Jak wygląda budownictwo pasywne w Polsce na tle pozostałych państw europejskich, czy Polska jest na końcu stawki, czy raczej mieścimy się w średniej i jak będzie rosło zainteresowanie tego typu budownictwem?
Budownictwo pasywne jest propagowane na terenie całej Europy – w Polsce jest to nadal problem. Co roku notujemy 100% wzrost budownictwa pasywnego w całej Europie. W Polsce nadal istnieje za mało przykładów pasywnego budownictwa. Problemem dla rozwoju budownictwa pasywnego są funkcjonujące w Polsce rozporządzenia budowlane. Moim zdaniem, są one najgorsze w Europie. Pozwalają one na stosowanie XX-wiecznych technologii, które skutkują 80-90% większym zużyciem energii niż w budynkach pasywnych.
Ale mamy przepisy o efektywności energetycznej...
Tak, ale zmiany w przepisach dotyczących efektywności energetycznej mają być wprowadzane stopniowo do 2020 r. Jest to błędem – te stawiane obecnie budynki za 6 lat będą musiały bowiem przejść kompletną termomodernizację. Nie ma w tym żadnej logiki. Może to wpływ jakiegoś lobby energetycznego, aby sprzedawać jak najwięcej energii elektrycznej zamiast inwestować w innowacje w budownictwie i tworzyć miejsca pracy? 1 milion inwestycji w budownictwie daje bowiem 3 - 4 razy więcej miejsc pracy niż analogiczna inwestycja w sektor energetyczny.
Jak to wygląda w Niemczech, czy jest to kraj wiodący w tego typu budownictwie?
Banki w Niemczech udzielają większych kredytów na budowle pasywne, gdyż jest to dodatkowy impuls dla gospodarki i długotrwałe zabezpieczenie dla każdego inwestora – po maksimum 12 latach spłaca się dodatkowy kredyt, a dalsze oszczędności dadzą nam dodatkowe pieniądze w okresie renty czy emerytury. Dodać należy, że te kalkulacje oparte są na obecnych cenach energii, a za 10 lat będzie ona droższa nawet dwukrotnie – to rzeczywistość.
Czy pomysł na dopłaty do domów energooszczędnych NFOŚiGW i ZBP to właściwy kierunek promowania budownictwa tego typu. Co Pan myśli o tym programie?
Dopłaty do budynków NF15 są krokiem we właściwym kierunku. Musimy bowiem obudzić społeczeństwo i zacząć budować pasywnie. Natomiast dopłaty do budynków energooszczędnych NF40 są w mojej opinii marnowaniem pieniędzy, gdyż te budynki trzeba będzie potem termomodernizować. Dla budynków NF40 z dotacją 36.000 zł brutto potrzebne są jeszcze grzejniki oraz dodatkowe ogrzewanie i są one w zasadzie droższe niż NF15, dla których dotacja wynosi 50.000 zł brutto.
Czym domy pasywne różnią się od energooszczędnych?
Do ogrzania domu energooszczędnego 50 kWh/m² potrzeba pięciokrotnie więcej energii niż do ogrzania budynku pasywnego. Domy energooszczędne NF40 zużywają 65% więcej energii i po pewnym czasie muszą być poddane ponownej termomodernizacji. Ceny energii będą zaś dalej rosnąć. Budynki pasywne zaś już od 1991 roku odpowiadają standardom niemal zerowego zapotrzebowania na energię, które w całej Europie będą obowiązywały od 2020 r. Poza tym są to budynki o najwyższej jakości potwierdzonej rzetelnymi certyfikatami o dwudziestoletniej tradycji.
Jakie są różnice w kosztach utrzymania tych budynków?
Do ogrzania budynku pasywnego potrzeba najwyżej 15kWhm²a (technologia rozwija się w kierunku obniżenia zużycia energii do 10kWhm²a). Takie zużycie dla budynku 150 m2 oznacza 2250 kWh rocznie, co daje koszty w wysokości: 3.836 zł (olej 4.05 zł/l) przy ogrzewaniu olejem opałowym, 619 zł przy gazie ziemnym z kotłem kondensacyjnym oraz 337 zł przy ogrzewaniu prądem z pompą ciepła przy COP4 . Ponadto w domu energooszczędnym w którym występuje zapotrzebowanie na dodatkowe grzejniki nie można zastosować dodatkowo np. pompy ciepła, a w budynkach pasywnych jest ona stosowana.
Polacy nie są zbyt majętnym społeczeństwem. Czy dom pasywny musi być drogi?
Zasada ekonomiczna jest taka, że na budowę budynku bierzemy z lewej kieszeni, a na jego utrzymanie z prawej. Dla budynku pasywnego suma wydatków tych obu kieszeni nie jest wcale wyższa niż dla tradycyjnego budynku – takiego, jakie się w Polsce buduje. Budowa w technologii pasywnej jest jedynie ok. 350 zł/m2 droższa niż w tradycyjnych technologiach.
Jeżeli ktoś buduje tradycyjnie (tzn. budynek o zapotrzebowaniu na ciepło do ogrzewania na poziomie 120 kWh/m2a) to w dużym uproszczeniu można przyjąć, że dla budynku jednorodzinnego o powierzchni około 150 m2 zamieszkałego przez czteroosobową rodzinę na potrzeby grzewcze rocznie wydać trzeba przynajmniej 5 000 zł. Budując analogiczny budynek pasywny (tzn. budynek o zapotrzebowaniu na ciepło do ogrzewania na poziomie 15 kWh/m2a), koszty ogrzewania w skali roku ograniczają się zaledwie do około 600 zł.
Różnica pomiędzy tymi kwotami to pieniądze, które można przeznaczyć na dodatkowe koszty inwestycji w budynek pasywny. Warto zaznaczyć, że koszty dodatkowe na budowę domu pasywnego w porównaniu z tradycyjnym budynkiem wynoszą około 7 proc. – 13 proc. Różnica ta systematycznie się obniża i na zachodzie Europy powstają pierwsze budynki pasywne w takiej samej cenie jak budynki „tradycyjne”. Nie trudno obliczyć, że dodatkowe koszty inwestycyjne na budynek pasywny zwrócą się po około 7 latach.
Czy to nie jest uproszczenie?
Jest to pewne uproszczenie, ale całkowicie uzasadnione. Proszę pamiętać, że domy budujemy często na całe życie, a cykl życia tych inwestycji wynosi przynajmniej 50 lat. Zatem po początkowym okresie, gdy budynek pasywny zaczyna się „zwracać”, rozpoczyna się bardzo długi okres, gdy przynosi on już tylko oszczędności w porównaniu z tradycyjnymi budynkami.
Czy naprawdę w 7 lat zwróci się nam inwestycja w dom pasywny?
Tak, ale muszę przyznać, że celowo policzyłem najmniej optymistyczny wariant. Znam w Polsce dzielnice i miasta, gdzie podłączenie gazowe kosztuje tyle co pompa ciepła, z którą spłata kredytu byłaby jeszcze szybsza. Dlatego policzyłem wszystko dla budynków z tą samą energią. Tylko, że w konwencjonalnym budynku takiej pompy nie można zainstalować. Potrzebny jest budynek pasywny z innowacyjnym piecem o płycie fundamentowej do grzania i chłodzenia. Wtedy taka pompa uzyskuje COP powyżej 5 - 6, a ja kalkulowałem dla 4. Więc stosując bardziej innowacyjne technologie, można jeszcze szybciej uzyskać zwrot inwestycji.
Spotkałem się ze zdaniem, że to koniec budownictwa standardowego. Że dziś każdy buduje domy i mieszkania energooszczędne, bo innych się nie opłaca. Dlaczego powinniśmy od razu decydować się na dom pasywny?
Nic nie powinniśmy – człowiek sam decyduje, co robi. Ale jeżeli buduje innowacyjnie – myśląc o przyszłości i wykorzystując całą dzisiejszą wiedzę i rozum, to nie można inaczej budować. Tradycyjne budowanie dziś wynika albo z braku wiedzy albo z czystej głupoty. Wbrew obawom zapewniam, że budynki pasywne to domy na cztery pory roku, a do tego życie bez kłopotów energetycznych. Da się je zbudować w każdym klimacie.
O budownictwie pasywnym w Polsce najczęściej mówimy w odniesieniu do domów jednorodzinnych. Nie jest za to tematem zbyt popularnym wśród deweloperów i nabywców mieszkań.
Pasywne mieszkania jest jeszcze łatwiej zbudować niż budynki jednorodzinne. Takie mieszkania dzięki minimalnemu zużyciu energii mają wyższą wartość i są zawsze łatwiejsze do wynajęcia. Przy obecnej dotacji na budownictwo pasywne w Polsce, każdy deweloper, który nie buduje budynków NF15 zaprzepaszcza ogromną biznesową szansę. Nie ma znaczenia, czy mówimy o biurowcu, domu, bloku mieszkalnym, centrum handlowym, hali sportowej czy kościele – każdy budynek można zbudować w technologii pasywnej. Tylko, że development śpi! Ludzie zaś są zmuszeni kupować to co jest na rynku…
Jakie są największe przeszkody dla domów pasywnych w Polsce?
Przede wszystkim to nieświadomość i brak wiedzy. Także u fachowców – osób zajmujących się projektowaniem budynków pasywnych nie jest aż tak dużo. Większość architektów projektuje cokolwiek sobie klient zażyczy – a jak wiadomo, gdy coś jest do wszystkiego…
Czego Pana zdaniem potrzeba, aby dostosować polskie przepisy, tak by promowały budownictwo pasywne?
Takie zmiany w przepisach były już gotowe za czasów ministra Aumillera w 2008 roku. Zabrakło trzech tygodni do ich wprowadzenia… i nadal ich nie ma, a mamy już 2013 rok i za 6 lat wchodzą unijne dyrektywy.