Koniunktura gospodarcza coraz gorsza, o kredyt hipoteczny trudno, za chwilę skończy się „Rodzina na swoim” – taka sytuacja w końcu musiała się odbić na rynku nieruchomości. Deweloperzy borykający się z dużą nadpodażą gotowych do odbioru lokali coraz częściej i wyraźniej obniżają ich ceny.
ikona lupy />
Średnie ceny ofertowe mieszkań w największych miastach Polski - IX 2012 / DGP
Najbardziej spuścili z tonu ci oferujący mieszkania na obrzeżach dużych miast – tam od początku roku ceny spadły nawet o 10 – 15 proc. Na przykład w podwarszawskim Piastowie na osiedlu Kościuszki gotowe lokale można kupić już za 4,7 tys. zł za 1 mkw., podczas gdy za podobne na Żoliborzu czy Mokotowie trzeba zapłacić 7 – 8 tys. zł. Podobnie jest w Grodzisku Mazowieckim czy w Jabłonnie, gdzie przybywa ofert za niespełna 5 tys. zł. Przykładowo spółka Ceres Development oferuje obecnie nowe lokale już po 4,5 tys. zł za 1 mkw. – o 10 proc. taniej niż rok temu.
– Doczekaliśmy czasów, kiedy na klientów działają wyłącznie solidne upusty, ewentualnie wykończenie pod klucz w cenie – przyznaje Marta Kruszewska z firmy Instal. Ten deweloper obniżył właśnie ceny na osiedlu Park Jodłowa w Białymstoku. Dziś 50-metrowe mieszkanie na nim można kupić za niespełna 200 tys. zł – aż o 16 proc. taniej niż jeszcze przed miesiącem.
– Firma trochę mniej zarobi, ale szybka sprzedaż bardziej jej się opłaca niż utrzymywanie gotowych już mieszkań i spłata drogiego kredytu inwestycyjnego – tłumaczy takie decyzje spółek deweloperskich Piotr Krochmal z Instytutu Analiz Monitoring Rynku Nieruchomości. Dodaje, że jeszcze przed zimą deweloperzy chcą sprzedać jak najwięcej, żeby nie płacić za ogrzewanie nieruchomości.
Na obrzeżach decydują się zamieszkać głównie ludzie młodzi, z ograniczoną zdolnością kredytową. Drugą grupą są rodziny z dziećmi, które sprzedały mniejsze mieszkanie bliżej centrum, aby kupić większe. Taka inwestycja wiąże się jednak z dłuższymi dojazdami do pracy. Atutem zaś jest bliskość terenów rekreacyjnych i coraz lepsza infrastruktura lokalna.
Choć na razie trend na rynku jest wyraźnie spadkowy, to analitycy przewidują, że w najbliższych latach wartość lokali na peryferyjnych osiedlach będzie rosła. Szczególnie w pobliżu już wybudowanych lub planowanych ciągów komunikacyjnych, takich jak most Północny w Warszawie czy autostrada A2.
Zdaniem ekspertów rozwój taniego budownictwa mieszkaniowego na obrzeżach miast odzwierciedla siłę nabywczą Polaków. Statystyczny Kowalski zarabiający 3,6 tys. zł brutto może sobie pozwolić na kredyt w wysokości około 250 tys. zł. Między innymi dlatego ponad 80 proc. z rozpoczętych w tym roku inwestycji to lokale z segmentu popularnego – w gorszej lokalizacji, ale za to tanie.
Niestety, mimo że nieruchomości tanieją, to – jak wynika z szacunków rządu – w kraju nadal brakuje 1,5 – 1,7 mln mieszkań. Rocznie przybywa 120 – 160 tys. lokali.