Europa tkwi w samym centrum „przedłużającej się agonii” rynku mieszkaniowego, którego końca nie widać. Krach rozpoczął się pięć lat temu, trwa zatem dłużej niż typowy 12-18-miesięczny spadek – alarmuje w najnowszym raporcie Royal Institution of Chartered Surveyors (Rics).

Instytut licencjonowanych rzeczoznawców na Wsypach przypomina, że ceny domów w Irlandii i Hiszpanii spadły w zeszłym roku –odpowiednio - o 17 proc. i 10 proc. w porównaniu z rokiem 2010. Ale w Niemczech, Francji, Szwajcarii i Norwegii domy podrożały o 5 i więcej procent – relacjonuje serwis BBC.

Olbrzymi spadek cen

Przegląd rynku mieszkaniowego w Europie dokonany przez Rics sugeruje, że jego przyszłość zależy od skali gospodarczego spowolnienia. Będzie ona „ponura”, jeśli kryzys w strefie euro pozostanie nierozwiązany albo zakończy się „ w bolesny sposób” – ostrzegają autorzy raportu.

Ceny w Irlandii już są obecnie niższe o 50 proc. w porównaniu ze swoim szczytem, a szereg nowych domy zbudowane jeszcze przed załamaniem się stawek. Rynek w Europie może przetrwać tylko z niewielkimi stratami, jeśli spowolnienie gospodarki w regionie będzie umiarkowane.

W kilku krajach europejskich ceny domów jednak rosły, choć z różnych powodów. We Francji zadziałał pakiet bodźców stymulacyjnych, Islandia odbiła się od głębokiego dna, wzrostom w Norwegii nie dorównał żaden z krajów skandynawskich. W Finlandii, Szwecji i Danii ostatnia fala podwyżek miała miejsce w 2011 roku.

Na Wyspach domy są średnio o 1 proc. tańsze niż przed rokiem. Jedynie w Londynie, gdzie za dom trzeba było przeciętnie wyłożyć 351,3 tys. funtów, ceny wzrosły o 2,9 proc.