Po 2020 r. wszystkie nowe budynki muszą być energooszczędne – tak głosi unijna dyrektywa. To dobrze, bo w przyszłości rachunki za prąd i gaz będą niższe. Ale najpierw więcej zapłacimy za domy. Nawet do 40 proc.
Rząd pracuje właśnie nad ustawą o charakterystyce energetycznej budynków, która może być początkiem rewolucji na rynku budowlanym. Zakłada ona, że po 2018 roku wszystkie nowe obiekty użyteczności publicznej powinny być budynkami zeroenergetycznymi, czyli praktycznie niezużywającymi energii do ogrzania lub zasilenia klimatyzacji.
Takie wymagania będą musiały też spełnić wszystkie domy jednorodzinne i bloki, które zostaną zaprojektowane po 2020 roku. Te już istniejące będą stopniowo docieplane i modernizowane przy okazji niezbędnych remontów. Nowe przepisy przewidują bowiem, że po 2020 roku nikt nie dostanie pozwolenia na budowę, remont kapitalny lub rozbudowę, jeżeli nie przedstawi projektu potwierdzającego, że budynek jest energooszczędny. Pytanie brzmi: ile nas to będzie kosztować?
Pozostało
95%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama