BGK Nieruchomości szuka miejsca pod tanie lokale na wynajem na rynku prywatnym. Bez większego odzewu.
BGK Nieruchomości, spółka odpowiedzialna za budowę tanich lokali na wynajem w ramach programu „Mieszkanie plus”, nie ustaje w poszukiwaniu gruntów pod te inwestycje. Do tej pory głośno było o jej współpracy z samorządami czy spółkami kontrolowanymi przez państwo, m.in. PKP. Ale BGKN szuka ziemi też na rynku prywatnym. Spółka do minionego piątku przyjmowała oferty sprzedaży nieruchomości od osób fizycznych i prawnych w 20 wytypowanych miastach. W zaproszeniu BGKN do składania ofert z początku stycznia znalazły się m.in. Białystok, Gdańsk, Kraków, Opole, Szczecin, Warszawa i Wrocław. Ten ruch spółka tłumaczy założeniami „Mieszkania plus”, które pozwalają na budowę na gruntach pozyskanych nie tylko od samorządów czy Skarbu Państwa, ale też właścicieli prywatnych.
– Realizacja pilotażowych inwestycji na podstawie wszystkich trzech źródeł nieruchomości pozwoli na osiągnięcie w szybszym tempie zamierzonego efektu skali programu – odpowiada biuro prasowe BGKN na pytania DGP.
Biorąc pod uwagę, ile ofert wpłynęło w odpowiedzi na zaproszenie, trudno dziś zakładać, że prywatni właściciele mocno „Mieszkanie plus” wesprą. Mimo liczby i wielkości miast, w których BGKN szukał działek, ofert sprzedaży otrzymał zaledwie kilkanaście. Spółka nie podaje lokalizacji.
To niewielkie zainteresowanie trudno tłumaczyć brakiem informacji. Poza stroną internetową BGKN zaproszenie ukazało się w prasie ogólnopolskiej oraz lokalnej w wyznaczonych miastach.
– Na obecnym etapie wstępnie wybraliśmy kilka lokalizacji, które zostaną poddane dodatkowym badaniom – informuje BGKN.
Deklaruje jednocześnie, że odzew na publiczne zaproszenie do sprzedaży gruntu był zgodny z założeniami i że obecnie nie planuje powtarzać takiego ruchu. Na razie zamierza się skupić na zagospodarowaniu gruntów, które pozyskano we współpracy z samorządami i instytucjami państwowymi.
Osoby pracujące na rynku nieruchomości mieszkaniowych wskazują, że przy warunkach, jakie BGKN postawił gruntom, trudno było spodziewać się lepszego wyniku. Szczególnie w przypadku dużych miast z rozwiniętym segmentem deweloperskim.
– Działki miały być niemal gotowe do natychmiastowego rozpoczęcia inwestycji. Tyle że takie grunty są teraz bardzo poszukiwane przez deweloperów, a na dodatek jest ich bardzo mało. A nawet jeśli ktoś takim dysponuje, to zamiast odpowiadać na zaproszenie, bardzo szybko i korzystnie może go sprzedać bezpośrednio na rynku – mówi przedstawiciel jednej z dużych, międzynarodowych agencji nieruchomości.
BGKN chciało, by zgłaszane grunty były m.in. położone w obrębie miejskich sieci komunikacyjnych, umożliwiały wybudowanie nie mniej niż 150 mieszkań, miały uregulowany stan prawny bez roszczeń i dostęp do drogi publicznej. Do tego dochodziła możliwość przyłączenia do sieci wodociągowej, kanalizacyjnej i energetycznej oraz „nieuciążliwe otoczenie i sąsiedztwo”.
Wśród deweloperów przeważa opinia, że celem BGKN były nie faktyczne zakupy, ale przetestowanie rynku po stronie prywatnych właścicieli gruntów, oferowanych cen i komunikacji z nimi, gdyby okazało się, że np. ziemia wnoszona do „Mieszkania plus” przez samorządy nie będzie spełniać oczekiwań programu. Eksperci dodają, że mały odzew na zaproszenie BGKN może wynikać z niechęci do mariażu prywatnych interesów z rządowymi.
Mimo to operator części budowlanej „Mieszkania plus” nie narzeka na brak pracy. Po podpisaniu listów intencyjnych z kolejnymi samorządami i z PKP na początku lutego BGKN dysponowało już niemal 450 ha wstępnie wytypowanych gruntów pod budowę mieszkań w 66 gminach. Teraz w ramach „Mieszkania plus” powstaje 444 lokali w Białej Podlaskiej i Jarocinie.
50 tys. mieszkań może powstać na gruntach zgłoszonych do tej pory do BGKN przez samorządy i spółki Skarbu Państwa
435 mieszkań ma przypadać na 1000 mieszkańców w 2030 r. O 72 więcej niż w 2014 r.
2 tys. zł maksymalnie ma kosztować budowa metra kwadratowego lokalu w „Mieszkaniu plus”