Zamieszanie wokół Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Warszawie jest pokłosiem m.in. postanowienia stołecznego sądu (sygn. akt XXIII Gz 461/14). Sąd Okręgowy uchylił bowiem decyzję o ogłoszeniu upadłości likwidacyjnej spółdzielni, gdyż wierzyciel nie udowodnił wystarczająco, że pieniądze mu się należą.
Zamieszanie wokół Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Warszawie jest pokłosiem m.in. postanowienia stołecznego sądu (sygn. akt XXIII Gz 461/14). Sąd Okręgowy uchylił bowiem decyzję o ogłoszeniu upadłości likwidacyjnej spółdzielni, gdyż wierzyciel nie udowodnił wystarczająco, że pieniądze mu się należą.
Dług ŚSM, którą zainteresowała się zarówno prokuratura, jak i media, sięga według różnych wyliczeń od kilku do nawet ponad 80 mln zł. Mimo to kilka miesięcy temu sąd stwierdził, że nie należy ogłaszać upadłości. „Postanowienie nawiązuje do utrwalonej – bo jeszcze przedwojennej, ale często zapominanej przez sądy rejonowe – tradycji orzeczniczej, zgodnie z którą wierzyciel nie może żądać ogłoszenia upadłości, jeżeli jego wierzytelność jest sporna i nieuznawana przez dłużnika” – informuje kancelaria Zimmerman i Wspólnicy, która reprezentowała spółdzielnię.
Artykuł 24 prawa upadłościowego i naprawczego (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1112 ze zm.) stanowi, że wierzyciel składający wniosek powinien uprawdopodobnić swoją wierzytelność. I to właśnie z różnej interpretacji „uprawdopodobnienia” wynikają rozbieżności w orzecznictwie. Niekiedy sądy przychylają się do wniosków wierzycieli, mimo że nie posiadają oni tytułu wykonawczego. Zdarza się jednak także – tak jak w przypadku ŚSM – iż stwierdzają, że wierzyciel nie posiada legitymacji czynnej. A co za tym idzie, nie ogłaszają upadłości niezależnie od tego, że dany podmiot jest faktycznie niewypłacalny.
Jak twierdzi Karol Tatara z Kancelarii Prawa Gospodarczego i Upadłościowego Karol Tatara i Współpracownicy oba podejścia mogą być racjonalne.
– Z punktu widzenia wierzyciela złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości może być dobrym środkiem nacisku na dłużnika – mówi prawnik.
Jest też korzystne finansowo: wierzyciel zamiast uiszczać opłatę stosunkową w wysokości 5 proc. wartości sporu, płaci tylko 1000 zł opłaty stałej. A, jak wyjaśnia mec. Tatara, widmo upadłości działa na wyobraźnię dłużnika i mobilizuje do płatności.
– Z drugiej strony często zdarza się, iż dłużnik bezpodstawnie kwestionuje roszczenia wierzyciela tylko i wyłącznie z powodu braku możliwości zapłaty. Zarzucenie sporności roszczenia byłoby wtedy prostą metodą na uniemożliwienie wierzycielom składania wniosków o ogłoszenie upadłości – podkreśla Karol Tatara.
Dlatego też przepisy wprost nie stanowią, które podejście powinien stosować sąd. Istotne w tym przypadku jest to, aby nie została ogłoszona upadłość wynikająca z nieistniejącego długu. Takie zagrożenie jednak zdaniem Łukasza Ozgi, radcy prawnego w Kancelarii Płonka Ozga Adwokaci i Radcowie Prawni, nie występuje.
– Przepisy dostarczają dłużnikom instrumentów prawnych, które mogą posłużyć do obrony przed wnioskami o upadłość składanymi w złej wierze – twierdzi.
Adwokat Radosław Płonka z tej samej kancelarii dodaje, że chroniony w postępowaniu jest również wierzyciel.
– Odrzucenie lub oddalenie wniosku o ogłoszenie upadłości nie powoduje skutku rzeczy osądzonej. A tym samym ten sam wierzyciel w stosunku do tego samego dłużnika może złożyć wniosek ponownie – przypomina Płonka.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama