działek przy ul. Twardej w Warszawie to jedna z najbardziej znanych i kontrowersyjnych decyzji reprywatyzacyjnych. To właśnie nią w pierwszej kolejności postanowiła zająć się komisja weryfikacyjna, gdyż to właśnie przy ul. Twardej znajdowało się gimnazjum. Politycy Prawa i Sprawiedliwości uczynili z tego konkretnego przypadku przykład tego, jak nieprawidłowości w stołecznej reprywatyzacji uderzały w przeciętnego obywatela.
W uzasadnieniu wyroku WSA (wyrok z 28 września 2020 r., sygn. akt I SA/Wa 1333/17) czytamy, że na skutek decyzji prezydenta stolicy beneficjent decyzji, jako następca prawny dawnych właścicieli jednej nieruchomości, uzyskał udziały w prawie użytkowania wieczystego trzech innych nieruchomości, z których dwie nigdy nie stanowiły własności osób, od których nabył roszczenia dekretowe. Mówiąc prościej: prezydent postanowił zwrócić o wiele więcej, niż w ogóle wolno było rozważać w tej sprawie.
„Przyznanie prawa użytkowania wieczystego do nieruchomości niestanowiącej własności poprzednika prawnego beneficjenta decyzji reprywatyzacyjnej stanowi rażące naruszenie art. 7 ust. 1 i ust. 2 dekretu warszawskiego” – czytamy w uzasadnieniu.
Dalej sąd zaś spostrzegł, że komisja weryfikacyjna dopatrzyła się wielu nieprawidłowości w decyzji wydanej przez prezydenta miasta, ale akurat na tę nie zwróciła uwagi. A właśnie ta – w ocenie sądu – była kluczowa, bo zamyka temat; dalsze rozważania na temat prawidłowości zwrotu stały się bowiem zbędne.
Reprywatyzacja po warszawsku