Zwrot psa do osoby utrzymującej go w niewłaściwych warunkach bytowania narusza zasady współżycia społecznego i przeznaczenie prawa własności – stwierdził Sąd Rejonowy w Śremie.
Ten wyrok został właśnie utrzymany w mocy przez Sąd Okręgowy w Poznaniu. Adwokat Katarzyna Topczewska, reprezentująca pozwaną w tej sprawie, podkreśla, że wyrok ten jest przełomowy, bo istnienie zwierząt jako istot czujących przedkłada nad prawo człowieka do dysponowania nimi w ramach prawa własności.
Kilkunastomiesięczna suka w typie jużaka, Gusia, została zabezpieczona latem 2017 roku wraz z innymi zwierzętami w hodowli zwierząt egzotycznych pod Śremem. Trafiła do pod opiekę dyrektorki Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu Ewy Zgrabczyńskiej w jej prywatnym domu.
– Nikt nie chciał wielkiego dzikiego psa, który nie miał nawet gdzie się ukryć, nocował przy budynkach z małpami i tygrysami. Zabezpieczyłam psa na prośbę prokuratury. Osobiście i użyczając własnego domu. Dziewięć miesięcy trwała socjalizacja suni, kilka lat wyprowadzanie jej z traum. Gusia była wychudzona, z urazem oka, zarobaczona i z odparzonymi łapami. Nie podchodziła do ludzi. Bała się każdego nowego bodźca. – wspomina Ewa Zgrabczyńska.
Choć właściciel hodowli usłyszał zarzut znęcania się nad Gusią, to postępowanie w tej sprawie zostało finalnie umorzone. Do sądu trafił jednak wniosek o ukaranie z powodu niezapewnienia psu schronienia przed warunkami atmosferycznymi. Sąd do sprawy powołał biegłego, który niezgodnie z logiką stwierdził, że jeżak nie potrzebuje budy, a przed warunkami atmosferycznymi mógł się schronić pod przyczepą kempingową. Na podstawie tej opinii sąd uniewinnił właściciela. A Viva!, będąca stroną w sprawie, złożyła apelację. W apelacji oczywiście wyrok ten uchylono, ale zaraz po przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Śremie, karalność czynu się przedawniła. Bo niezapewnienie psu schronienia to jedynie wykroczenie, a te przedawnia się po upływie 3 lat.
– W ten sposób nie było już żadnej szansy na prawomocny przepadek Gusi w postępowaniu z ustawy o ochronie zwierząt. Hodowca egzotyków pozwał moją klientkę w procedurze cywilnej o zwrot psa, choć Ewa Zgrabczyńska była gotowa nawet odkupić Gusię. W końcu pies mieszkał z nią od 2017 roku, był z nią związany emocjonalnie. Do hodowcy nie docierały argumenty, że pies ma świetne warunki i to Ewę Zgrabczyńską traktuje jak swoją właścicielkę, dążył do odzyskania psa za wszelką cenę. Miałam wręcz wrażenie, że ta chęć była motywowana jedynie udowodnieniem mojej klientce, że wygra z nią choć tę jedną sprawę. I bez znaczenia dla niego było to, jak ta zmiana wpłynie na psychikę psa. – mówi adwokat Katarzyna Topczewska.
Maciej M. został już skazany w dwóch prawomocnych wyrokach w sprawach o wykroczenia dotyczące jego hodowli zwierząt egzotycznych. W jednym z nich sąd orzekł przepadek wszystkich zwierząt niebezpiecznych, utrzymywanych w hodowli – m.in. tygrysów, lampartów, pum i makaków. Proces o znęcanie się nad zwierzętami i nielegalne posiadanie zwierząt chronionych wciąż toczy się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. We wszystkich tych sprawach pokrzywdzonymi i oskarżycielem posiłkowym jest Fundacja Viva!
12 kwietnia ubiegłego roku w Sądzie Rejonowym w Śremie zapadł wyrok w procesie cywilnym o zwrot Gusi. Sąd oddalił powództwo. Argumentował, że nie było sporne, że pies należy do hodowcy zwierząt egzotycznych. Ale zdaniem sądu faktem było także to, że policjanci zabezpieczyli psa kierując się jego stanem. Z akt wynikało, że pies był zaniedbany i miał zaburzenia, a warunki w których przebywał nie zapewniały mu normalnego funkcjonowania. Sąd podkreślał, że dopiero kilkuletni proces opieki u Ewy Zgrabczyńskiej doprowadził psa do równowagi.
Sąd zwrócił uwagę nie tylko na to, że koszty opieki nad tym psem przez Ewę Zgrabczyńską sześciokrotnie przekroczyły wartość psa. Przede wszystkim podkreślił, że hodowca „Koncentrował się na przysługującym mu prawie własności i opierał żądanie na przepisie art. 222 par. 1 kc. Mogłoby to być wystarczające gdyby przedmiotem sporu było np. krzesło lub worek cementu. Zdaniem sądu w sytuacji gdy pies wymagał po pobycie u powoda paroletniej rehabilitacji to nie przemawia to za przyjęciem, iż powód zapewni mu należyte traktowanie”.
– Ten wyrok jest przełomowy, bo stawia dobro psa nad prawem człowieka do dysponowania swoją własnością. Sąd, stosując mocne i oburzające zarazem zestawienie pojęciowe psa i krzesła czy worka cementu pokazuje, że nie możemy stosować bezkrytycznie przepisów dotyczących przedmiotów w stosunku do istot czujących ból i cierpienie. Sąd stwierdził, że uwzględnienie powództwa naruszałoby zasady określone w art. 5 kc. Czyli przyjął naszą argumentację, że nakazanie zwrotu psa, który 80% swojego życia spędził u mojej klientki, osobie utrzymującej go wcześniej w niewłaściwych warunkach bytowania byłoby wyrządzeniem już skrzywdzonemu psu kolejnej krzywdy. Byłoby to naruszenie zasad współżycia społecznego i kompletne złamanie idei artykułu 1 ustawy o ochronie zwierząt, zgodnie z którą zwierzę nie jest rzeczą, a człowiek jest mu winien ochronę, opiekę i poszanowanie. – tłumaczy adwokat Topczewska.
25 kwietnia 2023 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego w Śremie. A to oznacza, że wyrok jest prawomocny, a Gusia nie wróci do właściciela hodowli.
– Szósty rok Gusia jest ze mną. Stała się zrównoważoną przekochaną i łagodną sunią. Gusiu, żyj mi długo i szczęśliwie! Warto walczyć, nie bać się najazdów na dom, gróźb, hejtów i nie wolno odpuszczać ani na milimetr! – pisze o wyniku procesu Ewa Zgrabczyńska w portalu Facebook.
Ale, jak podkreśla mec. Katarzyna Topczewska – wyrok ten jest ważny nie tylko dla jej klientki i tego jednego, konkretnego psa, który nigdy nie wróci do miejsca, w którym nie miał odpowiednich warunków do życia.
– Ten wyrok będzie też ważny dla wszystkich organizacji ochrony zwierząt, będących w podobnej sytuacji, w jakiej była moja klientka. Bo sąd każdorazowo, w sytuacji roszczenia zwrotu odebranego wcześniej interwencyjnie zwierzęcia, powinien kierować się nie tylko tym, czy wszczęto postępowanie karne i postawiono właścicielowi zarzuty, ale przede wszystkim tym, co dla zwierzęcia oznacza powrót do poprzedniego miejsca. Właśnie dlatego, że zwierzę nie jest ani krzesłem, ani workiem cementu, a jego dobro powinno stać zawsze ponad prawem człowieka do posiadania tego zwierzęcia. I to nie powinno umykać sądom przy ocenie takich sytuacji na podstawie przepisów kodeksu cywilnego, niestety stworzonych dla oceny własności rzeczy – tłumaczy mec. Topczewska.
Źródło: Wyrok Sądu Rejonowego w Śremie z dnia 12 kwietnia 2022 r Sygn. akt: I C 270/19, utrzymany w mocy wyrokiem Sądu Okręgowego w Poznaniu z dnia 25 kwietnia 2023 r (Sygn. akt XV Ca 1646/22). adw. Katarzyna Topczewska