Deweloperzy, spółdzielnie mieszkaniowe, nawet indywidualni inwestorzy nie budują nowych mieszkań i domów. Świadczy o tym malejąca z miesiąca na miesiąc liczba wydawanych pozwoleń na budowę i rozpoczynanych inwestycji.
Deweloperzy, spółdzielnie mieszkaniowe, nawet indywidualni inwestorzy nie budują nowych mieszkań i domów. Świadczy o tym malejąca z miesiąca na miesiąc liczba wydawanych pozwoleń na budowę i rozpoczynanych inwestycji.
W ciągu jedenastu miesięcy 2012 r. urzędy wydały w sumie 153 tys. pozwoleń na budowę, czyli o 9,1 proc. mniej niż w tym samym okresie rok temu. Jeszcze bardziej, bo aż o 11 proc., skurczyła się liczba nowych inwestycji. Od stycznia do końca listopada ruszyła budowa 136 tys. mieszkań, podczas gdy w tym samym okresie ub.r. było ich 153 tys. Według ekspertów trend spadkowy utrzyma się jeszcze przez najbliższe miesiące 2013 r. Powodem jest utrzymująca się duża nadpodaż mieszkań.
Z najnowszego raportu firmy analitycznej Reas wynika, że w pod koniec trzeciego kwartału w sześciu największych miastach w Polsce na klientów czekało w sumie 55,7 tys. lokali na różnym etapie budowy.
Dla deweloperów i spółdzielni mieszkaniowych największym problemem są mieszkania już ukończone, na które trudno znaleźć nabywców. Pod koniec września tylko w Warszawie takich mieszkań było ponad 4,7 tys., czyli o kilkaset więcej niż w poprzednim kwartale. W sześciu aglomeracjach łącznie było ich ponad 12,7 tys. – Ich liczba jeszcze wzrośnie, bo pod koniec roku firmy oddadzą do użytkowania kolejne nowe osiedla – mówi prof. Jacek Łaszek, ekspert od rynku nieruchomości i wykładowca warszawskiej SGH. Nowych mieszkań będzie przybywać przez kolejne dwa lata, ponieważ na rynek zaczną wchodzić lokale, których budowę firmy rozpoczęły przed końcem kwietnia tego roku, czyli przed wejściem w życie ustawy deweloperskiej. Z danych GUS wynika, że przed wejściem w życie nowych przepisów liczba rozpoczętych budów wrosła o 28 proc., a liczba pozwoleń o 19 proc.
Sprzedaż tak dużej liczby mieszkań nie będzie łatwa. Osłabienie gospodarcze i restrykcyjna polityka wyliczania zdolności kredytowej sprawiają że spada wartość udzielanych kredytów hipotecznych. Co więcej, klienci ostrożniej niż kilka lat temu zadłużają się, obawiając się utraty pracy.
– Przyszły rok powinien upłynąć pod znakiem dalszych obniżek cen – mówi prof. Łaszek. Taki trend, jego zdaniem, utrzyma się do czasu, aż firmom nie uda się upłynnić nadwyżki. Ewentualnej zmiany, czyli wzrostu cen nieruchomości, można spodziewać się dopiero w 2014 roku.
W nadchodzącym roku najprawdopodobniej najsłabszy pod względem sprzedaży będzie I kwartał. Co prawda styczeń jeszcze nie będzie najgorszy, bo zrealizowane zostaną wnioski złożone w grudniu 2012 r. (ich liczba od października rosła, bo przybywało klientów, którzy chcieli skorzystać z wygasającego programu „Rodzina na swoim”). Jednak kolejne miesiące będą coraz gorsze. Według ekspertów Reas w sumie liczba umów kredytowych zawartych w całym 2013 r. będzie o kilka procent niższa niż w 2012 r.
9,1 proc. o tyle spadła liczba wydanych pozwoleń na budowę w ciągu 11 miesięcy tego roku w porównaniu z analogicznym okresem 2011 roku
11 proc. o tyle spadła liczba rozpoczętych budów
40 proc. o tyle zmniejszyła się liczba pozwoleń na budowę wydawanych dla spółdzielni mieszkaniowych
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama