Rynek najmu krótkoterminowego to podatkowa czarna dziura. Niemal wszyscy są zgodni, że najwyższy czas się tym zająć. Eksperci obawiają się jednak, że szykowane zmiany uderzą w zwykłych obywateli, a nie w największych graczy

Szara strefa w centrach miast

Gdy ktoś prowadzi hotel, prowadzi również działalność gospodarczą. Jest wpisany do Krajowego Rejestru Sądowego lub Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, płaci podatki, składki na ubezpieczenia społeczne. Uciec przed zobowiązaniami wobec państwa jest trudno. Zupełnie inaczej jest w przypadku osób wynajmujących mieszkania turystom w ramach najmu krótkoterminowego. Najczęściej robi to się za pośrednictwem internetowych platform, wśród których najpopularniejsze są Airbnb i Booking.com. Wśród wynajmujących lokale odsetek płacących podatki i rejestrujących działalność gospodarczą jest niewielki. Tymczasem, jak pokazują statystyki, gros tego rynku bynajmniej nie jest w rękach właścicieli jednego lub dwóch lokali niepotrzebnych do zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych. Wręcz przeciwnie: przez ostatnie lata powstała już całkiem rozbudowana gałąź gospodarki związana z prowadzeniem najmu krótkoterminowego. Wiele nieruchomości jest kupowanych z tą myślą przez bogatych inwestorów, którzy liczą na stopę zwrotu znacznie lepszą niż z jakiegokolwiek innego sposobu ulokowania kapitału.
– Wynajem mieszkań to biznes. Oczywiste zatem jest, że ktoś, kto taki biznes prowadzi, powinien mieć założoną działalność gospodarczą i płacić podatki, składki na ZUS. Do dyskusji pozostaje, jak go do tego zmusić i jakiej wysokości powinna być danina, by ludzie nie zaczęli kombinować bądź by rządzący nie zabili prężnie rozwijającej się gałęzi gospodarki – wskazuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Pełen spis obiektów

Kilka miesięcy temu (nieistniejące już) Ministerstwo Sportu i Turystyki zaczęło prace nad uregulowaniem zasad najmu krótkoterminowego. Propozycje znalazły się w „Białej księdze regulacji systemu turystycznego w Polsce”. Obecnie sprawami turystyki zajmuje się Ministerstwo Rozwoju. Udało się nam potwierdzić, że wola wprowadzenia regulacji nadal jest, a prace są kontynuowane. Dokładny kształt rozwiązań nie jest znany – wiele może się jeszcze zmienić. Wiadomo natomiast, że powstać ma centralny rejestr obiektów noclegowych, w których znaleźć powinny się również lokale wynajmowane krótkoterminowo.
Powstaje on w ramach szerszego projektu „Otwarte dane plus”, którego liderem jest Ministerstwo Cyfryzacji, a który realizowany jest w ramach unijnego programu „Polska Cyfrowa”. Koncepcja, nad którą rozpoczęło prace MSiT, a kontynuuje je po zmianach w strukturach rządowych resortów obecnie Ministerstwo Rozwoju, zakłada stworzenie portalu obiektów noclegowych, w ramach którego zostaną udostępnione informacje o wszystkich obiektach, w których świadczone są usługi zakwaterowania. Marszałkowie województw oraz wójtowie, burmistrzowie, prezydenci będą tę bazę uzupełniać (patrz stanowisko ministerstwa). Parający się najmem będą musieli do nich obowiązkowo zgłaszać takie obiekty.
Z jednej strony, zdaniem rządzących, zwiększy to bezpieczeństwo podróżujących. Nie będą już narażeni na ryzyko, że opłacą nocleg w innym mieście, pojadą na miejsce, a zamiast pięknej kamienicy będzie jedynie stara rudera albo pusty plac (a takie historie się zdarzają). Z drugiej strony wprowadzenie obowiązku rejestracyjnego służyłoby uszczelnieniu podatkowemu. Dziś służby skarbowe kiepsko sobie radzą z najmem krótkoterminowym. A już sam fakt uwidocznienia swoich np. pięciu nieruchomości na wynajem w rejestrze, do którego skarbówka miałaby dostęp, zniechęcałby ludzi do kombinowania.